Ceny galopują, a końca nie widać. Rekordzistą jest cukier

W sierpniu zakupy w sklepach zdrożały średnio o 23,7% rdr. Dwucyfrowa podwyżka dotknęła każdą z 12 monitorowanych kategorii – wynika z cyklicznego raportu pt. „Indeks cen w sklepach detalicznych” UCE RESEARCH i Wyższych Szkół Bankowych. Najbardziej podrożał cukier, a także olej i tłuszcze. Prawdziwym testem dla portfeli będzie zaś IV kw. br. i 2023 r. Ryzyko stagflacji staje się coraz groźniejsze

Dla porównania ceny sklepach w lipcu wzrosły średnio o 18,6%, a w czerwcu o 16,7%.

– W tym momencie nie ma już żadnej kategorii, w której ceny rok do roku nie wzrosły. I do tego musimy się niestety przyzwyczaić. Jeszcze kilka miesięcy temu zdecydowana większość analityków wskazywała koniec wakacji jako szczyt inflacji. Wobec czynników, które wyłoniły się w ostatnim okresie, a takim jest zwłaszcza realna groźba kryzysu energetycznego, ten scenariusz jest już mało realny – mówi dr Tomasz Kopyściański, ekonomista z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.

Z cyklicznego monitoringu, który powstaje na podstawie analizy ponad 40 tys. cen detalicznych wynika, że po raz kolejny najmocniej wzrosły ceny produktów tłuszczowych – o 58,9% rdr. Wśród nich olej podrożał o 73,2%.  Ceny margaryny wzrosły o 58,4%, a masła – o 45,2%.

– Dynamicznie rosnące ceny produktów tłuszczowych są spowodowane zmniejszonym poziomem produkcji zbóż w bieżącym roku w Ukrainie oraz nadal nie do końca uregulowaną formą ich transportu najkrótszą drogą morską. Ceny będą dynamicznie się zmieniały do czasu rozwiązania tego geopolitycznego problemu. Przewiduję, że będą one rosły, a konsumenci zostaną przez to zmuszeni do zmiany nawyków żywieniowych – ocenia dr Hubert Gąsiński, ekspert i wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie.

Jednak największym „rekordzistą” jest cukier, który podrożał aż o 92,2%. Przez to cała kategoria produktów sypkich znalazła się na drugim miejscu w rankingu najbardziej drożejących produktów w relacji rocznej – 42,1%. Do tego wzrosły ceny mąki – o 37,9%, makaronu – o 36,8% i ryżu – o 29,9%.

– Wzrost cen rdr. w tej kategorii spowodowany był głównie zwiększonym popytem na cukier, na który wpłynęła panika konsumentów, głównie przygotowujących przetwory na zimę. Producenci i sprzedawcy wykorzystali tę okazję do podniesienia cen. Dalsze podwyżki w obrębie produktów sypkich nie będą raczej już tak spektakularne z uwagi na wychłodzenie emocji klientów. Warto też dodać, że ww. kategoria przez swój wynik mocno wpływa na całościowy odczyt w sierpniu – mówi dr Gąsiński.

Na trzeciej pozycji wśród najbardziej drożejących towarów są tzw. inne produkty – 30%. Karmy dla psów poszły w górę o 48,2%, a dla kotów – o 34,9%. Natomiast pieluchy dla niemowląt podrożały o 6,8% w relacji rocznej.

– Karmy są produkowane ze składników, które w ostatnim czasie najmocniej podrożały. Są to produkty pochodzenia zwierzęcego i tłuszcze. Dodatkowo produkcja tego typu artykułów pochłania znaczną ilość energii, która w tym czasie najbardziej drożeje. I o ile to się nie zmieni, to nadal będziemy obserwować spore wzrosty cen na półkach sklepowych – wskazuje ekspert z WSB we Wrocławiu.

Czwarte miejsce w rankingu drożyzny zajmuje mięso ze wzrostem 25,8% rdr. Wołowina poszła w górę o 28,2%. Drób zdrożał o 25,7%, a ceny wieprzowiny skoczyły o 23,5% rdr.

– Podwyżki w tej kategorii były spowodowane skokiem cen energii elektrycznej, paliw na stacjach benzynowych oraz zbóż potrzebnych do karmienia zwierząt. Konsumenci powinni się nastawić na powolną, ale sukcesywną podwyżkę kosztów zakupów tego typu żywności do czasu ustabilizowania cen mąki oraz paliwa – przekonuje ekspert z WSB w Warszawie.

Z raportu wynika też, że w pierwszej piątce najbardziej drożejących kategorii jest również nabiał ze średnim wzrostem rdr na poziomie 25,7%. Szczególnie wysokie wzrosty cen objęły też ser żółty – 39% i mleko – 28,9%.

– Tego typu asortyment drożeje z powodu ograniczeń w dostępności pasz i rosnących cen energii, które powodują wzrost kosztów związanych z produkcją i przetwórstwem. Dodatkowo utrzymuje się wysoki popyt na produkty mleczne. Trzeba też wiedzieć, że ceny mleka i nabiału zdrożały w sierpniu w całej Unii Europejskiej. Jednak jest szansa na poprawę sytuacji, dzięki lepszym niż oczekiwano zbiorom – podkreśla dr Tomasz Kopyściański.

Najmniej ze wszystkich kategorii zdrożały w sierpniu rdr owoce – o 13,2%. Przed nimi w tabeli są używki – z podwyżką o 13,9%, a także warzywa ze wzrostem o 15,2%.

– Najmniejsze wzrosty wynikają ze zwiększonej produkcji polskich owoców i warzyw. W przypadku tych produktów na przełomie lata i jesieni, czyli w okresie zbiorów płodów rolnych, mamy  do czynienia ze zwiększoną podażą. To bezpośrednio hamuje podwyżki na rynkach hurtowych. Nie przekłada się to jednak na spadek cen na półkach sklepowych, tylko na wzrost marży sprzedawców detalicznych. Z kolei producenci używek nie mają przesłanek do znaczącego i szybkiego podnoszenia cen, jak to obserwowaliśmy np. w przypadku cukru – wyjaśnia dr Hubert Gąsiński z Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie.

Ceny będą dalej rosły, a na horyzoncie może pojawić się recesja

Dr Kopyściański przewiduje, że na przełomie września i października br. jeszcze nie spadnie konsumpcja, bo popyt w skali kraju wciąż jest podtrzymywany przez działania osłonowe rządu – tarczę inflacyjną, dodatki węglowe i 14. emeryturę. Prawdziwym testem dla portfeli konsumentów będzie zaś czwarty kwartał tego roku, a przede wszystkim początek 2023 r.

Według eksperta pojawi się wtedy realne ryzyko, że spirala podniesienia kosztów energii ogrzewania zmusi przedsiębiorców do nowej fali podwyżek cen. Przy braku wzrostu wynagrodzeń dla pracowników – co jest bardzo prawdopodobne, bo wiele firm nie będzie na to stać – może to doprowadzić do nagłego spadku popytu konsumpcyjnego.

– Z uwagi na koniec wakacji i rozpoczęcie okresu jesienno-zimowego, nastąpi spadek konsumpcji, a sama inflacja nie będzie bezpośrednio wpływać na spożycie konsumenckie, tylko na przejście w kierunku oszczędności. Nadal należy się spodziewać dalszego pogorszenia sytuacji cen w sklepach, jednakże nie będą one tak szybko rosły, jak w pierwszej połowie tego roku. I te wzrosty nie będą już dwucyfrowe, choć podwyżki obejmą wszystkie kategorie. Największy wzrost cen będzie dotyczył mięsa, nabiału i produktów sypkich. Dopiero w długim horyzoncie czasowym zmiana nawyków finansowych Polaków bezpośrednio przyczyni się do zmniejszenia cen w sklepach, ale to może nastąpić najwcześniej za rok – prognozuje dr Gąsiński.

Zdaniem eksperta z WSB we Wrocławiu, w sierpniu sytuacja w świecie przełożyła się na ponowne osłabienie złotego, co spowodowało zwiększenie kosztów importu, a tym samym stanowiło impuls dla wzrostu cen. Na pewno działania w kierunku umocnienia złotego pomogłyby w ustabilizowaniu kosztów codziennych zakupów w Polsce, ale do tego potrzebne są intensywniejsze działania w naszej polityce monetarnej i większa dyscyplina w finansach publicznych, której w zbliżającym się roku wyborczym niestety ciężko oczekiwać.

– Pamiętajmy też o tym, że silny wpływ na polską gospodarkę ma wojna tocząca się w Ukrainie. Zakończenie działań wojennych będzie jednym z bezpośrednich czynników zahamowania dalszego wzrostu cen w sklepach. Póki co obecna sytuacja drożyzny, w mojej ocenie, nie powinna doprowadzić do stagflacji czy recesji, tylko ewentualnie do spowolnienia gospodarczego, które potrwa do przyszłego roku – dodaje ekspert z WSB w Warszawie.

Dr Tomasz Kopyściański podsumowuje, że recesja, a przynajmniej poważne spowolnienie gospodarcze, wydaje się być nieuchronnym hamulcem inflacji. Zagrożenie spadkiem popytu konsumpcyjnego, problemami finansowymi firm i wyhamowaniem inwestycji silnie przekłada się na coraz niższe prognozy PKB.  Ryzyko stagflacji staje się przy tym coraz groźniejsze, bo wprawdzie jak na razie ani w Polsce, ani w Unii Europejskiej nie pojawiają się jeszcze negatywne sygnały w zakresie wzrostu bezrobocia, to jednak bieżące wyniki finansowe przedsiębiorstw i ich prognozy zaczynają być coraz gorsze.