Polska znajduje się w gronie 9 krajów, które zawiązały w Holandii z inicjatywy ministra ds. gospodarczych tego kraju Dirka Beljaartsa półprzewodnikową koalicję Semicon Coalition. Ma ona zająć się zwiększeniem zdolności produkcyjnych, stworzeniem podstaw do większego finansowania publicznego oraz szkoleniem specjalistów dla branży produkcji chipów.
Holandia jest liderem koalicji, w której skład wchodzą: Austria, Belgia, Finlandia, Francja, Niemcy, Włochy, Holandia, Polska i Hiszpania. Nowa inicjatywa ma przy tym rozwiązać problemy, jakie ujawniły się przy wdrażaniu European Chips Act. Semicon Coalition jest „zdecydowanie popierana” przez Komisję Europejską.
European Chips Act, która została przyjęta w 2023 roku miała być „europejską odpowiedzią” na amerykańską Chips and Science Act i spowodować wzrost udziału firm europejskich w rynku produkcji chipów z 10% do 20% do 2030 roku. Zadanie było trudne do wykonania – TrendForce stwierdza, że z udziałami rzędu 58% liderem na rynku produkcji chipów w 2030 roku będzie Tajwan, zaś prawdopodobnie pozycja wicelidera przypadnie USA z 22% udziałem. Dodatkowo łączne finansowanie z tytułu ustawy miało wynieść 43 mld euro – już przy jej wdrażaniu środowisko producentów hardware twierdziło, że jest to za mało.
Istotnie okazało się, że finansowanie jest niewystarczające, a dodatkowo sporym problemem stał się powolny proces jego udzielania i zatwierdzania. Semicon Coalition ma to uprościć, ponieważ do celów koalicji należy koordynowanie inwestycji i wspólnie działania badawczo-rozwojowe.
„Zarówno prywatne, jak i publiczne fundusze mają na celu nadanie impetu sektorowi, a także upewnienie się, że efekt domina nastąpi i że skorzystają na tym również (małe i średnie) firmy” – powiedział Reuters minister Dirk Beljaarts.
Beljaarts dodał, że inicjatywa ta jest „niesłychanie potrzebna”, bowiem Europa ma „duże zasoby” w dziedzinie badań i rozwoju oraz dysponuje wiodącymi firmami na rynku produkcji chipów, takimi jak holenderski ASML. Luki obejmują sam proces produkcyjny oraz zaawansowanego pakowania. Cała inicjatywa ma być „pracą domową dla nowego Chips Act” i w niedalekiej przyszłości po prostu zastąpić European Chips Act, co oznacza, że ten akt prawny, o ile przywrócił Unię Europejską na rynek produkcji półprzewodników, to jednak swojego celu nie spełnił.
Do końca czerwca br. ma zostać przedstawiony ostateczny plan finansowania przez UE produkcji półprzewodników. Koalicja według Beljaartsa, zbada też „jaki będzie wewnętrzny popyt w krajach europejskich, aby firmy wiedziały, że warto zacząć inwestować”.
Obecnie zwolennicy większego udziału UE w produkcji półprzewodników poczuli wiatr w żaglach po tym, jak administracja Trumpa zdecydowała o całkowitym skasowaniu Chips and Science Act wybierając zamiast marchewki, czyli dofinansowania inwestycji producentów chipów w USA, metodę kija poprzez grożenie im cłami, jeśli takich fabryk nie wybudują całkowicie za własne fundusze. Krytycy twierdzą, że będzie to oznaczało lawinę obietnic i ostatecznie niewielkie inwestycje tak, by najmniejszym kosztem „zamerykanizować” każdy układ półprzewodnikowy. Unia Europejska chce zająć miejsce USA i zaproponować wybudowanie większych fabryk półprzewodników na terenie UE.