Niepokojące sygnały z gospodarek Europy Zachodniej

Przedwakacyjny tydzień był czasem kiepskich informacji z gospodarek na świecie. Pod sam koniec tygodnia w rynki uderzyła cała seria pesymistycznych nowych odczytów wskaźników z Europy Zachodniej, Wielkiej Brytanii i USA. Rynki akcji zareagowały spadkami. Nieprzyjemnym zaskoczeniem były dane o wyższej od oczekiwań inflacji w Wielkiej Brytanii i inflacji bazowej w Japonii. Sporo emocji przyniósł weekend i zamieszanie w Rosji.

W nowym tygodniu warto nasłuchiwać newsów z portugalskiej Sintry, gdzie przez kilka dni debatują bankierzy centralni. Wakacje wystartowały, ale na rynkach ich chyba nie będzie. Za dużo się dzieje… Nie tylko o tym – w tym wydaniu Tygodnika Pekao.

Zacznijmy od koniunktury. Opublikowane w ostatnich dniach dane nie były wesołe. Na sam koniec tygodnia szklanką zimnej wody na rozgrzane głowy inwestorów była seria nowych i złych danych z Europy Zachodniej i Wielkiej Brytanii  – PMI (Purchasing Managers’ Index). Te wskaźniki obliczane na bazie ankiet w firmach uwzględniają m.in. zmiany poziomu nowych zamówień, produkcji, zatrudnienia, zapasów i czasu realizacji dostaw. Wskaźnik poniżej 50 pkt. sygnalizuje osłabienie, a powyżej – rozwój. Nowe dane pokazały osłabienie aktywności – szczególnie widoczne w przemyśle. I tak np. dla niemieckiego przemysłu wskaźnik spadł już do 41 pkt… Usługi nadal trzymają się lepiej (czyli powyżej owej granicy 50 pkt.), ale wskaźniki spadały i to mocniej od oczekiwań. Osłabienie widać nie tylko w strefie euro, ale także w Wielkiej Brytanii – i tam publikacja wskaźników PMI rozczarowała.  Słabszy od oczekiwań okazał się także amerykański odpowiednik tego wskaźnika dla przemysłu.

Wspomniane dane przypomniały inwestorom, że – wbrew wiosennemu wielkiemu optymizmowi rynków akcji – z gospodarkami nie jest wcale dobrze. Złośliwy może powiedzieć, że to np. cena za spóźnione akcje EBC, który – zaskoczony i przestraszony siłą inflacji – usiłuje nadgonić stracony czas (tj. – w naszej ocenie – brak odpowiednio wczesnych i łagodniejszych działań) i może przydusić koniunkturę do tego stopnia, że sprowokuje recesję. Te sygnały mają olbrzymie znaczenie praktyczne także dla nas – w Polsce. Jeśli koniunktura w strefie euro, a zwłaszcza w Niemczech, wyhamuje zbyt ostro, to i my dostaniemy rykoszetem…

Za nami długa już seria słabszych od oczekiwań danych z Chin i na razie ledwie w sumie symboliczne reakcje Ludowego Banku Chin – obniżki stóp o 10 bps każda – euforii nie wywołały. Jak podawał kilka dni temu serwis CNBC.com, analitycy Goldman Sachs obniżyli prognozę wzrostu PKB w Chinach z +6% na +5,4% w br. Wcześniej natomiast prognozy wzrostu Chin obcięły już np. JPMorgan, UBS, Nomura, Bank of America. Oczywiście, wiele innych państw dałoby się pokroić za wzrost ponad 5% w tym roku, ale mówimy o Chinach UZALEŻNIONYCH od wysokiego tempa wzrostu. 

Problemy globalne widać także w innych publikowanych danych. Handel światowy, po dwóch kwartałach spadku w 2022 r., w I kw. 2023 r. minimalnie wzrósł (+1,9% kwartał do kwartału w dobrach/towarach i +2,8% k/k w usługach), ale prognozy na cały rok pozostają słabe – wynika z najnowszego raportu UNCTAD (United Nations Conference for Trade and Development). Ta agenda ONZ wskazuje, że przyczyny to osłabienie koniunktury na świecie, inflacja, konflikty i napięcia geopolityczne.

Ale nie wszystko stracone. Jak relacjonowała agencja Bloomberg, Janet Yellen, amerykańska sekretarz skarbu, w czwartek powiedziała, że uważa, iż ryzyko recesji w USA spada. Zmniejszenie wydatków konsumpcyjnych jest – jej zdaniem – ceną za ochłodzenie impetu inflacji. Wskazała, że inflacja spada, a rynek pracy wykazuje odporność. Mówiąc po ludzku – ludzie mają dalej pracę, mimo znacznego wzrostu kosztów kredytu i ograniczania wydatków. Zastrzegła jednak, że nie mówi, że ryzyka recesji nie ma, bo przecież Fed podwyższa stopy. Przypomnijmy – od marca 2022 r. podwyższył je już 10 razy, łącznie o 5 pkt procentowych. Pamiętajmy, że dzień wcześniej szef Fed – Powell powtórzył wcześniejszą narrację, z której wnioskować można prawdopodobieństwo podniesienia stóp w kolejnych miesiącach.   

W ubiegłym tygodniu zaskoczyły dane o inflacji bazowej w Japonii. Ten, oczyszczony ze zmian cen energii i świeżej żywności, wskaźnik sięgnął w maju poziomu 4,3% r/r. To najwyższy pułap od ponad 40 lat! Inflacja CPI sięgnęła w maju 3,2% r/r, co oznacza spadek tempa w porównaniu z kwietniem, ale była nieco wyższa od oczekiwań. Nomen-omen, w przeszłości przez wiele lat wręcz zaklinano, by inflacja w Japonii wreszcie się pojawiła. Bo to deflacja była przez długi czas upiorem tamtejszej gospodarki. Tym razem jednak, wysoki – jak na Japonię – poziom inflacji bazowej nieco przestraszył inwestorów. Pojawiły się obawy, czy gołębi Bank Japonii nie zacznie jednak zaostrzać swojej polityki. Japoński rynek akcji – jeden z liderów wzrostów w pierwszej połowie roku na świecie – zareagował spadkami. 

Dość słabe były także nowe dane pokazujące koniunkturę gospodarczą w Polsce. Znowu w dół poszła sprzedaż detaliczna. Jak poinformował GUS w komunikacie „sprzedaż detaliczna w cenach stałych w maju 2023 r. była niższa niż przed rokiem o 6,8%. W porównaniu z kwietniem 2023 r. notowano spadek sprzedaży detalicznej o 1,0%. W okresie styczeń-maj 2023 r. sprzedaż zmalała r/r o 5,9%”.  GUS podał także nowe dane o budownictwie mieszkaniowym. – „W pierwszych pięciu miesiącach 2023 roku oddano do użytkowania więcej mieszkań niż przed rokiem. Spadła natomiast liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto” – podsumował GUS. Polska produkcja w maju – okazała się mniejsza, chociaż wyższa… Otóż mniejsza rok do roku, ale wyższa miesiąc do miesiąca. Dla walki z inflacji pozytywna była informacja, że polska inflacja producencka (PPI) – nadal spada. Maj przyniósł spadek PPI o 1,6% m/m, choć rok do roku nadal mamy wzrost – tym razem o 3,1%. 

Bankierzy centralni ze świata dyskutują właśnie przez kilka dni w portugalskiej Sintrze. Okazją jest organizowane przez Europejski Bank Centralny forum. Tak wiec można spodziewać się, że pojawią się kolejne wypowiedzi i opinie, które będą nową pożywką dla rynków. Stopy procentowe podniósł w ostatnich dniach Bank Anglii oraz banki centralne w Szwajcarii, Norwegii i… Turcji. Na dzisiaj wygląda na to, że – wg nas – zbliżamy się do końcowego etapu podwyżek stóp procentowych w USA i strefie euro. W Polsce perspektywa ewentualnych obniżek stóp jest ściśle związana z tempem spadku inflacji. Dla naszego rynku pożywką będzie zapewne publikacja wstępnego odczytu inflacji CPI za czerwiec. Myśląc o bankach centralnych, inflacji i stopach, pamiętajmy o tym, iż procesy w gospodarce potrzebują czasem sporo czasu na to, by dać o sobie znać. Przesunięte efekty podwyżek stóp procentowych mogą istotnie ograniczać koniunkturę. Nadal trzeba brać pod uwagę ewentualne ryzyko tzw. „hard landing”, czyli „twardego lądowania” części gospodarek. Ożywienie – wg nas – możliwe będzie w 2024 r., ale jego impet może okazać się umiarkowany. Wakacje wystartowały, ale – niestety – raczej nie dotyczy to zupełnie rynków. Dziać się będzie dużo. Bo gigantycznych problemów i otwartych tematów jest bez liku. Osłabienie koniunktury, wysokie i rosnące stopy procentowe, spadająca ale nadal bardzo wysoka inflacja, olbrzymie ryzyka geopolityczne… W Polsce dyskusje podsycane będą zapewne nowymi pomysłami polityków przed wyborami. Tak więc – będzie co śledzić, co analizować. Ale żyć jakoś trzeba, więc wszystkim życzymy choćby chwili spokoju w te wakacje – bez rynków, bez newsów. A łabędzie niech będą białe i najlepiej gdzieś na jeziorach!

Łukasz Kwiecień, Pekao TFI