Analiza ISBiznes.pl: Szwedzkie problemy z energetyką jądrową

Gospodarka Szwecji zanotowała spadek w III kwartale, co świadczy, iż zapowiadane ożywienie jeszcze się nie zmaterializowało. W dodatku powróciła odwieczna dyskusja na temat energii nuklearnej i celowości budowy nowych reaktorów, podczas gdy energia elektryczna dla wszystkich typów odbiorców staje się jedną z najdroższych w Europie, co raczej nie ułatwia wychodzenia z grożącej krajowi technicznej recesji.

Miało być lepiej, ale nie jest – zauważyli analitycy Swedbanku. W III kwartale produkt krajowy brutto spadł o 0,1% w ujęciu kwartalnym według danych. Tymczasem ekonomiści ankietowani zarówno przez AFP, Bloomberga i Reuters stawiali na słaby, ale wzrost – od 0,1% do 0,3%.

„Produkt krajowy brutto Szwecji spadł we wrześniu, co wraz ze słabym rozwojem w lipcu przyczyniło się do ujemnego wzrostu w całym trzecim kwartale w porównaniu z poprzednim kwartałem” – stwierdził w opisie danych Melker Pettersson Loberg, ekonomista w Statistics Sweden.

W opisie zauważono także, że wzrost aktywności gospodarczej nie nastąpił i możliwa jest techniczna recesja. Te dane mogą wpłynąć na decyzje szwedzkiego banku centralnego, który w przyszłym będzie musiał określić kurs na złagodzenie polityki pieniężnej. Dotychczasowe oświadczenia Riksbanku zgodnie ze szwedzką otwartością mówiły o obniżkach stopy referencyjnej po 0,25 punktu procentowego każda do końca obecnego roku „ze sprawdzeniem jak wpłynie to na gospodarkę”, czyli odczekaniem później co najmniej przez kwartał. Jednak obecnie analitycy bankowi sądzą, że wobec tego, że inflacja spadła poniżej 2%, a trzy poprzednie obniżki nie przyczyniły się do pobudzenia gospodarki, tym razem cięcie może być ostrzejsze.

Jednocześnie znów powróciła wielodekadowa dyskusja nad powrotem do energetyki jądrowej. W 1972 roku uruchomiono pierwszy reaktor komercyjny w Szwecji, ale „zielone” ruchy obecne tam początku lat 70. i nabierające siły przez drugą połowę tej dekady w końcu wywalczyły ogólnokrajowe referendum o zakazie energetyki atomowej w Szwecji i obligatoryjnym wygaszeniu i demontażu wszystkich reaktorów. Referendum się nie udało, ale od tego czasu, by nie budzić śpiących lich politycznych trwało wieczne moratorium na budowę nowych reaktorów, podczas gdy stare się starzały. Jest ich obecnie 6 i dostarczają około 30% energii elektrycznej kraju, ale też pilnie wymagają modernizacji.

Tymczasem energia elektryczna, niegdyś w Szwecji bardzo tania, staje się coraz droższa zarówno dla użytkowników indywidualnych, jak i dla firm i jeśli dalej będzie drożeć w obecnym tempie, to około 2030 będzie już najdroższa w Europie. W dodatku rząd Szwecji przedstawił prognozę, według której w ciągu najbliższych dwóch dekad miało dojść do podwojenia zużycia energii elektrycznej do 300 terawatogodzin. Byłaby to istna rewolucja, która w przypadku braku reakcji zagrażałaby ciągłymi blackoutami w kraju. I rząd zareagował ogłaszając plan, według którego to reaktory stałyby się filarami systemów energetycznych aż do końca obecnego stulecia, czyli przez około 75 lat. Wszystko poczynając od transportu po hutnictwo żelaza i stali zostałoby zelektryfikowane. Łączny koszt tej rewolucji miał wynosić 100 mld dolarów, ale rozłożonych na dekady. Planowano także emisję obligacji na ten cel o wartości 28,5 mld dolarów. Plan był ogromnie czaso- i kosztochłonny, ale miał przyciągnąć inwestycje „zielonej gospodarki” do Szwecji, takie jak produkcja zielonego wodoru, stali w procesach pieców elektrycznych, akumulatorów do pojazdów elektrycznych czy paliwa morskiego opartego na e-metanolu.

Energetyka nuklearna była jednym z punktów programu wyborczego, który wyniósł do władzy koalicję centroprawicową i w tym przypadku zamierzała ona szybko dotrzymać słowa, mimo iż jej plan miał wielu krytyków zarówno w świecie naukowym, jak i w biznesie. Podkreślano jego ryzyko, zauważając, że technologie wiatrowe i słoneczne są coraz tańsze, że magazynowanie energii może dać zrównoważenie uniezależniając od stanu pogody, a koszty projektowanych reaktorów zwłaszcza w Europie bardzo wzrosły i wyrabiają duże opóźnienie.

Program rządowy zakładał budowę 10 reaktorów, z czego pierwszy etap realizacji oznaczałby budowę nowych czterech i modernizację istniejących. Etap ten miałby się rozpocząć za około 10 lat i objąć południe kraju, zwłaszcza Zachodnie Wybrzeże – VestKust – gdzie zapotrzebowanie na energię jest największe. Początkowe nakłady miałyby wynieść 6% PKB Szwecji, a koszty szacowano na 100 mld koron szwedzkich, czyli 9,4 mld dolarów tylko za jeden reaktor. Dotacje rządowe z kredytów miałyby pokryć 75% kosztów budowy, ale plan zawierał w sobie pewne ryzyko ponieważ państwo zagwarantowałoby proponowaną cenę minimalną w wysokości 0,8 korony za kilowatogodzinę dla firm obsługujących reaktory przez 40 lat. W tym momencie pojawiły się głosy, że Szwecja zafunduje sobie nadpodaż energii, której nie będzie gdzie sprzedać.

„Jeśli zaczniesz budować dziesięć reaktorów ryzykujesz, że skończysz z ogromną nadpodażą energii elektrycznej” – zauważył  Arne Kaijser, emerytowany profesor historii technologii z Królewskiego Instytutu Technologii w Sztokholmie, dodając, że gwarancja ceny może „okazać się bardzo kosztowna dla szwedzkich podatników”.

Ale takie głosy nie deprymowały bynajmniej minister energii, Ebbę Busch, która twierdziła nawet, że zwiększenie mocy wytwórczych ponad potrzeby to nie problem.

„Musimy odbyć długą podróż, aby nadrobić zaległości, aby uzyskać produkcję energii elektrycznej, która umożliwi również większe zużycie. Szwecja zyskała wiele inwestycji, ponieważ miała dużo energii elektrycznej bez paliw kopalnych po stabilnych cenach. Już jej nie mamy” – powiedziała na spotkaniu w resorcie energii.

W dodatku, jak się okazało, z OZE jako drugim istotnym źródłem energii zawartym w planie nie jest dobrze. Energetyka ze źródeł odnawialnych przeżywa w Szwecji zdecydowany kryzys. O przetrwanie walczy największy producent akumulatorów w Europie, Northvolt, zamrażając wszelkie inwestycje. Koncern metalurgiczny LKAB ogranicza plany produkcji żelaza gąbczastego bez paliw kopalnych w zakładzie w północnej Szwecji. Vattenfall, największa szwedzka firma energetyczna wstrzymała projekt produkcji zrównoważonego paliwa lotniczego, który został zainicjowany we współpracy z Shellem.

Tymczasem w Szwecji w efekcie praktycznego zamrożenia rozwoju energetyki jądrowej dominującą role w mikście energetycznym zaczęła ogrywać hydrogeneracja, która zapewnia prawie połowę mocy. Druga co do wielkości była generacja z odnawialnych źródeł energii, tyle że ich zależność od pogody, która wskutek Globalnego Ocieplenia zrobiła się nieprzewidywalna, spowodowała zmienność cen, nierównowagę i brak dostępnej mocy sieci. Energia nuklearna miała być rozwiązaniem tych problemów. Mimo protestów i utrudnień rządowy program dostał wsparcie ze strony biznesu. Fortum Oyj, fińskie przedsiębiorstwo użyteczności publicznej, jeden z największych producentów energii w Szwecji zaczęło badać czy nie zainwestować w nowe reaktory.

„Oczywiście, że większa liczba dostępnych alternatyw jest zaletą. Dla krajów, które zdecydowały się nie iść w przyszłość z energią jądrową, oznacza to po prostu, że mają mniej narzędzi w swoim zestawie narzędziowym” – powiedział dyrektor generalny Fortum Oy, Markus Rauramo w wywiadzie prasowym dla Dagens Industri.

Jednak pojawiły się też opinie, że rząd skorzystał z wadliwej, zawyżonej prognozy popytu. Tak stwierdzili analitycy z firmy doradczej Aurora Energy Research, zajmującej się usługami komunalnymi. Opublikowali oni swoją prognozę, według której do 2045 r. zużycie wzrośnie o 70% zamiast wzrosnąć dwukrotnie. Z kolei Staffan Bergh, szef analiz w firmie konsultingowej Bodecker Partners, widzi jedynie 50% wzrost popytu stwierdzając, że jest to „monumentalna zmiana”, ale nie katastrofa. Takie głosy znajdują spore poparcie, zwłaszcza wśród środowiska startupowego, które prognozuje, że już niedługo, bo za około 8-10 lat będzie można stworzyć sieć magazynową opartą na nowych technologiach, co da podobny efekt co energetyka jądrowa, ale bez tak wysokich kosztów i bez konieczności utylizacji niebezpiecznych odpadów z reaktorów.

„Nie ma nic złego w energii jądrowej, ale wszystko sprowadza się do kosztów. Podczas gdy publiczna debata skupiała się na energii jądrowej i wietrze, Szwecja dodała prawie jeden gigawat energii magazynowanej w ciągu ostatnich 12 miesięcy. W tym okresie nie zbudowano oczywiście żadnych reaktorów jądrowych i prawie żadnych projektów wiatrowych nie rozpoczęto” – powiedział Bloomberg John Diklev, założyciel Flower, firmy specjalizującej się w instalacjach magazynowych opartych na bateriach wysokopojemnościowych. Jak dodał, wystarczą usługi elastyczności magazynowania i optymalizacji sieciowej by zapewnić taką sama podaż energii jak energetyka jądrowa.

Dodatkowo w Europie coraz więcej krajów stawia na energetykę jądrową, a że dostawców jest niewielu, koszty szybko rosną a terminy oddania kolejnych bloków odsuwają się w czasie. Jednak decyzje inwestycyjne w Szwecji oznaczające zmianę modelu energetyki nie nastąpią w najbliższym czasie, a minister Ebba Busch ostrzega, że dalsze „jałowe dyskusje” zostawią kraj jako ostatni w kolejce do budowy nowych reaktorów.

„Jeśli Szwecja będzie czekać, przegapimy ten pociąg. Zawsze bezpieczniej jest poczekać i zobaczyć, ale dobrobyt Szwecji nie został zbudowany przez pesymistów, którzy woleli pozostać na uboczu” – zauważyła.

„To jest dobrze znane szwedzkie podejście – usiąść w kącie i czekać co z tego wyjdzie. Tyle że megawatogodzina drożeje już teraz, a to, co proponują zwolennicy energetyki opartej większości na OZE to poczekać osiem-dziesięć lat, może będą nowe technologie. Ja rozumiem startupy OZE i firmy tego sektora bojące się, że program rządowy wydrenuje cały rynek z kapitałów. Rozumiem środowiska naukowe bojące się, że na inne programy niż te związane z energetyką jądrową nie będzie grantów. Ale jeśli dalej będziemy czekać aż zostaną wynalezione nowe technologie, które może będą oznaczać przełom w energetyce odnawialnej, dorobimy się tylko najwyższych cen megawatogodziny w Europie, a wszyscy inwestorzy już na wstępie skreślą Szwecję ze swoich planów. I co wtedy?” – powiedział ISBiznes.pl szwedzki analityk bankowy.