Według danych federalnego urzędu statystycznego zamówienia przemysłowe spadły o 5,4% w porównaniu z poprzednim miesiącem w ujęciu sezonowym i kalendarzowym. Analitycy uważają to za wynik „bardzo zły”, przewidywali bowiem „kosmetyczne” spadki.
W listopadzie zamówienia w niemieckich fabrykach spadły o 5,4% w porównaniu z październikiem br. Ekonomiści Bloomberga przewidywali niewielki 0,2% spadek, ekonomiści zapytywani przez DPA i Reuters wieszczyli wynik na poziomie października. Jak stwierdzono, dane z Niemiec są „bardzo złe” i mogą oznaczać stagnację, a jeśli nie nastąpi poprawa to recesję.
Jak stwierdził Vincent Stamer, ekonomista w Commerzbanku, bez dużych zamówień nie ma nadziei na odzyskanie najniższego poziomu stabilizacji niemieckiego przemysłu.
„Wciąż nie ma oznak poprawy sytuacji w niemieckim przemyśle” – dodał.
Sektor wytwórczy stanowi obciążenie dla całej niemieckiej gospodarki od 2022 roku, a problemy cykliczne coraz częściej ustępują miejsca problemom strukturalnym, takim jak wysokie koszty surowców oraz energii i niedobory pracowników. W 2024 roku prawdopodobnie już drugi rok z rzędu nastąpi spadek PKB, a w przyszłym roku optymistyczne prognozy Bundesbanku przewidują 0,2% odbicie.
Pierwszy szacunek produkcji w czwartym kwartale zaplanowano na 15 stycznia. Ekonomiści obecnie przewidują wzrost na poziomie zaledwie 0,1% w tym okresie, chociaż Bundesbank ostrzegł, że raczej prawdopodobna jest stagnacja. Sprzedaż detaliczna w Niemczech też niespodziewanie spadła w listopadzie zwiększając obawy o recesję po tym, jak największa gospodarka strefy euro ledwo rosła w trzecim kwartale.
Jak powiedział Reuters Carsten Brzeski, globalny szef makro w ING, „niemal puste” księgi zamówień i wciąż wysokie zapasy nie stanowią dobrego prognostyku dla produkcji przemysłowej w nadchodzących miesiącach.
„Dane dotyczące nowych zamówień i sprzedaży detalicznej w Niemczech potwierdzają nasz pogląd na lekką recesję zimową w Niemczech” – dodał.
Październik ratowały znaczne zamówienia na sprzęt transportowy, ale nie powtórzyły się one w listopadzie, w efekcie nowe zamówienia w tym sektorze spadły o 58,4%.
Miesięczny wzrost zamówień krajowych o 3,8% nie stanowił rekompensaty dla spadku zamówień zagranicznych o 10,8%, przy czym zamówienia ze strefy euro spadły o 3,8%, zaś z innych obszarów gospodarczych o 14,8%.
W porównaniu kwartalnym zamówienia przychodzące pomiędzy wrześniem a listopadem były o 1,7% wyższe niż w poprzednich trzech miesiącach.
Ekonomista Commerzbanku Vincent Stamer zauważył, że ożywienie w niemieckim przemyśle wytwórczym „nadal nie jest widoczne”.
Spadła także sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym. W listopadzie w porównaniu z październikiem spadek ten wyniósł 0,6% rozwiewając nadzieję na kwartalny wzrost mimo takich promocji, jak Black Friday i Cyber Monday. Jeśli chodzi o sektor handlu detalicznego to wygenerował on o 1,3% większą sprzedaż w ujęciu realnym w 2024 roku niż w roku 2023, są więc pewne pozytywy, zwłaszcza że niemiecki urząd statystyczny poinformował, że prawdopodobnie realna sprzedaż w 2024 r. będzie o 2,6% wyższa niż w 2019 r. przed pandemią. Według rocznych szacunków urzędu statystycznego, sektor handlu detalicznego w Niemczech wygenerował o 1,3% więcej sprzedaży w ujęciu realnym w 2024 r. niż w 2023 r., pomimo osłabienia w pierwszej połowie roku. Mimo tego Carsten Brzeski jest pesymistą co do odbicia konsumpcji wewnętrznej.
„Jeśli zakupy świąteczne nie przyniosły pozytywnej niespodzianki, prywatna konsumpcja spadnie [w grudniu], to trwająca niepewność polityczna w połączeniu z ponownym przyspieszeniem inflacji sprawią, że jakiekolwiek znaczące odbicie konsumpcji jest mało prawdopodobne” – powiedział Brzeski.
Kryzys gospodarczy w pierwszej gospodarce Europy będzie głównym tematem wyborów 23 lutego, zaś w ich wyniku prawdopodobnie SPD z powszechnie nielubianym w kraju i za granicą kanclerzem Olafem Scholzem zostanie odsunięta od władzy, a rządzić zacznie CDU/CSU na czele z Friedrichem Merzem. Jednak będzie on musiał stawić czoła tym samym wyzwaniom, zaś dodatkowo nad Europą wisi groźba taryf celnych USA, kiedy Donald Trump, który o nich mówił, powróci do Białego Domu pod koniec stycznia.