Europa zaczyna najbardziej ambitny program kosmiczny dekady – budowę satelitarnej sieci komunikacyjnej mającej rywalizować ze Starlinkiem Elona Muska i zarazem uniezależnić europejskie rządy i armie od USA.
Program ten obejmuje budowę konstelacji satelitów wartości 10,6 mld euro na niskich i średnich orbitach okołoziemskich, a jego uruchomienie planowane jest na początek 2030 roku. Część jego pojemności ma być zaoferowane jako komercyjna usługa szerokopasmowa poprzez operatorów satelitarnych przedsiębiorstwom, instytucjom i gospodarstwom domowym. Jednak część ma stanowić szkielet systemu bezpiecznych usług rządowych dla krajów Unii Europejskiej oraz zarządzania kryzysowego i łączności europejskich Sił Zbrojnych.
Sieć Iris2 zaczyna się budować późno i ma ona zawierać na początku 290 satelitów, podczas gdy konkurencyjny Starlink ma klientów w 100 krajach i konstelację 6000 satelitów. Jednak nagłośnione problemy, jakie wypłynęły w związku wojną na Ukrainie, m.in. użycie przez Rosjan odbiorników Starlinka do naprowadzania rakiet i brak reakcji operatora firmy SpaceX na ten fakt zaczęła wywoływać obawy, że łączność satelitarna poprzez Starlink jest zależna od biznesowych sympatii i poglądów właściciela SpaceX, multimiliardera Elona Muska.
Rozmowy w kwestii sfinansowania projektu i podziału zadań oraz ryzyk były długotrwałe, a atmosfera według AFP i „Financial Times” miała być „napięta”. Komisja Europejska miała ustalić wstępną cenę programu na 10,6 mld euro, z czego 61% ma być sfinansowane ze środków publicznych, reszta zaś pochodzi od konsorcjum SpaceRise, w skład którego wchodzą europejskie firmy kosmiczne i komunikacyjne Airbus, Deutsche Telekom, Telespazio i Thales. Otrzyma ono 12-letnią koncesję na projektowanie, budowę i obsługę Iris². W samym wdrożeniu będą uczestniczyły także: luksemburska SES, francuska Eutelsat i hiszpańska Hispasat. Podział finansowy wygląda obecnie tak, że UE zapewni 6 mld euro, Europejska Agencja Kosmiczna – 550 mln euro, zaś firmy z konsorcjum zainwestują 4,1 mld euro. Jak dowiedział się ISBiznes.pl, „brany pod uwagę” jest wzrost kosztów przedsięwzięcia i gotowy jest „plan B”, gdzie większe środki wyłożą zarówno publiczny, jak i prywatni udziałowcy. Rozpatruje się także całe przedsięwzięcie „pod względem skalowalności”, co oznacza dodanie większej liczby satelitów, jednak to dopiero w następnym etapie po uruchomieniu podstawowych usług całej sieci.
Konstelacja Iris2 to trzeci duży europejski projekt infrastrukturalny w Kosmosie po systemie nawigacyjnym Galileo i Copernicus, największej na świecie sieci obserwacji Ziemi. Został ogłoszony dwa lata temu na początku wojny na Ukrainie. Miał służyć zapewnieniu bezpiecznych i suwerennych usług komunikacyjnych państwom członkowskim Unii Europejskie i niejako przy okazji wspomóc europejski sektor kosmiczny pozostający w tyle za Amerykanami.
Nieoficjalnie wiadomo, że na jego przyspieszenie nalegali Francuzi i Skandynawowie obawiający się uzależnienia od prywatnych usług, będących faktyczną własnością amerykańskiej firmy. Iris2 ma być więc alternatywą dla „usług zewnętrznych podmiotów pozaeuropejskich”.
Jak powiedział Andrius Kubilius, komisarz ds. obrony i przestrzeni kosmicznej w nowej Komisji Europejskiej, podpisanie umowy o uruchomieniu programu to „znaczący krok naprzód” dla bezpieczeństwa i obrony nie tylko UE, ale i całej Europy, która jest zagrożona na wiele sposobów, w tym przez stałe zakłócanie sygnałów nawigacyjnych przez Rosję.
„W czasach wojny nie możemy sobie pozwolić na utratę łączności” – dodał.
Tego samego zdania jest Timo Pesonen, dyrektor generalny w Komisji ds. obrony, przemysłu i przestrzeni kosmicznej, który stwierdził, że dla Europy strategiczne znaczenie ma posiadanie własnej sieci komunikacyjnej, a zwłaszcza dla UE autonomiczna i bezpieczna łączność jest „niezbędna”.
„Iris² wspiera naszą strategiczną autonomię i zdolność obronną, promuje naszą konkurencyjność i pobudza współpracę sektora publicznego i prywatnego” – dodał.
„W branży panuje narracja, że Starlink wygrał, a wszyscy inni są martwi, prawda? To nieprawda. (Amerykanie) Inwestują dużo pieniędzy, więc trudno z nimi konkurować. Jednak każdy kraj i naród chce mieć suwerenność i niepodległość. Nawet małe kraje chcą wystrzelić satelitę” – powiedział dyrektor generalny SES Adel Al-Saleh w wywiadzie dla Bloomberg TV. Dodał, że program Iris2 pozwoli takim firmom, jak SES, które konstruują satelity działające na wyższej orbicie niż Starlink, rozwijać się i tworzyć nowe konstrukcje, zwłaszcza że „głównym klientem będzie Unia Europejska”. Jednocześnie SES i inne firmy biorące udział w programie będą mogły sprzedawać część usług klientom komercyjnym. Co istotne, rezerwacja części wydajności sieci na działania rządowe oraz wojskowe ma „nie zabierać pasma” usługom komercyjnym, które z kolei mają nie tworzyć żadnych przeszkód dla systemów rządowych i wojskowych.
Z kolei Eutelsat liczący na Iris2 jako na program, który umożliwi sfinansowanie i rozwój kolejnej generacji satelitów OneWeb, zainwestuje w program 2 mld euro jako największy inwestor z sektora prywatnego. Przy czym, jak stwierdziła kierująca operatorem satelitarnym Eva Berneke, OneWeb będzie w stanie zintegrować technologię opracowaną dla Iris2 ze swoimi nowymi satelitami jeszcze przed 2028 rokiem.
„Uzyskujemy dostęp, a może nawet szybszy dostęp, do technologii, których koszty są w bardzo dużym stopniu finansowane ze środków publicznych” – zauważyła.
Program prawdopodobnie zaoferuje szereg kontraktów dla europejskiego przemysłu kosmicznego, który obecnie musi dokonać przeskoku generacyjnego – od dużych uniwersalnych satelitów komunikacyjnych na orbicie geostacjonarnej około 36 000 km nad Ziemią do wielkich konstelacji mniejszych satelitów o dość ograniczonych zadaniach na niskiej orbicie okołoziemskiej na wysokości około 2000 km.
Konieczność tego przejścia tworzy koszty, ale zarazem oznacza zmiany profilu działania. Toteż Thales i Airbus, najwięksi producenci satelitów w Europie, ogłosili o konieczności redukcji tysięcy miejsc pracy, bowiem dla mniej wyspecjalizowanych satelitów na niskich orbitach aż tak wielkie zespoły konstrukcyjno-produkcyjne nie są po prostu potrzebne. W opublikowanym we wrześniu br. raporcie na temat konkurencyjności Europy autorstwa zespołu pod kierownictwem byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego stwierdzono, że szerokopasmowy Starlink Elona Muska obejmujący 6000 satelitów „zakłóca działalność europejskich operatorów telekomunikacyjnych i producentów”. Raport Draghiego stwierdził, że sprzedaż komercyjna i eksport spadły w europejskim sektorze kosmicznym do poziomu z 2009 roku, a firmy z Unii Europejskiej obecnie pozostają w tyle za USA „w zakresie napędu rakietowego i megakonstelacji dla odbiorników i aplikacji telekomunikacyjnych i satelitarnych, co jest rynkiem znacznie większym niż inne segmenty kosmiczne”.
Josef Aschbacher, dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej, ma nadzieję na zmniejszenie dystansu do Amerykanów stwierdzając, że program „będzie promował innowacje w europejskim przemyśle kosmicznym, zwiększy europejską konkurencyjność [i] stworzy miejsca pracy”. Francuzi z kolei liczą, że Iris² może pomóc reanimować niemiecko-francuską współpracę, choć na początku roku sceptyczni co do całego programu Niemcy wyrazili obawy dotyczące kosztów i prawdopodobnego podziału pracy w Iris². Jednak, jeśli program wprowadzi konkurencję w zakresie zamówień na usługi startów kosmicznych i ładunków do nich – z wyłączeniem Roskosmosu – wówczas koszty się zmniejszą. Poza tym „główny hamulcowy” w dziedzinie współpracy francusko-niemieckiej, kanclerz Olaf Scholz, właśnie traci władzę, co może ułatwić za niedługi czas „zakopanie rowów” pomiędzy Paryżem a Berlinem.
Iris2 ma także rozwiązać jeszcze jeden problem, o którym mówią, choć niezbyt głośno europejscy analitycy militarni: mega konstelacje niewielkich satelitów o dość selektywnych możliwościach i niezbyt wysokiej w stosunku do innych obiektów kosmicznych cenie, łatwiej jest utrzymać i odbudować w razie zniszczenia niż duże drogie uniwersalne satelity komunikacyjne z zasady działające pojedynczo. Tym bardziej, że Rosja chwaliła się opracowaniem nowej generacji broni antysatelitarnych.
Krzysztof Kurdyła, specjalista od orbit i kosmosu w Fundacji „Nauka. To Lubię” jest jednak sceptyczny co do możliwości Iris2:
„Ja z Iris2 mam od zawsze problem, bo to ani wojskowe, ani rządowe, ani komercyjne. W porównaniu ze Starlink wygląda biednie, nie nawet, żeby się pochwalili, że będą mieć połączenia cross-link. Może być raczej drogo i stać się elementem betonowania, a nie rozwoju rynku kosmicznego” – powiedział ISBiznes.pl.
Wydaje się, że twórcy programu jednak to przewidzieli i „marchewką” dla krajów UE ma być warunek w nim ustalony, że kontrakty nie będą przyznawane na podstawie inwestycji danego kraju. Jak stwierdził Philippe Baptiste, prezes francuskiej agencji kosmicznej CNES, oznacza to, że francuskie firmy nie będą dominować w pracach nad Iris², bowiem operatorzy satelitarni przewodzący konsorcjum będą mogli wybierać najbardziej konkurencyjnych dostawców.
„Chętnie widziałbym duże obciążenie pracą we Francji, ale nie ma takiej gwarancji. Jeśli Thales lub Airbus chcą mieć duży udział, muszą być bardzo dobrzy i bardzo konkurencyjni. Kiedyś byliśmy wyraźnymi liderami w Europie w dziedzinie telekomunikacji kosmicznej. Ale teraz rynek wyraźnie przesuwa się na LEO [niską orbitę okołoziemską]. To ważne nie tylko dla strategicznego programu Europy, ale także dla (jakiejkolwiek) firmy, aby uzyskać pozycję lidera w technologii. Musi być konkurencyjna” – stwierdził w wypowiedzi dla „Financial Times”.