Spadła aktywność produkcyjna w strefie euro, a inflacja się nie poddaje

Spadła listopadowa aktywność produkcyjna w strefie euro, co oddala nadzieję na zimowe ożywienie w gospodarce „starej Unii”. Wzrosła też nieco inflacja, ale Europejski Bank Centralny jednak będzie ciął stopy, tym razem by oddalić niebezpieczeństwo recesji.

Listopadowe odczyty Purchasing Managers’ Index, czyli popularnego PMI, opracowanego przez S&P Global dla sektora wytwórczego nie są dobre – indeks spadł do 45,1. Daleko mu więc do granicy 50 pkt. oddzielającej recesję od ożywienia gospodarczego i na razie nie można przewidzieć, kiedy ją przekroczy. W dodatku indeks nadal spada bowiem w październiku wynosił 45,8. Odczyt poniżej 50 zresztą jest stały od połowy 2022 roku. Nie wygląda więc, by ogólny indeks PMI dla strefy euro, który ma być opublikowany 4 grudnia, uległ większej poprawie.

„Te liczby wyglądają okropnie. Wygląda na to, że recesja w sektorze wytwórczym w strefie euro nigdy się nie skończy. Ponieważ nowe zamówienia spadają szybko i w przyspieszonym tempie, nie ma żadnych oznak rychłego ożywienia. Spadek jest powszechny i ​​dotyka wszystkich trzech największych krajów strefy euro. Najgorzej radzą sobie Niemcy i Francja, a Włochy niewiele lepiej” – powiedział w Bloomberg TV Cyrus de la Rubia, główny ekonomista w Hamburg Commercial Bank.

Spadek popytu powoduje, że pomimo obniżania cen przez producentów, fabryki redukują zatrudnienie i to w tempie nie widzianym od czasu pandemii COVID-19. Wskaźnik zatrudnienia spadł z 46,2 do 45,2, co jest najgorszym wynikiem od sierpnia 2020 r.

Popyt eksportowy, czyli zagraniczny, obejmujący także handel pomiędzy krajami strefy euro także spada i prawdopodobnie ulegnie dalszemu pogorszeniu, bowiem powracający do Białego Domu Donald Trump już zaproponował 10% cła na cały import, co znacznie zwiększyłoby ceny towarów z Europy na amerykańskim rynku. Ekonomiści ankietowani przez Bloomberg, Reuters i DPA sądzą, że wprowadzenie takich ceł będzie miało duży wpływ na gospodarkę Unii Europejskiej, zwłaszcza na jej konkurencyjność w ciągu najbliższych 2-3 lat.

Tymczasem rośnie także inflacja w strefie euro podnosząc się powyżej celu Europejskiego Banku Centralnego wynoszącego 2%, jednak dane z przemysłu i rynku pracy są na tyle pesymistyczne, że małe jest prawdopodobieństwo, że Europejski Bank Centralny odstąpi od obniżania stóp procentowych.

W porównaniu z listopadem 2023 r. ceny konsumpcyjne wzrosły o 2,3%. W porównaniu z październikiem br. był to wzrost 2%. Według Eurostatu, główną przyczyną był wzrost bazowych cen energii wraz z wzrostem kosztów usług. Drugi raz z rzędu wzrosły też ceny dóbr przemysłowych z wyłączeniem energii. Bazowa inflacja liczona pod odjęciu zmiennych cen żywności i energii za to utrzymała się na poziomie 2,7%.

Jak stwierdził wiceprezes EBC Luis de Guindos, wzrost łącznej inflacji możne było przewidzieć, ale kwestia wahań cen usług „tworzy dużą niepewność”.

 „Jesteśmy przekonani, że inflacja będzie nadal spadać. Ale kontekst niepewności jest bardzo intensywny” – tak skomentował obecny poziom inflacji na spotkaniu w S’Agaró w Hiszpanii.

Za niecałe dwa tygodnie odbędzie się kolejne, ostatnie w tym roku posiedzenie EBC, na którym już zapowiedziano czwartą obniżkę stóp procentowych w 2024 roku. Według analityków Swedbanku nie jest jasne, jak będzie wyglądać ewentualne luzowanie polityki stóp procentowych w 2025 roku, zbyt wielka stała się niepewność co do polityki gospodarczej prezydenta-elekta Donalda Trumpa, plany łagodzenia polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej i uporczywe utrzymywanie się inflacji w Europie.

Gołębie w Europejskim banku Inwestycyjnym, jak Yannis Stournaras z Grecji i Mario Centeno z Portugalii, obawiają się, że dążąc do uzyskania celu inflacyjnego na poziomie 2% spowoduje się recesję. Wzywają więc do zejścia głównej stopy depozytowej z obecnego poziomu 3,25% do 2%, czyli neutralnego a więc nie ograniczającego, ani nie stymulującego wzrostu. Podobnie uważają zresztą Francois Villeroy de Galhau z Francji i Fabio Panetta z Włoch, sądzący, że EBC musi „intensywnie zadziałać, by oddalić widmo recesji”. Inwestorzy chyba mają takie samo zdanie sądząc ze wskaźnika oczekiwań inflacyjnych, który liczony średnioterminowo na przełomie listopada i grudnia spadł poniżej 2% po raz pierwszy od 2022 roku.

Jednak jastrzębie, jak prezes Bundesbanku Joachim Nagel, ostrzegają przed pochopnymi obniżkami stóp z powodu nie spadającej inflacji w sektorze usług, wysokich podwyżek płac i niepewności politycznej, zwłaszcza ze strony USA. Isabel Schnabel, członkini zarządu EBC stwierdziła, że koszty kredytów są już bliskie neutralności i dlatego ich obniżanie, by pobudzić gospodarkę „nie wydaje się obecnie właściwe”. Dla wielu członków Rady Prezesów inflacja w usługach jest wciąż za wysoka choć nieznacznie spadła – z 4% do 3,9%.

„Inflacja nie została pokonana, ale jest blisko celu. Dlatego moim zdaniem stopy muszą zostać obniżone” – zaprzeczył jej w wypowiedzi dla mediów członek Rady Prezesów Martins Kazaks.

Potwierdzili to zarówno Nagel, jak i Villeroy, zauważając, że cel inflacyjny EBC jest w zasięgu wzroku, a ten pierwszy podkreślił, że spodziewano się wzrostu w tym miesiącu. Jak stwierdzają badania EBC, także konsumenci ze strefy euro dostrzegli w wyższą choć nieznacznie inflację w ciągu obecnego roku.

„Inflacja wzrosła w listopadzie, a skok ten można w większości wytłumaczyć efektami bazowymi cen paliw. To raczej nie będzie stanowić problemu dla decydentów w EBC. Ogólny obraz to nadal uogólniona dezinflacja i słaby wzrost, co pozwoli EBC kontynuować cięcia do 2025 r. Oczekujemy kolejnych cięć do marca i 100 punktów bazowych łagodzenia w przyszłym roku” – zauważają Jamie Rush i David Powell z Bloomberg Economics.

Grudniowe prognozy Europejskiego Banku Centralnego dotyczące wzrostu inflacji i cen będą kluczowe dla określenia jak łagodzona może być polityka stóp procentowych. Warto zauważyć, iż mimo stwierdzeń niektórych urzędników Unii Europejskiej oczekujących inflacji na poziomie 2% już wiosną 2025 roku, oficjalna prognoza Komisji Europejskiej przewiduje, że proces jej spadku potrwa do końca I półrocza.

Dodatkowym utrudnieniem jest powrót Donalda Trumpa. Hołubiona przez niego polityka manipulowania cłami na pewno ograniczy wzrost gospodarczy w Europie, ale jej wpływ na ceny jest mniej jasny, zwłaszcza wobec produktów, które są wytwarzane w Europie i przeznaczone na tutejszy rynek. Prezes EBC Christine Lagarde stwierdziła, iż cła Trumpa będą „nieco inflacyjne netto w krótkim okresie”.