Co ekonometria ma wspólnego z Bogiem?

Nie ma mocnych na artykuł Francisco Parro z Universidad Adolfo Ibanez z Chile, który zelektryzował badaczy z pogranicza ekonomii i rozważań myśli o wiele bardziej abstrakcyjnej, czyli nieodłącznego konfliktu dobra ze złem – w tym bardziej jego mistycznym wymiarze

Koncept Parro, nafaszerowany, a jakże dość zaawansowaną matematyką, znajdziesz TUTAJ:

Oddajmy głos autorowi:

„Ten artykuł rozwija model ekonomiczny do badania filozoficznego problemu zła. Stworzenie świata przez Boga jest modelowane jako problem optymalnych bodźców. Mocodawca (Bóg) musi wybrać świat tak, aby zamieszkujący go agenci zachowywali się zgodnie z jego życzliwym celem. W świecie, w którym środowisko fizyczne przypomina kontrakt, określający nagrody i kary za różne wybory. Reguła zachowania agentów określa, jak reagują oni na te bodźce. Charakteryzuję kontrakt i regułę behawioralną, które rozwiązują problem mocodawcy, a zło jest ewidentne. W szczególności, zło endogenicznie dostosowuje działania agentów do celu zleceniodawcy. Z modelu wynikają również inne spostrzeżenia na temat pochodzenia, przyczyn i roli zła. Rezultatem tej analizy jest teodycea wyłoniona z modelu ekonomicznego. Jako produkt uboczny, niniejszy artykuł pokazuje, jak model ekonomiczny może być użyty do badania filozoficznych lub teologicznych pytań”.

Jeżeli udało się Państwu przebrnąć przez te dość unikalne wynurzenia, to teraz będzie już o wiele prościej. Chilijski naukowiec, doszedł do kilku wniosków, choć w gruncie rzeczy to raczej wypluły je z siebie ustalone z góry formuły matematyczne.

– Bóg chce, aby ludzie robili to, co on chce, aby robili. Dlatego wymyśla on pojęcia dobra i zła.

– Ludzie robią, co chcą, ale kiedy robią coś, co nie jest w interesie Boga, karze ich za złe uczynki.

– To bezpośrednio implikuje, że aby istniało dobro i zło, musi istnieć grzech pierworodny. Bez grzechu pierworodnego ludzie nigdy nie wiedzieliby, czym jest zło.

– Bóg pozwala na zło, ale to ludzkie działanie i ludzkie wybory są tym, co je powoduje. Bóg jest tylko obserwatorem ludzkich działań i wykorzystuje uczenie wzmacniające, aby naprowadzić ludzi na ścieżkę do dobrego zachowania.

– Każdy człowiek może osiągnąć raj w sensie nieczynienia już jakiegokolwiek zła. Zależy to tylko od tego, jak szybko się uczy, a także tego, czy i kiedy osiągnie ten stan oświecenia.

– Jeżeli ludzie zachowują się racjonalnie, całe zło zostanie w końcu wyeliminowane, ponieważ będą mieli tendencję do unikania zła i czynienia dobra zamiast niego.

– Bóg nie dba o przeszłe grzechy. Droga do raju może być krótka lub długa, w zależności od tego, jak szybko człowiek nauczy się unikać zła. Ale nie ma kary za czynienie wiele zła w swoim życiu, tak długo, jak człowiek w końcu zboczy z tej ścieżki i zacznie unikać czynienia zła.

Przed laty doradzałem prezesowi jednej z dużych wówczas polskich spółek giełdowych, który miał doktorat z ekonometrii. Niekiedy jego myśli były tak strzeliste, że gdy dopytywałem się, co konkretnie oznacza dość krótka wypowiedziana przez niego fraza, odpowiedź wyjaśniająca trwała blisko godzinę, po której byłem jeszcze bardziej zdezorientowany niż wcześniej.

Spotkałem się z nim po latach. Wtedy usłyszałem: „ech, tak wierzyłem ekonometrii, wydawało mi się, że mogę za jej pomocą modelować swoje życie”. Uśmiechnąłem się wówczas. Praca Parro dowodzi, że czasami ekonomiści starają się uzyskać odpowiedź na kwestię, co do której nauka ta nie została zaprojektowana.