Szwecja: Gigantyczna imigracja, a rąk do pracy brak

Brakuje kierowców autobusów, brak inżynierów i kadry technicznej w przemyśle szwedzkim. Związki zawodowe naciskają na podwyżki pensji i poprawę warunków pracy, pracodawcy wolą szkolenia kierowców „od zera”. Analitycy i sami pracodawcy twierdzą, że to nic nie pomoże – mimo gigantycznej imigracji szwedzka gospodarka nie zyskała, bo nie wiadomo jakie w ogóle kwalifikacje mają imigranci.

Szwecja jest jednym z krajów świata o największej imigracji, a obecnie bije europejskie rekordy jeśli chodzi o stosunek imigrantów do stałych mieszkańców. Od 2012 roku do liczącego obecnie 10,4 mln mieszkańców kraju przybyło 1,311 mln imigrantów, głównie z Afryki, Lewantu i krajów Azji oraz Ameryki Południowej. Nieuniknione napięcia etniczne i ogromna przestępczość typu mafijnego, z której opanowaniem policja szwedzka ma wielkie problemy, skłania polityków do proponowania rozwiązań drastycznie zmniejszających imigrację i nawet utrudniających zatrudnienie osobom z obywatelstwem krajów Unii Europejskiej.

Tymczasem szwedzka gospodarka, mimo tak wielkiego napływu potencjalnej siły roboczej, zmaga się z jej brakiem. Jak poinformowało Sveriges Radio osiem na dziesięć firm transportowych twierdzi, że w ciągu ostatniego roku miały trudności z rekrutacją kierowców posiadających potrzebne umiejętności tj. prawo jazdy uprawniające do kierowania autobusami bądź pojazdami o ładowności powyżej 3,5 tony. Największe braki występują jeśli chodzi o samych kierowców autobusów. Konfederacja Przedsiębiorstw Transportowych szacuje, że do 2025 roku potrzeba będzie około 8100 nowych kierowców autobusów, z czego około 2000 zastąpi kierowców przechodzących na emeryturę.

W przypadku przewozów towarów sytuacja jest lepsza – potrzeba będzie „tylko” ok. 3500-4000 nowych kierowców. Związki zawodowe twierdzą, że konieczne są lepsze warunki pracy i podwyżki płac, zwłaszcza stawek za godzinę, ale Konfederacja twierdzi, iż „nie ma przestrzeni dla wzrostu kosztów” i wierzy, że uda się pozyskać nowych pracowników organizując „od zera” kursy dla kandydatów na kierowców, zapewniając im stałe zatrudnienie po zdaniu egzaminu państwowego.

Jednak, według, zarządów samych firm transportowych, jak choćby największa na Zachodnim Wybrzeżu publiczna firma transportowa Göteborgs Spårvägar, nie ma zbyt wielu chętnych na tego typu kursy. Przyczyną jest także to, że osoba, która uczęszcza na taki kurs musi posiadać przynajmniej tymczasowy numer personalny w  Urzędzie Zatrudnienia – samordningsnummer, a czeka się na niego co najmniej rok. Dodatkowo szwedzki Urząd Skarbowy mający ostatnie słowo w kwestii zatrudniania imigrantów często wiąże uzyskanie tego numeru z koniecznością uzyskania szwedzkiej wersji PESELu – personnummer, na który też można czekać ponad rok.

Z podobnym problemem zmaga się szwedzka zbrojeniówka. Branża ta może liczyć, choćby ze względu na wojnę w Ukrainie i duże zainteresowanie produktami szwedzkiego przemysłu zbrojeniowego, na nowe kontrakty, ale według organizacji branżowej SOFF „może temu wyznawaniu nie podołać”, bowiem już w IV kw. 2022 roku przemysł obronny potrzebował 1000 nowych pracowników. Jak powiedział Sveriges Radio Anders Blomgren z pracującej dla szwedzkiej zbrojeniówki firmy Partnertech Karlskoga „wielkim wyzwaniem jest dla nas kompetencja”.

Potrzeba bowiem inżynierów, techników i pracowników wykwalifikowanych, którzy znają na tyle obróbkę metali i stopów przy użyciu urządzeń zrobotyzowanych, że mogliby po przeszkoleniu zacząć w miarę szybko pracę. Z podobnymi problemami zmaga się cała szwedzka branża elektromaszynowa i motoryzacyjna. Za to, co ciekawe, Szwecja eksportuje wręcz programistów, zwłaszcza młodych z niewielkim doświadczeniem.

Według analityków zapytywanych przez ISBiznes.pl, w Szwecji nie stało się to co w Niemczech – masowa imigracja nie dała dodatkowego napędu gospodarce szwedzkiej. Przyczyną jest brak wiedzy o możliwościach imigrantów i dobrze sprofilowanej dla nich oferty zatrudnienia. Winne są także związki zawodowe, które w obronie przywilejów branżowych i miejsc pracy, żądały od przybyszów potwierdzenia wiedzy zawodowej przy pomocy certyfikatów, których zdobycie było dla nie-Szweda bardzo trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe. Brakowało także, poza językowymi, kursów zawodowych lub oferty zatrudnienia.

„Zdajemy sobie sprawę, że wszystko to się zmienia, kiedy jest się już w świetle prawa Szwedem, czyli uzyskało się obywatelstwo. Ale na to trzeba czekać 5 lat, a z czego żyć do tego czasu zwłaszcza jak się ma rodzinę? Dla nas samych, jako pracodawców, zatrudnianie takich ludzi będących w świetle prawa na pobycie czasowym jest bardzo trudne. Ostatecznie moglibyśmy ich zatrudnić jako robotników niewykwalifikowanych. Ale nam są potrzebni nie robotnicy, a kierowcy. Wcale nie lepiej jest z obywatelami krajów Unii – teoretycznie możemy z takim człowiekiem podpisać umowę od razu, ale oni znowu mają trudności, bo nie wynajmą mieszkania, wiele banków nie podpisze z nimi umów bez umowy o pracę i adresu, a my nie możemy podpisać umowy z człowiekiem bez adresu czy z adresem na terenie innego kraju. Jest wiele sposobów na obchodzenie tego, ale znowu – tworzymy rozwiązania, które pochłaniają czas, pieniądze i naprawdę są bez sensu. Nasz szwedzki system jest sztywny, biurokratyczny i w zderzeniu z taką imigracją robi się całkowicie niewydolny” – powiedział ISBiznes.pl Andreas Eklund z firmy transportowej działającej w Sztokholmie.