Globalne koncerny, ale i mniejsze firmy, szukając lokalizacji dla swoich fabryk czy magazynów coraz częściej wybierają nasz kraj. Nie tylko z uwagi na stosunkowo niskie koszty pracy. O naszej atrakcyjności decyduje potencjał technologiczny i innowacyjny, a także strategiczne położenie w sercu Europy, które jest kluczowe ze względów logistycznych.
Blokady portów i zerwane łańcuchy dostaw spowodowane restrykcjami związanymi z koronawirusem, szczególnie na kierunkach azjatyckich, sprawiły że w pandemii i później nasiliło się zjawisko lokowania w Europie m.in. magazynów dystrybucyjnych. Producenci i dystrybutorzy postawili wtedy na dywersyfikację źródeł towarów i materiałów do produkcji, zwłaszcza w branżach, które wcześniej były najbardziej uzależnione od dostaw z Azji. Skorzystała na tym m.in. Polska.
„Cały sektor automotive, który opierał swoją produkcję na komponentach z Chin nagle stanął w obliczu braku dostaw. Gdy tylko było to możliwe producenci uruchamiali więc dodatkową powierzchnię magazynową w Europie, m.in. w Polsce i robili zapasy. Często nawet 2-3 razy większe niż wcześniej i ulokowane w kilku miejscach na wypadek kolejnych blokad” – mówi Rafał Woźniak dyrektor operacyjny na Polskę w FM Logistic.
Duże zapasy robili też dystrybutorzy produktów sezonowych, którzy bali się, że z powodu blokad w transporcie ich towar utknie w Azji i nie sprzedadzą go w odpowiednim momencie.
„W pandemii liczyła się przede wszystkim elastyczność. Szybka reakcja na zmieniające się potrzeby klientów była często kluczowa dla ich dalszego funkcjonowania” – dodaje Woźniak.
Pandemiczne ograniczenia minęły, ale trend związany z reorganizacją łańcuchów dostaw i nearshoringiem nadal się utrzymuje, a argumentów na korzyść inwestowania w naszym kraju wciąż nie brakuje. Przedsiębiorcy już dawno zauważyli, że Polska ze względu na swoją lokalizację, bardzo dobrą sieć kanałów transportowych, silną branżę TSL oraz optymalne koszty (zarówno czynszów magazynowych, jak i zatrudnienia), to atrakcyjna lokalizacja. Nie tylko jako alternatywa na czas pandemii, ale też dla fabryk i magazynów centralnych. Wzmożone inwestycje widać szczególnie przy zachodniej granicy, gdzie swoje zakłady produkcyjne przenoszą głównie firmy niemieckie.
„Wszystko ze względu na koszty wytworzenia produktu oraz łatwiejszy dostęp do pracowników. Aktualnie obsługujemy niemieckiego klienta, który całą swoją dystrybucję B2C na Polskę i Niemcy zdecydował się realizować z naszego kraju” – mówi Rafał Woźniak.
Rozwój e-commerce w połączeniu z szukaniem optymalizacji kosztów sprawia, że lokowanie magazynów B2C w Polsce jest coraz popularniejsze. Obsługa klientów indywidualnych stawia jednak przed polskimi operatorami niemałe wyzwania.
„Na realizację zamówienia, od jego otrzymania do dostarczenia paczki do adresata mamy 3 dni, a mówimy tu o odbiorcach rozsianych w dwóch krajach. Spełnienie takich wymagań jest możliwe tylko dzięki rozwojowi, jaki miał miejsce w polskiej branży TSL w ostatnich latach. Mamy wysokiej jakości specjalistów, rozbudowaną sieć dystrybucyjną i coraz lepszą infrastrukturę” – zauważa ekspert z FM Logistic.
Stabilna sytuacja gospodarcza Polski, szczególnie na tle innych krajów, skutkuje w ostatnich miesiącach wzrostem liczby przetargów na obsługę logistyczną podmiotów, które zdecydowały się przenieść działalność do naszego kraju. Niższe niż w sąsiednich krajach koszty, wysoka jakość obsługi i dobre perspektywy rozwoju znów stały się naszymi kluczowymi przewagami. Dla branży TSL oznacza to nowe możliwości.
„Przenoszenie fabryk oznacza konieczność przeniesienia całej infrastruktury, ale też zapewnienie dostaw, np. materiałów do produkcji. Po uruchomieniu potrzebny jest regularny transport z i do fabryki, magazynowanie i dystrybucja, także zagraniczna. Poza tym kluczowe fabryki w Polsce wymagają tworzenia centrów dystrybucyjnych, hubów co-packingowych i wielu innych usług świadczonych przez operatorów logistycznych. Światowi inwestorzy wymagają jednak dużego doświadczenia. Cenią know-how i możliwości jakie daje im współpraca z operatorem” – wyjaśnia Woźniak.
Zainteresowanie lokowaniem biznesów w Polsce motywowane jest też sytuacją geopolityczną. Wszyscy w napięciu czekają na zakończenie wojny. Będzie to nie tylko koniec dramatycznej sytuacji w Ukrainie, ale też początek jej odbudowy. Według Banku Światowego odbudowa ta w ciągu najbliższej dekady może pochłonąć 486 mld dolarów. Zniszczone ukraińskie przedsiębiorstwa nie poradzą sobie z tym same.
„Widać, że firmy już przygotowują się na ten moment. Budują magazyny w Polsce i czekają na sygnał. Są to np. producenci armatury czy materiałów budowlanych. Już teraz są gotowi do obsługi wschodniego sąsiada Polski, ale przy okazji prowadzą z naszego kraju dystrybucję w inne rejony Europy” – mówi Rafał Woźniak.