Nie zdołamy całkowicie zapobiec imigracji do Europy – powiedział w Warszawie kierujący Fronteksem Hans Leijtens. Obecnie kierunkiem o najwyższej imigracji na nasz kontynent jest Afryka Zachodnia.
„Migracja jest zjawiskiem globalnym. Musimy zarządzać migracją, ponieważ nie możemy sobie poradzić z niezarządzalną migracją do Europy. Ale wydaje mi się to bardzo trudne, żeby nie powiedzieć niemożliwe” – stwierdził Leijtens.
Jak powiedział Leijtens, były szef holenderskiej Straży Granicznej, liczenie na powstrzymanie napływu imigrantów do Europy jest „nierealistyczne”, zaś uporządkowane zarządzania granicami zewnętrznymi Unii Europejskiej to „część szerszego europejskiego portfolio”, które jest niezbędne do stawienia czoła wyzwaniu, jakie ta imigracja stanowi.
W 2023 roku według danych Fronteksu granice UE przekroczyło 380 tys. nielegalnych imigrantów, co stanowi najwyższy poziom licząc od 2016 roku. Najniższy odnotowano w 2020 roku w czasie pandemii COVID-19, kiedy to zamknięte były wszystkie granice. Najbardziej wykorzystywany jest przy tym tzw. szlak atlantycki, którym przybyło w grudniu niemal 7000 z 14 tys. nowych przybyszów do UE. Imigracja jest zwykle niska w miesiącach zimowych, przy czym w grudniu 2023 r. była ona o 30% niższa niż w analogicznym miesiącu roku ubiegłego. Szczyty migracyjne przypadają zwykle latem, wtedy też zdarza się najwięcej wypadków śmiertelnych po drodze m.in. w okolicach greckiej wyspy Pylos. W ubiegłym roku hiszpańskie Wyspy Kanaryjskie wykazały rekordową nielegalną imigrację.
Komunikaty o rosnącej imigracji napędzają antyimigrancką retorykę, którą najczęściej posługują się partie skrajne, chcące w ten sposób wejść do politycznego mainstreamu, co jak wskazują przykłady niemieckiej AfD i francuskiego Frontu Narodowego, może się udać. Często partie takie są sponsorowane przez „aktorów zewnętrznych”, jak twierdzą zachodnie struktury wywiadowcze np. Sojusz Pięciu Oczu, przez co rozumie się Rosję, Iran i Chiny. Retoryka taka po przybyciu do UE ponad miliona osób, najczęściej uchodźców syryjskich w 2015 roku, stała się w krajach Unii Europejskiej bardzo popularna.
Leijtens przyznał, iż nie sądzi, by pojawił się nowy trend – spadku liczby imigrantów – i jak dodał „myślę, że jest to założenie, które można udowodnić”. Zauważył, że należy się spodziewać, iż coraz więcej osób z Afryki Subsaharyjskiej będzie próbowało przedostać się do Europy, prawdopodobny jest też wzrost liczby uchodźców z krajów arabskich.
Tymczasem problem zarówno Unii Europejskiej, jak i wszystkich krajów Europy leży w tym, że ze względów humanitarnych zgadzają się one przyjmować uchodźców, zaś osoby przybywające do Europy z powodów ekonomicznych – a tym jest w większości nielegalna imigracja z Afryki – nie mogą w Europie pozostawać. Uchodźcami są na przykład Ukraińcy uciekający przed wojną, ale nie obywatele Konga przybywający do Europy w nadziei na „lepsze życie w bogatym kraju”.
Jak stwierdził Leijtens, kluczem do wykazania, że europejskie instytucje działają prawidłowo jest odsianie nielegalnych imigrantów ekonomicznych od rzeczywistych uchodźców i wzrost „liczby skutecznych wyjazdów powrotnych” osób, które nie uzyskały w UE azylu.
„Wiarygodna operacja powrotów jest bardzo ważna, aby pokazać jej działania zarówno mieszkańcom Europy, jak i migrantom. Jeśli nie potrzebujesz naszej ochrony… zostaniesz zawrócony” – stwierdził.
Temu ma służyć nowy Pakt Migracyjny UE, zwłaszcza stanowiący jego część przegląd przepisów w zakresie uzyskiwania azylu i migracji obowiązujących krajach UE, ale dodał, że „w kwestii zawracania imigrantów 27 państw Unii Europejskiej ma jeszcze przed sobą wiele pracy do wykonania”.
Poprzednik Leijtensa podał się do dymisji po oskarżeniach o łamanie przez Frontex praw człowieka, zaś sam Leijtens oświadczył, że chce, aby prawa człowieka we Fronteksie były „częścią naszego DNA”.
Do Mauretanii, będącej w ostatnich miesiącach głównym punktem przerzutowym imigrantów z Afryki do Europy, poleci kierująca Komisją Europejską Ursula von der Leyen oraz premier Hiszpanii Pedro Sanchez. Będą rozmawiać na temat walki z gangami przemytników ludzi i powstrzymaniem nielegalnej imigracji niewygodnej także dla Mauretanii.
„Nielegalna imigracja to jest sprawa bardzo istotna także z punktu widzenia bezpieczeństwa. Wśród tych ludzi mogą się znaleźć przeszkoleni terroryści i agenci, którzy pozostaną uśpieni np. przez kilka lat dopóki nie zadomowią się w nowym środowisku i ktoś ich nie obudzi do akcji, która może przynieść wiele ofiar. To jedno. Drugim jest fakt, że tej fali nie da się już powstrzymać. I tu trochę jesteśmy w rozkroku. Kraje z których osobom przysługiwałby w Unii azyl, to kraje w których od dawna prowadzi się wojny, bardzo często rozwinięte są tam też struktury organizacji islamistycznych czy terrorystycznych. Wpuszczając takich ludzi do Unii bardzo ryzykujemy, a ich screening niestety z zasady może być tylko pobieżny. Cynicznie rzecz biorąc dla UE lepiej byłoby wpuszczać ludzi z Czarnej Afryki na ogół spokojnych, chcących tylko pracy i chleba. Ale tego znowu zrobić nie możemy, bo ich jest zbyt wielu. I w kwestii imigracji stoimy trochę w rozkroku, bo nawet te europejskie powroty nie pomogą. Niedawno we Włoszech znaleziono człowieka, który po raz szósty próbował przedostać się do Europy za każdym razem pod innym nazwiskiem i z inną historią, do czego się przyznał. Wpadł dlatego, że wcześniej, przed kolejnym wydaleniem, przy okazji jakieś awantury pobrano mu trochę z rozpędu odciski palców. Nie był winien, to była nadgorliwość policji, która się teraz przydała, bo znowu z powodu jakiś zamieszek w obozie uchodźców części migrantów pobrano odciski. Okazało się, że w kartotece policji jest już taki, ale pod innym nazwiskiem i nie jako Sudańczyk tylko jako Malijczyk. Wtedy się przyznał. Ilu takich mamy co raz zawróceni próbują znowu?”– tak skomentował dla ISBiznes.pl problemy z imigrantami analityk wojskowy z Sił Zbrojnych RP.