W pierwszej połowie 2024 roku rosyjski budżet wydał na wojnę z Ukrainę rekordową kwotę 5,3 bln rubli. Zanosi się jednak, że może być to ostatni rok, kiedy rosyjski budżet zniesie w miarę bez szkody tak wysoki poziom wydatków wojskowych.
Wojna jest coraz droższa dla Rosji zwłaszcza dla rosyjskich podatników. Jak wyliczył dr Janis Kluge, badacz z Niemieckiego Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Międzynarodowym posługując się danymi z systemu Electronic Budget, było to w I półroczu 2024 roku aż 5,3 bln rubli, czyli o 36% więcej niż w I półroczu 2023 roku, kiedy wyniosły 3,9 bln rubli. Jak wynika z danych Klugego, rosyjski rząd wydawał średnio na wojnę 203 mld rubli tygodniowo, czyli 29 mld rubli dziennie, co oznacza 1,2 mld rubli na godzinę wojny. Wszystko to wydatki bezpośrednie, czyli na żołd, sprzęt i wyposażenie.
Oznacza to, że w ciągu 6 miesięcy wydatki wojenne przekroczyły całość półtorarocznych nakładów na wsparcie gospodarki narodowej wynoszących 3,89 bln rubli, trzyletni budżet całego rosyjskiego szkolnictwa wyższego i nauki – 1,546 bln rubli, osiemnastoletni budżet programu opieki zdrowotnej wynoszący 290 mld rubli i 90 lat budżetu najbiedniejszego regionu Rosji – Republiki Tuwa – wynoszący 56 mld rubli. Warto wspomnieć, że Tuwijczykiem był były już minister obrony, który wojnę prowadził od jej rozpoczęcia – Siergiej Szojgu.
Kluge zauważył też szybki wzrost wydatków tajnych. Głównie finansują one zakup broni dla frontu, ale nie tylko – także odkupienie z krajów Afryki i Azji pewnych typów uzbrojenia oraz podzespołów do nich, które Rosja w latach 90 XX wieku i na początku obecnego stulecia chętnie eksportowała, a obecnie odczuwa ich brak. Wydatki te wynoszą około 1 bln rubli na kwartał. W otwartej części budżetu jest widoczne, że finansowanie zamówień obronnych wzrosło o 54% w porównaniu z 2023 rokiem i o 126% porównując z rokiem 2022.
Mobilizacja, pobory i pozyskiwanie „kontraktników”, czyli żołnierzy kontraktowych, których Kreml wysyła na linię frontu na Ukrainie, ponieważ Putin sam obiecał Rosjanom, że poborowi będą walczyć tylko w Rosji, dodatkowo podnosi koszty. A te wzrosły o 25% porównując z 2023 rokiem i o 175% w porównaniu z rokiem 2022.
„Wieczna przyjaźń” z Iranem i Koreą Północną objawiająca się dostawami dronów, amunicji i rakiet do Rosji także kosztuje coraz więcej. W I kwartale 2024 roku koszty te wyniosły 120 mld rubli, zaś w II kwartale – już 150 mld.
Początkowo budżet na rok 2024 zawierał wydatki wojskowe w wysokości 10,8 bln rubli, co znaczyło że jest to 30% udział w całym budżecie. Był to rekord nie notowany od lat 80. i schyłkowej dekady ZSRR. Jednak według Klugego, jeśli weźmiemy pod uwagę sezonowość wydatków budżetowych i dane historyczne, to faktycznie te wydatki mogą być jeszcze wyższe i mogą przekroczyć zaplanowany poziom o niemal 1/3 osiągając do końca roku wysokość 13,3 bln rubli, czyli 7-8% PKB, zupełnie jak w krajach afrykańskich lub Maghrebu. W Algierii jest to 8,2% PKB, zaś w Sudanie Południowym 6,3% PKB, przy czym kraj ten, jak Rosja, także prowadzi wojnę.
Na razie rosyjski budżet jakoś znosi te gigantyczne wydatki na cele wojskowe, trzykrotnie wyższe niż w 2021. Dzieje się tak dlatego, że akurat obecny rok był dobry dla budżetu Federacji, który przez cztery miesiące utrzymał nadwyżkę, w efekcie czego skumulowany deficyt w końcu sierpnia wyniósł 331 mld rubli, czyli 1/6 rocznego planu.
Ale może być to kwestia wyłącznie obecnego roku, taka koniunktura może się nie powtórzyć. Rosyjski budżet bowiem „wisi” na ropie i gazie, a tymczasem cena kwaśnej i najtańszej ropy Urals we wrześniu po raz pierwszy od początku roku wynosiła poniżej 60 dolarów za baryłkę, czyli spadła o 18% w porównaniu z końcem sierpnia. Ministerstwo Finansów ustaliło budżet na poziomie 70 dolarów za baryłkę Urals (lepsze gatunki ropy, jak Sokol i Espoo, powinny być oczywiście droższe) i taką cenę rząd uwzględnia w prognozach na przyszły rok. Jak zauważają analitycy Rosbanku, obecny poziom ropy „zdecydowanie nie jest komfortowy dla budżetu federalnego”, a nie zanosi się na zwyżkę cen.