Możliwe bankructwo WeWork

Biuro WeWork w Mennica Legacy Tower w Warszawie

WeWork, jedna z największych firm zajmujących się wynajmem przestrzeni biurowej do coworkingu, w 2019 roku jeden z najbardziej cenionych startupów na świecie z wyceną 47 mld dolarów, może zbankrutować. Winna zmiana modelu pracy i rosnące znaczenie pracy z domu – zgadzają się analitycy.

Obecna wycena firmy wspieranej przez Softbank wynosi ledwo 446,8 mln dolarów według ceny akcji z ostatniego zamknięcia 9 sierpnia. Akcje spadły o 21,3% do 16 centów w środę 9 sierpnia po komunikacie o kłopotach firmy.

WeWork ma problemy od czasu próby IPO w 2019 roku, kiedy okazało się, że według inwestorów model zarządzania wprowadzony przez ówczesnego założyciela i dyrektora generalnego Adama Neumanna jest nieprzejrzysty i nie pozwala na kontrolę działania firmy. Spowodowało to rezygnację z wejścia na giełdę, na której jednak WeWork ostatecznie się znalazł w wyniku fuzji SPAC w 2021 roku. Jednak inwestorzy wątpili w model biznesowy spółki.

Mimo tego WeWork wchodziła na coraz to nowe rynki. Rok wcześniej mimo pandemii weszła do nowych lokalizacji m.in. w Warszawie. W Browarach Warszawskich przy ul. Grzybowskiej 60 wynajęła 6 pięter i przestrzeń na 1,1 tys. pracowników. W sąsiednim budynku Grzybowska 62 także wynajmowała przestrzeń do coworkingu. Do tych obiektów doszły następne: Mennica Tower, Krucza 50, Hotel Europejski. W komunikacie o pozyskaniu nowych lokalizacji Mikhail Konoplev, dyrektor generalny WeWork w Europie Środkowo-Wschodniej, stwierdzał iż „Polska to jeden z największych i najszybciej rozwijających się rynków w Europie Środkowej i bardzo ważny rynek dla WeWork”, zaś startup chwalił się, że warszawska społeczność coworkerów liczy 6,5 tys. członków, a należą do niej firmy takie jak Codility, Japan Tobacco International, Justtag Group, czy PayU. Według WeWork 45% społeczności mieli wtedy stanowić pracownicy korporacji takich jak Microsoft, Google, Merck, Accenture, PwC, Visa, GE Healthcare czy Pinterest. Model biznesowy firmy obejmował i nadal obejmuje zawieranie umów najmu na dłuższe okresy i wynajmowanie powierzchni na krótki okres.

Tymczasem w miarę rozwoju pandemii klienci przechodzili od pracy stacjonarnej do hybrydowej zaś na koniec – pracy z domu. Wejście na rynek szczepionek i masowy program szczepień niewiele tu zmienił, powrót do pracy stacjonarnej a tym bardziej coworkingu odwlekał się w czasie i w przypadku wielu nawet największych firm nie nastąpił w wymiarze sprzed pandemii nawet do obecnej chwili.

„Coraz mniej firm, od dojrzałych firm o dużej kapitalizacji po startupy, jest skłonnych zawierać długoterminowe umowy najmu powierzchni o lokalizacjach ustalonych geograficznie” – zaznaczył w nocie dla inwestorów dyrektor generalny Interim, David Tolley.

Analitycy zapytywani przez Bloomberg zauważają, że wiele firm „doceniło zalety pracy z domu i zaczyna myśleć nad modelem biznesowym, w którym obciążenie pracą stacjonarną wynosi 1-2 dni w tygodniu na zasadzie gorących biurek, a spotkania zespołów następują przy cotygodniowych zebraniach”. Oznacza to, że coworking może nie odzyskać poprzedniej pozycji, choć zapewne część klientów do niego wróci, ale już jako osoby fizyczne, model biznesowy będzie się więc musiał bardzo zmienić.

Firma poinformowała, że być może będzie musiała rozważyć opcje strategiczne, w tym zebranie większej ilości kapitału lub uzyskanie pomocy w ramach Chapter 11 na mocy amerykańskiego prawa upadłościowego. Jeszcze w marcu WeWork osiągnęło porozumienie w sprawie zmniejszenia zadłużenia o około 1,5 mld dolarów i przedłużenia niektórych terminów zapadalności w celu zachowania funduszy. Przy czym firma do tej pory nie osiągnęła zysku netto i jest wymieniona jako przykład zawyżonych wycen narzuconych startupom z Doliny Krzemowej.

„WeWork był prawdopodobnie najbardziej przereklamowanym startupem ostatnich lat” – powiedział agencji Reuters Steve Clayton, szef funduszy akcji w Hargreaves Lansdown.

Firma zamknęła biura i zredukowała zatrudnienie, próbując zmniejszyć koszty, ale odejście dyrektora generalnego i dyrektora finansowego na początku tego roku storpedowało te wysiłki. WeWork  przy tym nadal szuka nowego dyrektora generalnego. Zamierza ustąpić także trzech członków zarządu. Cięcia kosztów pomogły jednak firmie odnotować mniejszą stratę netto w wysokości 349 mln dolarów w drugim kwartale z 577 mln dolarów w 2022 roku. Jednak WeWork przepalił 646 mln dolarów z dodatkowego finansowania w I półroczu 2023 roku, zaś zapasy gotówki w kasie wynosiły 30 czerwca tylko 205 mln dolarów. Mimo złej sytuacji firma próbuje środków ratunkowych, jak m.in. zwiększenie płynności poprzez obniżenie kosztów czynszu i najmu, kontrolowanie wydatków i zmniejszenie odpływu członków społeczności coworkingu.