Przewodniczący Rezerwy Federalnej Fed Jerome Powell powiedział, że najnowszy raport o zatrudnieniu w USA wskazuje, iż proces powrotu inflacji do celu banku centralnego na poziomie 2% „potrwa jeszcze jakiś czas”, nawet jeśli presja kosztowa słabnie.
Raport o zatrudnieniu poza rolnictwem za styczeń, który został opublikowany 3 lutego, był „z pewnością lepszy niż oczekiwałem”, powiedział Powell podczas sesji pytań i odpowiedzi w Economic Club of Washington.
„Nie spodziewaliśmy się, że rynek (pracy – red.) będzie tak silny, ale dane pokazują dlaczego uważamy, że (walka z inflacją – red.) będzie to proces, który zajmie trochę czasu” – dodał szef Fed.
Powell odmówił jednak powiązania zaskakującej w opinii wielu analityków siły rynku pracy, widocznej w styczniowym raporcie o zatrudnieniu, z opiniami, że stopy procentowe będą musiały być sporo wyższe, niż szacowali zarządzający Fed pod koniec ubiegłego roku.
W grudniu mediana szacunków członków Federal Open Market Committee pokazywała, że stopa procentowa Fed wzrośnie w tym roku nieco powyżej 5%, czyli do poziomu, na który rynki finansowe nie chciały się zgodzić – aż do ostatniego raportu o zatrudnieniu.
Opinie Powella pokazały, w jaki sposób on i inni decydenci zaczęli oceniać nieoczekiwaną siłę rynku pracy, na którym spodziewali się osłabienia, w momencie gdy podwyżki stóp procentowych przez Fed spowalniają gospodarkę. Fed zdążył się już bowiem z podwyżek usprawiedliwić stwierdzając, iż nie ma innego sposobu, by obniżyć poziom inflacji. Tymczasem nie tylko przewodniczący Fed był zaskoczony danymi o zatrudnieniu.
„Myślę, że zaskoczyło to nas wszystkich” – powiedział Neel Kashkari, prezes Fed w Minneapolis, w wywiadzie wyemitowanym w CNBC po opublikowaniu raportu. Owe 500 tys. nowych miejsc pracy, które raport wykazał, stały się nawet pewnym problemem dla Fed. Rezerwa oczekiwała nie wzrostu, a spadku zatrudnienia, co pozwoliłoby stwierdzić, że oto wzrost płac spowolni, a inflacja, która wciąż przekracza dwukrotnie cel banku centralnego, będzie spadać.
Kashkari, jeden z największych „jastrzębi” jeśli chodzi o politykę Rezerwy Federalnej, stwierdził w styczniu br. że przewiduje, że stopa procentowa banku centralnego powinna wzrosnąć do 5,4%. Obecnie nadal broni swego poglądu.
„Dane pokazują, że nie widzimy dużego oddziaływania stóp procentowych na rynku pracy. Jak dotąd ich wpływ jest dość wyciszony, więc nie widziałem jeszcze niczego, co mogłoby spowodować zmianę moich poglądów” – powiedział Kashkari.
Kashkari i niektórzy inni „jastrzębi” przedstawiciele Fed od 4 lutego sygnalizowali gotowość do podniesienia referencyjnej stopy procentowej powyżej przedziału 5,00%-5,25% prognozowanego przez decydentów Fed w grudniu.
Na początku lutego, kiedy Fed podniósł swoją główną stopę procentową o ćwierć punktu procentowego do przedziału 4,50%-4,75%, Powell w swoich komentarzach do pojawiającej się „dezinflacji” pozostawił wrażenie, że prognozy z grudnia mogą się nie sprawdzić i takie podwyżki stóp procentowych nie będą konieczne, a Fed jest otwarty na tego typu poglądy.
Tymczasem dane o tworzeniu nowych miejsc pracy i spadku stopy bezrobocia do najniższego poziomu od 1969 r. spowodowało przewartościowanie na rynkach finansowych. Rentowności obligacji gwałtownie wzrosły, a rynki kontraktów terminowych na stopy procentowe są obecnie wyceniane na stopę funduszy federalnych sięgającą co najmniej 5,1%.
6 lutego prezes oddziału Fed w Atlancie Raphael Bostic, stwierdził, że Rezerwa może być zmuszona do podniesienia kosztów pożyczek w większym zakresie niż przewidywano, biorąc pod uwagę przyrost miejsc pracy. Jak zauważył, podwyżka stóp procentowych o pół punktu procentowego nie była jego scenariuszem bazowym na następne spotkanie Fed. „W zasadzie można ją rozważyć” – stwierdził.
„Prawdopodobnie oznacza to, że musimy wykonać trochę więcej pracy. I spodziewałbym się, że przełoży się to na podniesienie przez nas stóp procentowych bardziej niż przewidywałem” – powiedział Bostic w rozmowie z Bloomberg News. Bostic bowiem wcześniej przewidywał, że stopa procentowa osiągnie szczyt w przedziale 5,00%-5,25%.
Kashkari z kolei zwrócił uwagę na problemy wynikające z tak silnego rynku pracy, w tym na niezwykle odporny sektor usług i szybki wzrost płac. Ten ostatni nie jest zgodny z celem inflacyjnym Fed, zwłaszcza w momencie, kiedy najszybsze od 40 lat podwyżki stóp procentowych mają osłabić popyt ze strony gospodarki.
„Trudno sobie wyobrazić, że zobaczy się bardzo silny wzrost zatrudnienia, podczas gdy wzrost płac będzie umiarkowany. A tego właśnie szukam. Jak dotąd nie widzieliśmy praktycznie żadnego postępu w spadku inflacji, w zakresie podstawowych usług z wyłączeniem mieszkań, a wszystko to jest bardzo związane z rynkiem pracy” – powiedział Kashkari.
Jednak nie wszyscy podzielają obawy zarządzających Rezerwą Federalną. „Niewiarygodne. Mamy najlepszy rynek pracy od pół wieku, a Fed chce go zdemolować, żeby poprawić samopoczucie inwestorów, zwłaszcza tych, którzy inwestują na krótko. Tak, jest inflacja, ale można ją okiełznać stosując do tego subtelniejsze instrumenty niż topór. A za pół roku wszyscy będą się zastanawiać, dlaczego bezrobocie szybko rośnie. Zdaje się, że klęska gospodarki kasyna niczego Fed nie nauczyła” – powiedział jeden z analityków finansowych w CNN.