Co na sesji 14 listopada wywołało gwałtowną euforię na globalnym rynku akcji i obligacji? I jak to się ma do fundamentów gospodarek?
Wydarzeniem ostatnich dni była bez wątpienia niemal euforyczna feta po publikacji danych o inflacji w USA. Inflacja CPI w USA okazała się symbolicznie niższa od oczekiwań – 3,2% r/r (vs 3,3% oczekiwane), bazowa 4%. Odchylenia minimalne (0,1 pp), ale reakcja rynkowa bardzo żywiołowa: rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich spadła skokowo w dół o kilkanaście bps, akcje poszły mocno w górę – i to na wszystkich istotnych rynkach. W ten euforyczny wtorek Warszawa wyróżniła się ostrymi wzrostami indeksów akcji, polskie obligacje też podrożały. Nasze indeksy lekko skorygowały się następnego dnia, ale nie zmieniło to obrazu tej żywiołowej reakcji. Skąd taka radość inwestorów globalnych? Otóż ten niski odczyt inflacji w USA sprawił, że rynki zdawały się przekonane, iż podwyżek stóp w USA już nie będzie.
Nie tak szybko – kontrował tymczasem ten globalny optymizm co do losów amerykańskiej inflacji Jamie Dimon, szef największego banku w USA – JPMorgan Chase (źródło: https://www.bloomberg.com/news/articles/2023-11-14/jpmorgan-s-dimon-says-inflation-might-not-go-away-that-quickly#xj4y7vzkg). Jego zdaniem, inflacja nie „pójdzie sobie” tak szybko, a rynki przereagowują jej publikowany właśnie spadek.
Niezwykle żywiołowa, niemal euforyczna, reakcja rynków na minimalnie niższy odczyt amerykańskiej inflacji CPI (także – bazowej) pokazuje szansę na krótkoterminowe odreagowanie wcześniejszych stresów związanych z obawami co do tego, czy to już koniec podwyżek stóp w USA. Ewentualna poprawa nastrojów pomogłaby także polskiemu rynkowi akcji, którego potencjał uważamy za mocniejszy niż rynków zachodnich. Jednak pozostajemy ostrożni w ocenie średnioterminowych perspektyw rynków akcji na świecie – zwłaszcza w USA i Europie Zachodniej. „Wystrzał” radości na takiej sesji jak ta z 14 listopada nie zmienia bowiem przecież globalnych wyzwań makroekonomicznych. Aktywność gospodarki USA, dotychczas faktycznie mocniejsza od oczekiwań, może bowiem ulec osłabieniu w kolejnych kwartałach. Gospodarka strefy euro pozostaje słaba (czego potwierdzeniem były kolejne słabe dane publikowane w ostatnich dniach), a oczekiwane w nowym roku ożywienie, mówiąc najdelikatniej, nie zapowiada się imponująco. Stąd robiące spore wrażenie wzrosty indeksów rynków akcji po danych o spadku amerykańskiej inflacji mogą okazać się – w średnim terminie – nietrwałe. Optymizm co do zakończenia cyklu podwyżek może oczywiście pociągnąć w górę rynki akcji, ale – z czasem – inwestorzy mogą przypomnieć sobie, że oczekiwana stabilizacja, a potem obniżki stóp będą efektem także słabnięcia aktywności gospodarczej w USA i nadal relatywnie kiepskiej koniunktury w strefie euro. A to już może być wyzwaniem dla sporej części spółek notowanych na zachodnich giełdach i ograniczać możliwości wzrostu ich wycen. My bardziej wierzymy w potencjał polskiego rynku akcji, dla którego jednak wspomniana, wcale nieoczywista, koniunktura na rynkach światowych będzie czynnikiem ryzyka w średnim terminie. Z drugiej strony, to co może wspierać rodzimy pakiet w krótkim i średnim terminie, to nadal atrakcyjna wycena zarówno względem rynków rozwiniętych, jak i rozwijających się. Na rynku światowym szans w tej bliższej perspektywie upatrujemy w spółkach dywidendowych.
Kiedy i w jakim tempie Fed zacznie ciąć stopy procentowe? – o takim analitycznym sporze prognostów z Morgan Stanley i Goldman Sachs pisał tymczasem serwis Bloomberg.com. Wedle tej relacji, Morgan Stanley przewidywał, że cięcia stóp rozpoczną się w czerwcu 2024 r. i w ciągu dwóch lat obniżą stopy Fed o 300 bps (3 pkt proc.). Goldman Sachs z kolei oczekiwał, że obniżki rozpoczną się później a ich łączna skala będzie znacząco mniejsza – sięgnie 175 bps (1,75 pkt proc.). Źródło: https://www.bloomberg.com/news/articles/2023-11-13/goldman-sachs-morgan-stanley-diverge-on-fed-rate-cut-forecasts?srnd=premium-europe
Rynkowe skoki i wyskoki to jedno, a rzeczywistość budżetowa USA wcale taka piękna nie jest. Przecież, w chwili gdy przygotowujemy ten tekst, Amerykanie znowu – w tempie sprintera – uzgadniają kolejne tymczasowe przedłużenie finansowania budżetu federalnego, co ma pozwolić na uniknięcie ryzyka kolejnego „zamknięcia” budżetu federalnego.
Rosnące, a przecież i tak już kosmiczne, koszty obsługi amerykańskiego długu publicznego oraz – delikatnie mówiąc – wątpliwości co do jakości zarządzania finansami publicznymi w USA były jednym z tematów poprzedniego tekstu https://pekaotfi.pl/strefa-klienta/rynki/pekao-tygodnik-09-11-2023-r I, jakby na zawołanie, w piątek 10 listopada agencja Moody’s poinformowała o obniżeniu perspektywy ratingu USA – ze stabilnej do negatywnej, co – w języku ludzkim – można rozumieć, że obniżenie ratingu jest bardziej prawdopodobne niż jego utrzymanie ( źródło: https://www.reuters.com/markets/us/moodys-changes-outlook-united-states-ratings-negative-2023-11-10/).
Kolejne słabe dane ze strefy euro i – szerzej – UE. Sam Eurostat w komunikacie na czoło wybijał kwartalny spadek PKB eurostrefy w szybkim odczycie – o 0,1% (sezonowo dostosowany). Dynamika roczna – dla strefy euro i całej UE – również wygląda fatalnie – to ledwie 0,1% wzrostu. W serwisach notki o kolejnych ofiarach – Dania w recesji, Finlandia jeszcze mocniej pod wodą. Na takim tle polska dynamika wygląda lepiej, ale czasem skóra cierpnie, bo komuś te nasze dobra i usługi sprzedawać musimy… źródło: https://ec.europa.eu/eurostat
Analitycy ankietowani przez instytut ZEW oczekują poprawy przyszłej sytuacji w Niemczech, nadal oceniając bardzo źle sytuację bieżącą. Jeśli założylibyśmy, że oceny te odzwierciedlają faktyczne nastroje i perspektywy gospodarcze to – na tzw. chłopski rozum – jest źle, ale będzie lepiej, czyli mamy dołek osłabienia? Pożyjemy – zobaczymy… źródło: https://www.zew.de/en/press/latest-press-releases/expectations-continue-to-rise-situation-stable
A propos naszej dynamiki. Polskie PKB w III kw. wzrosło o 0,4% r/r – wynika z wstępnych danych GUS. To lekko lepiej niż szacowano. Plus dość mocna rewizji dynamiki i danych za kwartał drugi. Jeśli wstępne dane się potwierdzą, to możliwe, że z zapaści koniunktury wychodzimy w „lepsze jutro”. Oby! https://stat.gov.pl/aktualnosci/ i https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rachunki-narodowe/kwartalne-rachunki-narodowe/szybki-szacunek-produktu-krajowego-brutto-za-iii-kwartal-2023-roku,1,43.html
„Wyżej na dłużej” – to hasło pozostanie z nami zapewne faktycznie na dłużej, nie tylko w odniesieniu do EBC czy Fed. Biorąc pod uwagę ostatnią konferencję prasową prezesa NBP i niedawną publikację nowej Projekcji inflacji (i PKB): https://nbp.pl/projekcja-inflacji-i-pkb/, to i w Polsce musimy liczyć się z zamrożeniem stóp na dłużej – i to może nawet na dłużej niż w przypadku wspomnianych głównych banków centralnych świata. Patrząc po wypowiedziach z NBP, temat stóp może powrócić nie wcześniej niż późną zimą – po ostatecznym wyklarowaniu polityki budżetowej nowego rządu, a może dopiero po marcowej Projekcji inflacji. Ale na razie nie wiadomo, czy na obniżki nie poczekamy znacznie dłużej. Niektórzy analitycy już zakładają, że stopy w ogóle nie spadną do końca 2024 r.
Łukasz Kwiecień, Pekao TFI