G20 podzielone w sprawie Rosji

Przywódcy rządów największych gospodarek świata nie mogli w trakcie spotkania w Indiach uzgodnić stanowiska w kwestii sankcji i obarczenia Rosji winą za wojnę w Ukrainie. Jest możliwe, że niektóre kraje, jak Indie, które oficjalnie nie wspierają Rosji, po cichu zezwolą na prowadzenie interesów z rosyjskimi spółkami państwowymi i prywatnymi.

Spotkanie przywódców rządów i wysokich urzędników największych gospodarek świata G20 w Bengaluru w Indiach, zaczęło sie od mocnego akcentu, kiedy sekretarz skarbu USA Janet Yellen oskarżyła rosyjskich urzędników o „współudział” w okrucieństwach wojennych. Jednak był to wyjątek – w przemówieniach inauguracyjnych w ogóle starano się nie mówić o toczącej się od ponad roku wojnie, podkreślając „wyzwania przed jakimi stoi światowa gospodarka”.

„Nalegałbym, aby wasze dyskusje skupiły się na najbardziej narażonych obywatelach świata” – powiedział premier Narendra Modi, dodając, że światowa gospodarka musi przywrócić stabilność, zaufanie i wzrost. I tu jako kluczowe, Modi wymienił następstwa pandemii COVID-19, rosnące zadłużenie państw rozwijających się, zakłócenia w światowych łańcuchach dostaw i zagrożenia dla bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego.

Według agencji Reuters Indie nie chcą, aby G20 w ogóle dyskutował o sankcjach wobec Rosji, naciskają też, aby unikać używania słowa „wojna” w jakimkolwiek komunikacie. G20 obejmuje kraje G7, a także m.in. Rosję, Chiny, Indie, Brazylię i Arabię Saudyjską.

Jak jednak stwierdza agencja AFP, Modiemu ostro odpowiedział francuski minister finansów Bruno Le Maire, który stwierdził, że nie ma możliwości wycofania się grupy ze wspólnego oświadczenia uzgodnionego na szczycie G20 na Bali w Indonezji w listopadzie ubiegłego roku, w którym stwierdzono, że „większość członków zdecydowanie potępiła wojnę na Ukrainie”.

„Albo mówimy tym samym językiem, albo nie podpisujemy się pod końcowym komunikatem” – powiedział dziennikarzom Le Maire.

Tego typu impasy stają się coraz powszechniejsze w G20, forum utworzonym 20 lat temu dla koordynacji działań i zapobiegania kryzysom gospodarczym. W ostatnich latach bowiem zostało ono zdominowane przez kontrowersje pomiędzy krajami rozwijającymi się, Rosją i Chinami a Zachodem.

Tymczasem sekretarz skarbu USA wezwała kraje G20 do zwiększenia wysiłków na rzecz wsparcia Ukrainy i ograniczenia zdolności Rosji do prowadzenia wojny, którą Rosja nazywa nie wojną a „specjalną operacją wojskową”.

„Wzywam rosyjskich oficjeli tutaj w G20, aby zrozumieli, że ich dalsza praca dla Kremla czyni ich współwinnymi okrucieństw Putina” – powiedziała Yellen. Poparła ją kanadyjska minister finansów i wicepremier Chrystia Freeland.

Co ciekawe, Freeland wygłosiła swoje uwagi po rosyjsku. „Jesteście aparatczykami, jesteście ekonomistami – nie jesteście żołnierzami. Ale mimo to ponosicie osobistą odpowiedzialność za tę zbrodniczą wojnę. Wiemy, kim jesteście i nie zapomnimy” – powiedziała Freeland, która sama miała ukraińskich przodków.

Minister finansów Rosji Anton Siłuanow i prezes banku centralnego Elwira Nabiullina nie byli obecni, a Moskwę reprezentowali posłowie do Dumy Państwowej.

Brytyjski minister finansów Jeremy Hunt powiedział dziennikarzom, że skupienie dyskusji G20 na Ukrainie nie oznacza zaniedbania innych kwestii.

„Ostatecznie, jeśli nie rozwiążemy globalnych zagrożeń bezpieczeństwa, nie będzie postępu w tych innych obszarach” – zauważył.

Problemem G20 jest to, że niektóre kraje korzystają na wojnie w Ukrainie, której nawet nie chcą nazwać wojną. Zarówno Chiny, jak i Indie odnotowały wzrost handlu z Rosją w następstwie sankcji, a New Delhi znacznie zwiększyło zakupy tańszej rosyjskiej ropy.

Na spotkaniu omawiano ostatnie raporty analityczne świadczące o tym, że globalne perspektywy ekonomiczne poprawiły się od ostatniego szczytu G20 w październiku 2022 r., kiedy wiele gospodarek balansowało na krawędzi recesji w związku z kryzysem energetycznym i inflacją.

Według Bloomberga, prawdopodobnie na spotkaniu G20 odbędą się rozmowy na temat umorzenia długów dla krajów znajdujących się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Tu wywierana jest presja na Chiny, największego na świecie wierzyciela dwustronnego. Wzywa się także inne kraje, by ograniczyły do koniecznego minimum zadłużanie. Minister finansów Chin Liu Kun w odpowiedzi na te żądania powtórzył stanowisko Pekinu, że Bank Światowy i inne banki rozwoju uczestniczą w redukcji zadłużenia poprzez rozmowy z wierzycielami wzajemnymi, co oznacza praktyczne spowolnienie całego procesu przez konieczność długotrwałych i żmudnych często nieefektywnych negocjacji.

Spotkanie G20 zostało zdominowane także przez spotkanie G7 – największych gospodarek Zachodu. Przywódcy tych krajów wydali oświadczenie, w którym zobowiązali się do pogłębiania sankcji wobec osób wspierających działania wojenne Rosji. Stało się tak po wirtualnym spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim.

„Będziemy utrzymywać, w pełni wdrażać i rozszerzać środki gospodarcze, które już nałożyliśmy” –takie było stanowisko prowadzącej obecnie obrady G7 Japonii. Kraj ten chce pozbawić Rosję dochodów z eksportu diamentów.

Z kolei USA ujawniły nowe środki jakie mają być wymierzone nie tylko w Rosję, ale także w „podmioty z krajów trzecich” w Europie, Azji i na Bliskim Wschodzie, które wspierają wysiłki wojenne Rosji.

„Nałożymy sankcje na podmioty gospodarcze powiązane z rosyjskim przemysłem obronnym i technologicznym, w tym odpowiedzialne za uzupełnianie rosyjskich zapasów wojskowych, objętych sankcjami produktów lub umożliwianie rosyjskim firmom uchylanie się od sankcji” – stwierdziła administracja USA. Podobne sankcje nałożyła Wielka Brytania. Obejmują one sprzęt wojskowy oraz wyposażenie a także zakazy importu wyrobów żelaznych i stalowych.

Jednak kraje Unii Europejskiej nadal mają problemy w ustaleniu jednolitego stanowiska w sprawie nowego zestawu sankcji UE wobec Rosji. Głównym hamulcowym grożącym zawetowaniem w ogóle nowego pakietu sankcji są Węgrzy, niektóre sformułowania budzą też „niepokój” rządu włoskiego.