Deficyt w e-handlu i usługach w Japonii osiągnął w 2024 roku rekordowy poziom 6,46 bln jenów, czyli 43 mld dolarów. Według analityków rządowych Japonii pokazuje to dobitnie zależność od rozwiązań technologii cyfrowych z USA.
Wielkość deficytu cyfrowego w Japonii, obrazującego ile technologii i usług cyfrowych ten kraj wyeksportował w stosunku do tego, ile japońskie firmy i administracja oraz organizacje musiał przyjąć spoza Japonii, wzrosła w ciągu dekady z 2,02 bln jenów do obecnego poziomu. Bilans handlu cyfrowego obejmuje także płatności za usługi infrastruktury w chmurze, reklamę online i licencjonowanie.
Jak przyznają analitycy japońskiego banku centralnego i resortu finansów, nierównowagę tę należy przypisać japońskim firmom, które są coraz bardziej zależne od technologii cyfrowych dostarczanych przez amerykańskich gigantów technologicznych, takich jak Amazon, Microsoft i Google. Jest to konieczne dla zwiększenia wydajności przy braku japońskich alternatyw. Oczekuje się także, iż przychody generowane przez duże amerykańskie firmy technologiczne będą rosły w Japonii, ponieważ osoby fizyczne i firmy coraz bardziej przechodzą na cyfryzację.
Japonia inwestuje we własne usługi w chmurze. Jak jednak zauważył Kengo Wataya z Mitsubishi Research Institute, luka w możliwościach rozwoju między japońskimi i amerykańskimi firmami pozostaje znacząca.
„Japonia musi wykorzystać technologie cyfrowe, aby generować przychody w innych sektorach” – powiedział Wataya, dodając, iż nie ma co liczyć, że luka cyfrowa nie zmniejszy się w najbliższym czasie.
W Polsce cyfrowego deficytu jako miary całościowej praktycznie się nie wylicza choć wykonywane są pewne analizy określające, które branże i organizacje są zależne od usług cyfrowych oraz produktów powstałych poza krajem. Jak powiedział ISBiznes.pl analityk związany z jednym z największych polskich banków, „całościowych wyliczeń się nawet nie wykonuje ponieważ zależność państwa od firm z USA w tej dziedzinie jest absolutna i ostateczna”.