Hanwha Ocean oferuje w przetargu na okręty podwodne dla polskiej Marynarki Wojennej swoją nowatorską jednostkę KSS-III. Jest to jedyny w tym przetargu okręt mogący odpalać spod wody pionowo pociski balistyczne SLBM i manewrujące SLCM. Koreańczycy oferują także w formie offsetu Centrum utrzymania napraw i remontów okrętów tego typu. Oferta koreańska na pewno uczyni przetarg na okręty podwodne trudniejszym zarówno dla już zgłoszonych współzawodników, jak i dla MON.
Na konferencji prasowej 29 listopada Koreańczycy przedstawili gotowy już pakiet ofertowy dla polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej. Obejmuje on, poza samym okrętem, który miałby być zbudowany „w kooperacji z partnerami polskimi”, także pełny pakiet szkoleniowy obejmujący m.in. podstawowe kursy eksploatacji okrętów podwodnych, szkolenie w obsłudze wyposażenia, szkolenie taktyczne z użyciem symulatorów oraz szkolenie na pokładzie okrętu na morzu oraz wsparcie w zakresie prób morskich i obsłudze bieżącej, a także „dzielenie się know-how z Marynarką Wojenną RP”.
Hanwha Ocean proponuje także utworzenie w Polsce Centrum obsługi technicznej, napraw i remontów (MRO). Miałoby ono zapewniać wsparcie techniczne przy pomocy zespołu specjalistów (zapewne na początku i przez czas dłuższy z Południowej Korei), ale także zarządzać dostawami części zamiennych i wsparcie w utrzymaniu i aktualizacji systemów. Sam pomysł utworzenia MRO jest w tym momencie ciekawy, świadczyłby bowiem o tym, że Koreańczycy będą poszukiwali klientów na KSS-III w innych państwach regionu poza Polską. Republika Korei oferuje także offset – tym razem w postaci projektów offshore i OZE. Można się domyślać, że chodzi o morskie elektrownie wiatrowe.
Sam „bohater” tej konferencji KSS-III, najnowszy południowokoreański okręt podwodny jest jednostką dość dużą z 3600 ton wyporności i 90 m długości. Posiada napęd AIP wypróbowany na 3 tygodniową autonomiczność pod wodą. Może wystrzeliwać z wyrzutni umieszczonych w kadłubie pociski balistyczne SLBM i manewrujące SLCM, co zbliża go do atomowych okrętów podwodnych, nosicieli rakiet tzw. OPARB. Zabiera też pociski przeciwokrętowe, torpedy i miny.
Bardzo długi przetarg
Koreańska oferta przychodzi w bardzo ciekawym i ważnym momencie. Dosłownie na chwilę przed prawdopodobną zmianą koalicji rządzącej i władzy w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz w trakcie powrotu do jednego z najdłużej ciągnących się, bo niemal już 10-letniego, postępowania przetargowego na pozyskanie zaawansowanego okrętów podwodnych dla Dywizjonu Okrętów Podwodnych, obecnie będącego, jak stwierdzają z goryczą wysocy oficerowie Marynarki Wojennej, „w stanie cichej likwidacji”.
Pozyskanie Okrętu Podwodnego Nowej Technologii, czyli program OPNT Orka zaczął się w charakterystyczny sposób dla wszystkich polskich programów zbrojeniowych. Najpierw w 2014 roku przeprowadzono tzw. fazę analityczno-koncepcyjną. Potem dokonano oceny Podstawowego Interesu Bezpieczeństwa Państwa, dochodząc przy tym do słusznego wniosku, że skoro nie tylko Polska zainteresowana jest pozyskaniem nowych okrętów podwodnych, można spróbować pozyskać je wspólnie z którymś z krajów NATO, co znacznie zmniejszy jednostkowa cenę każdego okrętu. W latach 2015-2016 rozmawiano w tej sprawie z Norwegami, których wycofywane okręty „Ula” miały być tzw. gap-fillerami, czyli zapełniającymi lukę w Dywizjonie Okrętów Podwodnych do czasu pozyskania nowych konstrukcji. W 2024 roku Dywizjon eksploatował bowiem pięć okrętów – jeden typu Kilo proj.877E o nazwie Orzeł i cztery typu Kobben. Pod koniec 2016 roku był to już tylko ORP Orzeł, inne zostały odstawione do rezerwy ze względu na stan techniczny. W dodatku jednostka ta trapiona byłą częstymi awariami. W 2027 roku kontynuowano rozmowy, tym razem z trzema potencjalnymi oferentami: z Francją oferującą okręty typu Scorpene stoczni Naval Gropu wystrzeliwującymi pociski NCM firmy MBDA, z Niemcami, których U212CD Thyssen Krupp Marine Systems był uważany za najlepszą konstrukcję spośród klasycznych okrętów podwodnych i ze Szwecją, która właśnie konstruowała najnowszy Saan A26 Blekinge – najbardziej zaawansowany okręt podwodny w Europie. Jednak w 2018, kiedy zmienił się szef MON i stanowisko objął Mariusz Błaszczak, „wygrała lądówka, a programy MW poszły do kosza” – twierdzą oficerowie MW. Program Orka praktycznie uległ hibernacji i wrócił do fazy analityczno-koncepcyjnej.
Powrót do przeszłości
W lipcu 2023 roku w związku z powtarzającymi się incydentami na Bałtyku i Morzu Północnym (zrywanie kabli teleinformatycznych, ataków na gazociągi), program Orka przywrócono ogłaszając zarazem nowe wymagania taktyczne, techniczne i funkcjonalne. Obecnie obejmują one możliwość działania na wszystkich współczesnych morskich teatrach działań, autonomiczność nie mniejszą niż 30 dni, zdolność bezpiecznego zanurzania powyżej 200 m, wyposażenie w torpedy, uzbrojenie rakietowe mogące razić cele znajdujące się w pewnej odległości od brzegów morza, uzbrojenie minowe zdolność do samoobrony przed śmigłowcami i samolotami w tym ZOP (zwalczania okrętów podwodnych), możliwość przeciwdziałania wystrzelonym torpedom (zarówno hard kill, jak i soft kill), zdolność do desantowania i przejmowania operatorów Wojsk Specjalnych, możliwość działania przy pomocy Autonomicznych Pojazdów Podwodnych, napęd niezależny od powietrza AIP, pakiety, logistyczny, szkoleniowy, utrzymania oraz bojowe środki torpedowe, rakiety – w tym przeciwokrętowe i manewrujące, przeciwlotnicze – środki przeciwdziałania torpedom, pojazdy podwodne.
Nie wiadomo ile okrętów podwodnych trzeba by było pozyskać. Marynarze mówią o trzech. Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej z 16 marca 2021 roku podano, że do 2034 roku planuje się pozyskanie dwóch, trzeci prawdopodobnie miałby zostać nabyty po 2035 roku. Obecnie wiadomo, iż zainteresowanie polskim przetargiem wyraziły: SAAB Technologies Poland, Navantia, ThyssenKrupp, Hyundai Heavy Industries, Hanwha Ocean, Naval Group, Ficantieri, Volue Industrial IoT, Babcock International Group, JFD i Aycomm.
Ten układ zainteresowanych jest ciekawy, obejmuje bowiem nie tylko producentów średniej wielkości okrętów podwodnych sytuujących się pomiędzy 2 a 3 tys. ton, ale także dużych jednostek oceanicznych. Takie jednostki mogą nie tylko działać na Bałtyku, choć należy przyznać, że w takim przypadku działania na wodach przybrzeżnych naszego morza byłyby nieco ograniczone. Tak więc w przetargu mogą wystąpić nie tylko znane i proponowane już A26 Blekinge, U212A czy Scorpene, ale także francuska bazująca na atomowych okrętach podwodnych Barracuda, powiększony U212CD/E, czy też szwedzki C718, hiszpański nowy S-80 Plus oraz włoski 212NFS, czyli wariant niemieckiego typu U212. Stąd także wziął się jako możliwy kandydat KSS-III.
Jest jeszcze jedna istotna kwestia: napęd niezależny od powietrza AIP wydłużający czas przebywania pod wodą nawet do miesiąca. Tu zaczynają się istotne ograniczenia. Według informacji uzyskanych przez ISBiznes.pl, stosunkowo najbardziej zaawansowany technologicznie AIP posiadają Niemcy. Szwedzi są w trakcie prac wdrożeniowych nad jego odpowiednikiem, francuski AIP jest mniej wydajny niż niemiecki, a Koreańczycy w KSS-III używają praktycznie niemieckich rozwiązań, które obecnie starają się zastąpić własnymi. Co do innych ewentualnych uczestników przetargu, nie bardzo wiadomo jak wyglądają wdrożenia ich rozwiązań AIP.
W tej sytuacji nie bardzo wiadomo, jakie plany mają takie firmy technologiczne jak Volue Industrial IoT, Aycomm czy JFD. Można jedynie stwierdzić, że mogą one przedstawić projekty, które były już wdrażane. Jest jednak jeden haczyk: MON chce przy okazji zamówienia transferu technologii, co pozwoliłoby w przyszłości na budowę okrętów podwodnych w polskich stoczniach – obecnie jest to niemożliwe. A to znowu ustawia potencjalny przetarg pod kątem jego starych uczestników z ewentualnym dodatkiem Koreańczyków. Oczywiście, trzeba zrobić istotne zastrzeżenie: czy dla nowej koalicji rządzącej znowu nie stanie się w MON istotna „lądówka”, a marynarskie potrzeby nie pójdą do kosza.