Kiedy nowy Air Force One? Boeing wzywa na pomoc Muska

Nowy Air Force One
SEG 2025

Wzrastające opóźnienia w konstrukcji nowego prezydenckiego Boeinga – latającego Stanowiska Dowodzenia Air Force One – spowodowały, że prezydent USA, Donald Trump powiedział, iż zastanawia się nad „kupnem używanego samolotu i przerobieniem go tak, by można było go używać” jako Air Force One. Boeing, bezpośrednio odpowiedzialny za tę konstrukcję wezwał na pomoc Elona Muska, który ma „zidentyfikować i usunąć wąskie gardła w procesie produkcyjnym”.

Trump w trakcie rozmowy z dziennikarzami na pokładzie Air Force One, Boeinga B-747-200, przypomniał, iż maszyna ta ma około 35 lat, zaś nowej, opartej na nowocześniejszym Boiengu B-747-800, która miała zostać dostarczona w zeszłym roku jeszcze nie będzie nawet do 2027 roku. Dopiero wtedy ma pojawić się pierwszy gotowy samolot, drugi zaś pod sam koniec kadencji Trumpa w 2028 roku. Przy tym Trump już wycofał się z wymogu, aby nowa generacja samolotów, która będzie znana jako VC-25B, była zdolna do tankowania w powietrzu, podobnie jak para istniejących VC-25A, które zostały zaprojektowane w czasie zimnej wojny.

„Rozważamy alternatywy, ponieważ Boeingowi zajmuje to zbyt dużo czasu. Możemy pójść i kupić samolot” – powiedział Trump. I tu jednak zaczyna się problem, bo na świecie jest tylko dwóch dostawców maszyn szerokokadłubowych, drugim z nich jest europejski Airbus.

„Nie brałbym pod uwagę Airbusa. Mógłbym kupić samolot z innego kraju lub dostać jeden z innego kraju” – stwierdził jednak Trump, co oznacza, że brałby pod uwagę tylko używane Boeingi, a ich remont i modernizacja bez udziału samego Boeinga jest niemożliwa. Media twierdzą, że w grę wchodzi 13-letni Boeing B-747 należący do katarskiej rodziny królewskiej, ostatnio widziany na lotnisku w Palm Beach.

Maszyna prezydencka to standardowy płatowiec B-747-800, wszystko w nim podlega modyfikacjom, jak instalacja systemu łączności odpornego na działanie broni jądrowej i ataki hackerskie, czy bierne systemy obrony przeciwrakietowej, co znacznie zwiększa koszty i jak widać generuje opóźnienia.

W dość nietypowym posunięciu, Kelly Ortbeg, prezes zarządu i dyrektor generalny Boeinga, poprosił o pomoc w pracach nad prezydenckimi samolotami Elona Muska. Miał on pomóc w określeniu i likwidacji wąskich gardeł w procesie modernizacji, co miało przyspieszyć prace nad samolotami. Donald Trump wyraził zgodę, by w grudniu 2024 r. Musk odwiedził bazę w San Antonio w Teksasie, gdzie modernizowane są dwa najnowsze Boeingi B-747-800, pierwotnie przeznaczone dla rosyjskiego przewoźnika. Co ciekawe, firma Muska SpaceX jest wielkim rywalem Boeinga w amerykańskich programach kosmicznych.

Ortberg powiedział analitykom i inwestorom na konferencji Barclays Industrial Select, że firma czyni postępy z pomocą Muska, zwłaszcza jeśli chodzi o zmniejszenie czasu dostawy, co wyeliminuje ryzyko dalszych przekroczeń kosztów.

„Prezydent wyraźnie nie jest zadowolony z terminu dostawy. Myślę, że dał to wyraźnie do zrozumienia. A Elon Musk faktycznie bardzo nam pomaga. Potrafi dość szybko ustalić różnicę między wymaganiami technicznymi a rzeczami, które możemy pominąć” – powiedział Ortberg o Musku podczas konferencji Barclays.

Jednak chcący zachować anonimowość urzędnik administracji prezydenckiej stwierdził w wypowiedzi dla Reuters, że program Air Force One jest jeszcze bardziej opóźniony niż wykazują oficjalne informacje, zaś druga maszyna może zostać dostarczona „nawet po 2029 roku”. W przypadku zaś Elona Muska, jak stwierdził inny urzędnik administracji, chodzi nie tyle o pomoc w programie modernizacji maszyny, ile o „ugłaskanie i łatwiejszy dostęp do prezydenta”, dla którego „nowy Air Force One był ulubionym programem”.

Dział zamówień obronnych Boeinga zaksięgował obciążenia przed opodatkowaniem w wysokości 1,7 mld dolarów na kilku programach w IV kw. 2024 r., ponieważ firma traciła pieniądze na kontraktach o stałej cenie, o które agresywnie zabiegała w poprzedniej dekadzie. Jej akcje spadły o 1,8% na sesji 20 lutego.