Węgry pożyczają w Chinach i budują dla Chińczyków

W kwietniu Węgry zaciągnęły w Chinach pożyczkę w wysokości 1 mld euro przyznając, że takie finansowanie inwestycji „prawdopodobnie będzie konieczne w przyszłości”, jako że „powiązania gospodarcze z Chinami są coraz silniejsze”. Jednak opozycja węgierska i analitycy zachodni twierdzą, że chińskie inwestycje mogą nie wyjść Węgrom na dobre.

Jak poinformowała węgierska Agencja Zarządzania Długiem, rząd tego kraju otrzymał trzyletnią pożyczkę od China Development Bank, Export-Import Bank of China i węgierskiej jednostki Bank of China. Jak stwierdził szef gabinetu premiera Gergely Gulyas, „miliard euro może wydawać się dużą kwotą, ale nie można jej uznać za wyjątkową”, zwłaszcza w kontekście inwestycji z finansów publicznych. Jak dodał, Węgry będą dążyć do podobnych umów pożyczkowych, by zdywersyfikować swoje źródła otrzymywania funduszy inwestycyjnych.

Cała suma nowej pożyczki ma zostać przeznaczona na sfinansowanie projektów infrastrukturalnych, transportowych i energetycznych. Jest to druga pożyczka tego typu, bowiem w 2022 roku niedługo po inwazji Rosji na Ukrainę Węgry zaciągnęły pożyczkę w wysokości 917 mln dolarów w Export-Import Bank of China. Co ciekawe, była ona przeznaczona na sfinansowanie projektu kolejowego Belgrad-Budapeszt, który nie był aż tak bardzo potrzebny Węgrom, natomiast wręcz niezbędny Chińczykom jako część Inicjatywy Pasa i Szlaku.

Ogłoszona właśnie pożyczka została udzielona przed samą wizytą prezydenta Chin Xi Jinpinga w Budapeszcie w maju i zapewne wtedy podpisana, czego oficjalnie nie ogłoszono. Wartość nowych projektów kolejowych i energetycznych, które obejmuje ma wynieść od 5 do 10 mld euro. Jak stwierdził wówczas minister gospodarki Marton Nagy, całe finansowanie tychże projektów ma pochodzić z pożyczek. Jest to m.in. kosztujący kilka miliardów euro kolejowy korytarz transportowy, który ma połączyć nowe chińskie fabryki pojazdów i akumulatorów na Węgrzech z Europą Zachodnią.

„Chińskie firmy potrzebują pomocy w transporcie swoich towarów. Kiedy państwo węgierskie wprowadza ulepszenia infrastrukturalne może spodziewać się chińskiego finansowania, ponieważ to chińskie towary będą przewożone koleją i autostradami” – powiedział minister Nagy w wywiadzie dla państwowego Inforadio. Nagy stwierdził też, że stosunki z Chinami „będą intensyfikowane”, podobnie jak „rozwijane stosunki Rosją, które mają na celu inicjatywę pokojową Węgier”.

Oprócz pogłębiających się powiązań gospodarczych z Chinami, Orban zdenerwował zachodnich sojuszników rozwijając osobiste relacje dyplomatyczne z Xi i prezydentem Rosji Władimirem Putinem w ramach samozwańczej „misji pokojowej”.

Ekonomiści i analitycy przytaczają majowe stwierdzenie Xi Jinpinga z czasu jego wizyty w Budapeszcie po spotkaniu z węgierskim premierem Viktorem Orbanem, że stosunki węgiersko-chińskie przeżywają „złoty okres”. Analitycy zapytywani przez CNN z kolei zwrócili uwagę, że przedstawiony ostatnio „węgierski plan  pokojowy” ma tak wiele wspólnego z forsowanym przez Chiny planem chińskim, że „właściwie to jest ten sam plan”.

Nic więc dziwnego, że w maju w Budapeszcie Orban i Xi stwierdzili, że stosunki Chin i Węgier to „kompleksowe partnerstwo strategiczne na każdą pogodę”.

„Jesteśmy gotowi potraktować to jako nowy punkt wyjścia, aby przenieść stosunki dwustronne i pragmatyczną współpracę w złotym kierunku i przejść na wyższy poziom” – powiedział wtedy Xi.

Węgry dążą w zupełnie przeciwnym kierunku niż reszta Unii Europejskiej, która stara się zmniejszyć swoją zależność od Chin, jako stawiającej na bardzo drapieżną konkurencję na terenie UE, już drugiej co do wielkości gospodarki świata.

Viktor Orban chce współpracy z Chinami w energetyce jądrowej, odkąd rosyjski Rosatom budujący nowy blok elektrowni jądrowej PAKS opóźnia inwestycje – wiadomo, że Węgrzy chcą wybudowania drugiej EJ i liczą na współpracę ze strony Chińczyków łącznie ze sfinansowaniem tego bardzo drogiego projektu. Xi Jinping chce z kolei wybudowania kluczowej dla Chin magistrali kolejowej Budapeszt-Belgrad. Ta część Inicjatywy Pasa i Szlaku ma być „rezerwową trasą” eksportową do Europy Zachodniej w momencie kiedy trasę główną blokuje wojna na Ukrainie. Xi chce też włączenia Węgier w ambitny plan chińskiej globalnej infrastruktury transportowej i sieci energetycznych łączących Azję z Afryką i całkowicie uzależniających Europę od chińskiego transportu i energetyki.

Rozpoczęto już zresztą prace nad częścią tych projektów – wśród 18 umów podpisanych w maju była też umowa o wybudowanie linii kolejowej wokół Budapesztu i prace nad tym projektem zaczęły się toczyć z inicjatywy samych Chińczyków, co dowodzi jak ta inwestycja jest dla nich istotna. Linia ta ma bowiem pomóc „w transporcie towarów wyprodukowanych przez chińskie fabryki we wschodnich Węgrzech na rynki Europy Zachodniej”, co przyznał sam minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto. Węgry i Chiny rozpoczną również przygotowania do budowy szybkiej kolei łączącej centrum Budapesztu z lotniskiem. Co ciekawe, ma ona także służyć transportowi cargo, bowiem lotnisko będzie rozbudowywane o bazę cargo z udziałem chińskiego kapitału.

Istotnie, chińskie firmy zaczynają sporo inwestować na Węgrzech z „błogosławieństwem” Sekretariatu Ekonomicznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin. Jeden z największych chińskich inwestorów, CATL, buduje fabrykę akumulatorów o wartości 7,3 mld euro w Debreczynie, podczas gdy chiński producent pojazdów elektrycznych BYD ogłosił pod koniec ubiegłego roku, że buduje swoją pierwszą europejską fabrykę w południowym Szeged. Inwestycja ta może mieć wartość nawet 10 mld euro ponieważ miałaby to być największa fabryka BYD poza Chinami.

Jak twierdzi węgierska opozycja na chińsko-węgierskim zbliżeniu korzystają tylko Chiny. Jej zdaniem Chiny rozbudowują sobie za węgierskie fundusze – bo pożyczki trzeba będzie zwrócić – bazę przemysłową i transportową. Nawet przewidywana elektrownia jądrowa „jeśli zostanie wybudowana przez Chińczyków będzie zasilać chińskie fabryki”. Jak stwierdzają politycy z otoczenia szefa opozycji Petera Magyara, Chińczycy prowadząc inwestycje sprowadzają chińskie firmy, chiński nadzór i chińskie kierownictwo „zostawiając Węgrom tylko kiepsko opłacane stanowiska pracowników fizycznych”, co powoduje, że rząd Orbana „robi z Węgier chińską półkolonię”. Z kolei brytyjscy analitycy militarni zwracają uwagę na aktywność chińskich służb wywiadowczych wojskowych i cywilnych w Chinach, które praktycznie uczyły sobie z Węgier „punkt wypadowy do działań w Zachodniej Europie”, mimo że Węgry są nadal członkiem NATO.