Rząd Walencji poprosi Madryt o pakiet pomocowy wartości 31, 4 mld euro. To jednak tylko wstępny rachunek za powódź, straty mogą być o wiele większe. Według Banku Hiszpanii straty z powodu powodzi mogą być większe dla gospodarki kraju niż straty z powodu pandemii COVID-19.
Jak stwierdził szef rządu regionalnego Carlos Mazon, pakiet jest przeznaczony jedynie na odbudowę domów i ewentualny zakup pojazdów oraz specjalistycznego sprzętu. Jak do tej pory Walencja wciąż usiłuje się podnieść po powodzi, która spowodował śmierć ponad 200 osób, zaś liczba zaginionych, którzy jednak wciąż się odnajdują, wynosi obecnie ponad 300. Zniszczenia obejmują tysiące domów i 100 tys. samochodów.
Liczba zaginionych i zmarłych stała się przedmiotem największego ataku decepcyjnego na społeczeństwo hiszpańskie w obecnej dekadzie. W „tajnych” i „jedynych prawdziwych” filmach oskarżano rząd i hiszpańskie siły zbrojne, że usiłują zataić „prawdziwą liczbę ofiar powodzi wynosząca 2500 osób”. Jest niemal pewne, że akcja ta była dziełem rosyjskich struktur wywiadowczo-propagandowych. Z drugiej strony wiadomo, że ani rząd regionalny, ani centralny w sprawie powodzi się nie popisały. Ostrzeżenia meteorologów przed gigantyczną burzą, która stała się przyczyną powodzi zostały zlekceważone w Madrycie, zbyt późne ostrzeżenia rządu lokalnego nadeszły kiedy woda zaczęła wdzierać się ludziom do domów. Rząd regionalny także nie zaktualizował liczby ofiar śmiertelnych od 1 listopada, ostatni szacunek osób, które straciły życie wynosił 217 wraz z trzema osobami zabitymi w innych regionach.
Teraz reaguje Madryt. Rząd centralny kierowany przez premiera socjalisty Pedro Sancheza ogłosił największe w XXI wieku rozmieszczenie sił wojska i bezpieczeństwa w regionie dotkniętym powodzią, obejmujące 14 898 funkcjonariuszy policji i żołnierzy, ale też oświadczył, że zbyt wcześnie jeszcze na ogłoszenie pełnej wysokości strat. Mieszkańcy zalanych dzielnic miasta i wiosek są jednak rozgoryczeni i wściekli – 4 listopada w czasie wizyty na w zlanej miejscowości Paiporta, premier Sanchez i król Felipe VI zostali obrzuceni kulami błota i potraktowani wyzwiskami. Do tej pory trwa kłótnia miedzy rządem centralnym i regionalnym kto bardziej zawinił w kwestii nie powiadamiania mieszkańców do ostatniej chwili i kto jest winien fatalnie prowadzonej akcji ratunkowej. Na razie rząd prowincji Walencja obiecał powodzianom 250 mln euro pomocy. Dodatkowo 100 mln euro w formie darowizny chce dołożyć fundacja hiszpańskiego miliardera Amancio Ortegi. Premier Sanchez powiedział, że rząd planuje wydać aż 838 mln euro w bezpośredniej pomocy pieniężnej dla osób dotkniętych powodziami. Kolejne płatności mają być przeznaczone na naprawy dróg i kolei.
Wiadomo już, że rząd ogłosi pakiet pomocy finansowej obejmujący moratorium spłacania podatku dochodowego dla ofiar powodzi. Jednocześnie agencje ubezpieczeniowe zaczęły procedować pierwsze wnioski o odszkodowania. Wstępne ustalenia MorningStar wykazują, że koszt ubezpieczonych strat będzie „znacznie powyżej” 1 mld euro.
Hiszpańskie banki udzielą pożyczek wysokości 20 mld euro na bardzo dogodnych warunkach osobom, które straciły majątek w powodzi. Jak stwierdził Angel Estrada, szef działu stabilności finansowej Banku Hiszpanii w wypowiedzi dla Bloomberg TV będzie to dla nich „istotna wyrwa w bilansie, ale nie katastrofa”, bowiem ryzyko klimatyczne „zmaterializowało się szybciej niż sądzono”.
Estrada stwierdził, że narażenie hiszpańskich banków na konieczność pokrycia strat w obszarach najbardziej dotkniętych powodziami w regionach Walencji, Andaluzji, Kastylii La Mancha i Katalonii wzrosną do około 13 mld euro w pożyczkach dla gospodarstw domowych i około 7 mld euro dla firm. Jak dodał były to całkowite ekspozycje i „nie wszystkie zmaterializują się w straty”.
Ponadto bank centralny zidentyfikował 23 000 spółek z zaległymi kredytami i 472 000 pożyczkobiorców w tych regionach, z czego 150 000 to umowy hipoteczne, na które banki już oferują moratorium kredytowe. Co ciekawe, Estrada zauważył, że gospodarczy wpływ powodzi będzie prawdopodobnie „bardziej dotkliwy dla kapitałów” hiszpańskiej gospodarki niż pandemia COVID-19. Jak dodał, konieczne będzie wdrożenie takich środków, które umożliwią „wyjście z najgorszej sytuacji i ułatwią powrót ożywienia gospodarczego”.
Szef działu stabilności finansowej skonstatował także, iż narastające zagrożenie powodziami w Hiszpanii wykazuje, że zmiany klimatu zachodzą wcześniej niż oczekiwano, tak więc banki powinny skupić się na pomiarze ryzyka fizycznego nie tylko ryzyka przejściowego.
„Myśleliśmy, że mamy więcej czasu na poradzenie sobie z tym, tymczasem jest już ryzyko fizyczne a my skoncentrowaliśmy się na ryzyku przejściowym” – skonstatował Estrada. Ryzyko przejściowe obejmuje ryzyko dla przedsiębiorstw i gospodarek, które przechodzą na gospodarkę niskoemisyjną.
Istotnie, Europejski Bank Centralny od dawna twierdzi, że banki nie spełniają oczekiwań dotyczących uwzględniania ryzyka klimatycznego i zaczął je bardzo ostro oceniać pod tym kątem, zaś jak nieoficjalnie stwierdził jeden urzędników EBC, „Hiszpania jest praktycznym stress testem dla europejskich banków w kwestii ryzyk klimatycznych”.