Niesztampowe okoliczności cięcia stóp procentowych EBC i…

O tym, że sporo się (za)działo na samym początku czerwca na rynkach świata. Ale i o cały czas rosnącym zagrożeniu internetowymi oszustwami.

Działo się sporo na początku czerwca. Inwestorzy na rynkach – zwłaszcza tych rozwijających się – doświadczyli nieplanowanych emocji związanych ze zwrotami akcji wokół wyborów w Indiach oraz niepewnością po wyborach prezydenckich w Meksyku. Z USA płynęły mieszane sygnały sugerujące jednak przeważnie słabnięcie koniunktury. Te wieści z USA bardzo mocno wpływały na rynki obligacji, gdzie obserwowaliśmy ponowne fale obniżek rentowności. Tymczasem stopy procentowe NBP pozostały zabetonowane, a perspektyw na obniżkę w tym roku brak. Zgodnie z oczekiwaniami, doczekaliśmy się pierwszej od bardzo dawna obniżki wysokich stóp procentowych w strefie euro, ale… 

…ale – no właśnie, dziwna to była obniżka. Temu pierwszemu od długiego czasu obniżeniu stóp procentowych stóp EBC towarzyszyły bowiem: podniesienie projekcji inflacji i wzrostu gospodarczego w strefie euro. Taki mix powiedzmy, niesztampowy raczej. Można zażartować, że wygląda to tak, jakby EBC, za sprawą całej serii wcześniejszych wypowiedzi oraz analiz, stał się zakładnikiem oczekiwania na to pierwsze cięcie stóp. Stopy zostały więc obniżone o ćwierć punktu procentowego, w tym zwykle szerzej podawana stopa depozytowa – z 4% do 3,75%. Ale wspomniane już podwyższenie projekcji inflacji może nieco ograniczać tempo i skalę kolejnych obniżek. Takie okoliczności cięcia nie przeszkodziły jednak części europejskich rynków akcji we wspięciu się – w dniu ogłoszenia decyzji EBC – na nowe rekordowe poziomy.

Rada Prezesów EBC w komunikacie argumentowała, że „zasadne jest zmniejszenie obecnie stopnia restrykcyjności polityki pieniężnej po dziewięciu miesiącach utrzymywania stóp na stałych poziomach” (źródło – komunikaty na stronie EBC: https://www.ecb.europa.eu/home/html/index.en.html) – „Od posiedzenia Rady Prezesów z września 2023 inflacja obniżyła się o ponad 2,5 pkt proc., a perspektywy inflacji wyraźnie się poprawiły. Niższa jest także inflacja bazowa, co wzmacnia oznaki osłabienia się presji cenowej, a oczekiwania inflacyjne obniżyły się w każdym horyzoncie. Pod wpływem polityki pieniężnej warunki finansowania pozostawały zaostrzone. Przez tłumienie popytu i utrzymywanie mocnego zakotwiczenia oczekiwań inflacyjnych istotnie przyczyniło się to do powrotu inflacji do niższego poziomu” – czytamy w komunikacie. Ale, jak przyznaje EBC, mimo wspomnianej poprawy sytuacji w ostatnich kwartałach, wewnętrzna presja cenowa pozostaje silna w warunkach podwyższonej dynamiki płac, a inflacja prawdopodobnie utrzyma się powyżej celu przez znaczną część przyszłego roku.

No i tu dochodzimy do wspomnianego wcześniej niestandardowego połączenia obniżenia stóp z podwyższaniem projekcji inflacji. – „W porównaniu z projekcjami z marca najnowsze projekcje ekspertów Eurosystemu dotyczące zarówno inflacji ogółem, jak i inflacji bazowej zostały zrewidowane w górę na 2024 i 2025. Obecnie eksperci oceniają, że inflacja ogółem wyniesie średnio 2,5% w 2024, 2,2% w 2025 i 1,9% w 2026” – ocenia EBC. Przypomnijmy, że – formalnie – celem EBC jest sprowadzenie rocznego wskaźnika inflacji do poziomu 2%. Dla nas – jako biznesowego partnera strefy euro – pocieszające jest jednak to, że jednocześnie „wzrost gospodarczy zgodnie z oczekiwaniami przyspieszy do 0,9% w 2024, 1,4% w 2025 i 1,6% w 2026”. A dlaczego to takie ważne? Bo, choćby po publikowanych niedawno danych o koniunkturze w polskim przemyśle – takich jak wskaźnik PMI – widać, że ta sfera naszej gospodarki nadal ma problemy. A źródłem naszych bolączek jest m.in. słabość największego silnika strefy euro, czyli gospodarki niemieckiej. Im lepsza koniunktura w strefie euro, tym więcej zamówień dla naszych firm i tym lepiej dla polskiej gospodarki. Co z kolei powinno pomóc także części spółek notowanych na warszawskiej GPW i portfelom ich inwestorów.

Ale w ostatnich dniach sporo było także informacji z innego obszaru, ale niezwykle ważnych dla wszystkich nas. Mowa o wzbierającej niemal codziennie fali ataków cybernetycznych i prób włamań do systemów informatycznych. Już otwarcie mówi się w tym względzie o coraz większej aktywności służb wrogich nam państw. Niemniej myślę, że to także pretekst, by przypomnieć i uczulić nas wszystkich na rosnące zagrożenia w internecie. Paradoksalnie, powodem wzrostu tych zagrożeń jest szalony wręcz postęp technologiczny. To, co może pomagać firmom i konsumentom – jak np. sztuczna inteligencja, czy coraz bardziej wydajne procesory, jest także wymarzonym narzędziem dla przestępców, także tych rodzimych, niekoniecznie związanych z wywiadem z Kremla czy Pekinu.

– „Oglądałam wiadomości telewizyjne w internecie. Ta znana pani mówiła, że teraz jest okazja, by wreszcie zarobić więcej niż oferuje bank…” – pewnie tak może wyglądać początek dramatycznych opowieści o ludzkich tragediach. Tragediach, bo przecież słyszymy o przypadkach ogołocenia kont bankowych i utracie oszczędności całego życia. Schemat może wyglądać choćby tak: niekoniecznie starsza osoba, ale z niską pensją czy emeryturą i małymi oszczędnościami, natrafia w internecie na coś, co WYGLĄDA jak np. fragment programu telewizyjnego. Osoba WYGLĄDAJĄCA i BRZMIĄCA dokładnie tak jak ktoś znany z programów telewizyjnych, znanym widzowi głosem opowiada jak to świetnie zarobić można klikając w jakiś link, podając swoje dane na jakiejś platformie, czy przelewając pieniądze na jakieś konto… Chcąc wierzyć, że to właśnie ta życiowa, wymarzona okazja, ofiary złodziei dają się zmanipulować, oszukać i okraść. – „Bo przecież ta pani z telewizji coś chwaliła”. Zresztą przecież nie tylko „pani z telewizji”. W technologii deep fake złodzieje podszywają się – obrazem i głosem – pod polityków, sportowców.

– „E tam, nigdy się nie dam nabrać… To sztuczki na stare babcie…” – zapewne niektórzy z Państwa tak zareagują na te opisy. Nie tak szybko… Nowe technologie są naprawdę potężne. Jak relacjonowano nie tak dawno, ofiarą wyrafinowanej mistyfikacji internetowej padł pracownik jednej z firm w Azji. Przyzwyczajony do zdalnego trybu pracy i wideokonferencji online nie zdziwił się gdy został wezwany przez dyrektora finansowego firmy – za pośrednictwem powszechnie używanego komunikatora – na kolejne tego typu spotkanie – na równie znanej platformie. Dzień jak co dzień, co może pójść nie tak? W komputerze zobaczył znajomą twarz i usłyszał znajomy głos. Takie tam zwykłe, korporacyjne ustalenia. Jak szef z pracownikiem. Normalka… Efektem było polecenie dokonania serii przelewów łącznie gigantycznej kwoty, w związku z prowadzoną zmianą organizacyjną. Pieniądze poszły w świat… Niestety, jak się wkrótce okazało nie było żadnej wideokonferencji. Nie było żadnych poleceń przelewów. Dyrektor finansowy nie zapraszał tego pracownika na spotkanie online. Zrobili to złodzieje. I to oni, wykorzystując zdjęcia i nagrania dyrektora finansowego z social mediów, w operacji deep fake, stworzyli animowanego cyfrowego sobowtóra owego dyrektora. Jednym słowem – mistyfikacja w internecie, ale gigantyczna kradzież i straty w świecie realnym.

A teraz wyobraźcie sobie, że to Państwo jesteście tym celem przestępców. I że – podobnie jak to było we wspomnianym dramacie pracownika firmy w Azji – ktoś podszywa się pod kogoś z rodziny, kolegę z pracy. A może… doradcę bankowego, zachęca do zainwestowania w interes życia, do zmiany limitów przelewów, do podania kodów, numerów karty, danych z dowodu, peselu. Wraz z upowszechnianiem i doskonaleniem narzędzi do syntezy głosu i obrazu takie przerażające oszustwa i kradzieże będą coraz powszechniejsze. I nie trzeba do tego agentów rosyjskich służb, choć i oni zapewne będą wykorzystywali wszystkie możliwe nowinki. Pamiętajmy o tym korzystając z usług finansowych i inwestycyjnych. Żarty się skończyły.

Mimo tego mrożącego memento, życzę nadziei i optymizmu. I zapraszam na kolejny tekst, tym razem po krótkiej urlopowej przerwie.

Łukasz Kwiecień, Pekao TFI