W ocenie Międzynarodowej Agencji Energii globalny cel neutralności emisyjnej do 2050 r. jest możliwy do osiągnięcia, jedynie, jeśli przestaniemy finansować nowe inwestycje w paliwa kopalne po 2021 r. Nic więc dziwnego, że pozyskanie finansowania z polskiego sektora bankowego na tego typu inwestycje jest coraz trudniejsze. Trudne, ale nie niemożliwe
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOIR) zaprzestał finansowania projektów związanych z węglem kamiennym, brunatnym czy ropą naftową.
– Zrobiliśmy jednak wyjątek dla projektów związanych z energią gazową. Tę decyzję podjęliśmy jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. Uznaliśmy, że ten gaz jest potrzebny przejściowo, aby maksymalnie przyspieszyć zieloną transformację energetyczną. Biorą pod uwagę nieprzewidywalność źródeł OZE, niezbilansowania systemów energetycznych, ten gaz jest potrzebny, żeby podtrzymać stabilność systemu. Dlatego nadal finansujemy projekty gazowe, ale tylko przesył, dystrybucję gazu i wytwarzanie oparte o gaz – tłumaczył podczas konferencji Grzegorz Zieliński, dyrektor Energy Europe EBOiR.
Wierny ogłoszonej zielonej strategii jest także Bank Ochrony środowiska (BOŚ), który jest bankiem specjalistycznym finansującym głównie zielone inwestycje.
– Motywowanie przez instytucje finansowe do planów redukcji emisji i ESG jest kierunkiem, od którego nie ma odwrotu. To jest tak nieuniknione, jak wstępowanie na drogę obecności w internecie kilkanaście lat temu. Ci, którzy nie wejdą na tę drogę będą poza głównym obiegiem gospodarczym. Prowadzimy działania w celu redukcji emisji i regularnie to raportujemy, także w przypadku emisji naszych klientów – deklarował Wojciech Han, prezes BOŚ Banku.
Jednocześnie przyznał, że w praktyce bankowej mogą się zdarzyć wyjątki od tej reguły.
– Nie finansujemy czarnych źródeł energii, ale bierzemy pod uwagę dwa kluczowe aspekty. Aspekt bezpieczeństwa energetycznego i aspekt tego, co nazywamy sprawiedliwą transformacją i w związku z tym mogą być sytuacje wyjątkowe – przyznał Han.
O „sprawiedliwej transformacji” wspominał także w swoim wystąpieniu Paweł Strączynski, wiceprezes Pekao.
– Nie wróciliśmy do finansowania węgla, ale dopuściliśmy finansowanie handlu węglem. Nie ma jednak mowy o finansowaniu bloków węglowych albo kopalni. Przed nadchodząca zimą, przed zagrożeniem że setki tysięcy Polaków mogą nie mieć za co kupić węgla, który podrożał trzy, cztero, pięciokrotnie czy gazu, który podrożał dziesięciokrotnie podjęliśmy taką decyzję. Jako polski bank podjęliśmy taką decyzję z pełną świadomością, na okres przejściowy. Lokalne przedsiębiorstwa ciepłownicze mogą liczyć na naszą pomoc w zakupach paliw na nadchodzącą zimę – dodał Strączyński.
Z raportu Fundacji Instrat wynika, że ekspozycja polskich banków na paliwa kopalne łącznie wynosi ok. 21 mld zł. Stanowi to 1,16% sumy aktywów polskich banków i 15,9% ich kapitałów własnych. Inne analizy pokazują, że nie odstajemy od średniej europejskiej – w UE ekspozycja wynosi 1,05% aktywów.
– Relatywnie mała ekspozycja polskich banków na paliwa kopalne to dobra wiadomość. Musimy jednak pamiętać, że ryzyko osierocenia aktywów związane z takimi ekspozycjami to tylko jeden z podtypów ryzyk klimatycznych, które mogą się też materializować w inny sposób – mówi analityk ds. regulacyjnych w Fundacji Instrat Stanisław Stefaniak.
Podstawowym instrumentem zabezpieczającym banki przed tym ryzykiem są wymogi kapitałowe. To one kształtują w jakim stopniu ekspozycje danego rodzaju powinny być przez bank finansowane ze środków własnych, co zwiększa bezpieczeństwo finansowania. Ekspozycje związane z paliwami kopalnymi generują obecnie łączny wymóg kapitałowy dla sektora szacowany na 2,3 mld zł, średnio 209 mln zł dla banku.