Pekao TFI: Dobre wiadomości z gospodarki są złymi dla rynku

SEG 2025

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się pozostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Ekonomiści debatują czy to koniec cyklu dynamicznych podwyżek, czy może RPP czeka na „podkładkę” w postaci nowej projekcji inflacyjnej NBP w listopadzie

Można wymieniać się argumentami za i przeciw temu, czy studzenie inflacji przez podwyżki stóp jest dalej warte ich ceny w postaci nieuchronnego hamowania gospodarki. Ile głosów tyle opinii. Faktem natomiast jest, że rynek walutowy nie przyjął ciepło pauzy decyzyjnej RPP. Polski złoty osłabiał się w ubiegłym tygodniu mocniej od walut z regionu. A kurs walutowy jest chyba najszybszym kanałem oddziaływania na inflację. Słaba waluta oznacza wyższe ceny. Stąd obstawiam, że pomimo zbliżających się wyborów parlamentarnych i niepopularności dalszego zacieśniania monetarnego, RPP będzie jeszcze zmuszona do podnoszenia kosztu pieniądza w gospodarce. Pozostaję na stanowisku, że warto w portfelu stosować dywersyfikację walutową. Jednocześnie w strategiach dłużnych krótkoterminowych dalej utrzymuję praktycznie zerową wrażliwość na zmiany rynkowych stóp procentowych (dla dociekliwych oznacza to bliski zeru parametr duration portfela).

Kolejnym czynnikiem, który wspiera tezę o dalszych podwyżkach, mogą okazać się ogólne koszty produkcji w Europie. Dopiero co poznaliśmy ich najnowszy odczyt z eurolandu. Wzrost kosztów postępuje w zatrważającym tempie. Z roku na rok ceny dla producentów wzrosły ponad 43%, ale to miesięczny ich wzrost jest wiadrem zimnej wody na nadzieje o szybkim spadku inflacji w strefie euro. W porównaniu do sierpnia ceny producentów wzrosły aż o 5%. Jednocześnie hamują nowe zamówienia (subindeks PMI). Europejska gospodarka znajduje się między młotem a kowadłem. Ciężko zebrać się tu na jakiś optymizm zważywszy, że w ubiegłym tygodniu znów wystrzeliły ceny ropy.

Kartel OPEC+ pilnuje, by cena czarnego złota pozostała wysoka. Arabia Saudyjska pilnuje swojego interesu i wspólnie z innymi członkami, w tym Rosją, ogranicza wydobycie w sumie o 2 miliony baryłek ropy dziennie. Dzienne zapotrzebowanie światowej gospodarki na ropę to z grubsza 100 mln baryłek. OPEC+ dostarcza około połowę światowej podaży ropy.

Decyzja kartelu jest nie w smak także Amerykanom. Ceny paliw mają duże przełożenie na wskaźniki poparcia polityków, co zresztą było widać po poprawie sondażowych notowań Joe Bidena w końcówce lata, gdy ropa taniała. Niespełna miesiąc dzieli nas już od amerykańskich wyborów połówkowych do Kongresu. Sondaże pokazują, że w Izbie Reprezentantów to Republikanie mają dziś większe szanse na zwycięstwo, zaś przywództwo nad Senatem wisi na włosku i równie dobrze można rzucić dziś monetą. Naszym zdaniem elementem partyjnych rozgrywek w USA będzie też wojna w Ukrainie. Wnioskujemy tak choćby z wczorajszych wypowiedzi Donalda Trumpa, który próbuje obarczyć administrację Joe Bidena winą za sprowokowanie Rosjan do inwazji.

Zaznaczmy też, że szereg danych z USA, na czele z danymi z rynku pracy, pokazuje trwającą silną ekspansję tamtejszej gospodarki. Niestety, najwyraźniej dobre wiadomości z gospodarki to dziś złe wiadomości dla rynku. Ceny ryzykownych aktywów oraz amerykańskich obligacji skarbowych zaliczyły kolejne spadki, obawiając się, że w odczytach makroekonomicznych znów nie ma pretekstu dla FED by zwolnić tempo podwyżek stóp procentowych.

Maciej Pielok, dyrektor ds. strategii inwestycyjnej Pekao TFI