Unia Europejska wychodzi z Traktatu Karty Energetycznej, by nie promować inwestycji energetycznych w paliwa kopalne. Niemcy zgodziły się na wycofanie z opłat za magazynowanie gazu, choć utrzymały je dla firm działających na rynku wewnętrznym – kraje UE pozbywają się inwestycji w paliwa kopalne i rosyjski gaz.
Rezygnacja z Traktatu Karty Energetycznej (ECT), miała w tle obawy, że może on ułatwiać inwestycje w paliwa kopalne, co oznaczałoby podważenie wysiłków na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. Nieoficjalnie mówi się też o nie inwestowaniu w energetykę węglową jako drogą i nieperspektywiczną.
Traktat Karty Energetycznej (ECT) podpisany w 1998 r. umożliwiał firmom z sektora energetycznego pozywanie rządów za działania szkodzące ich inwestycjom. I rzeczywiście, niektóre firmy energetyczne korzystały z tej możliwości do pozywania rządów krajów UE o miliardowe odszkodowania za politykę mającą na celu ograniczenie ich inwestycji albo wręcz ich zamknięcie. Już w 2023 roku Bruksela proponowała Unii wyjście z Traktatu po tym, jak państwa członkowskie, w tym Dania, Francja, Niemcy, Luksemburg, Polska, Hiszpania i Holandia ogłosiły, że nie będą przestrzegać jego postanowień i wyjdą z niego, przy czym zdecydowana większość powołała się na obawy związane z Globalnym Ociepleniem. W zeszłym miesiącu Parlament Europejski ostatecznie zaaprobował wyjście Unii z ECT.
Inną istotną inicjatywą energetyczną jest niemiecka decyzja o zniesieniu opłat za przechowywanie gazu w swoich magazynach granicznych od stycznia 2025 roku. Stało się tak po rozmowach państw Europy Środkowej z Berlinem, w trakcie których okazało się, że opłaty te utrudniają odejście od dostaw gazu z Rosji. Poszkodowane były szczególnie Czechy, które musiały podnieść ceny błękitnego paliwa.
Jak stwierdził Sven Giegold, sekretarz stanu Niemiec ds. gospodarczych i działań klimatycznych, zniesienie opłaty będzie wymagało zmiany prawa. Opłata ta bowiem została wprowadzona w szczycie kryzysu energetycznego w Europie w 2022 roku, kiedy Moskwa ograniczyła przepływ gazu poprzez gazociągi i Berlin musiał wydawać miliardy euro na zapełnienie swoich magazynów. Odejście od opłat nie będzie przy tym proste – planowana lipcowa podwyżka opłat z 1,86 euro do 2,50 euro za megawatogodzinę nadal będzie miała miejsce. Jak powiedział Giegold przed spotkaniem ministrów energii Unii Europejskiej w Brukseli 30 maja, handlowcy działający na terenie Niemiec, nadal będą musieli tę opłatę uiszczać i to po 1 stycznia 2025 r.
„Nigdy nie było naszą intencją utrudnianie dywersyfikacji w kierunku odchodzenia od rosyjskiego gazu. Niemiecki budżet będzie nadal inwestować w instalacje LNG, aby wspierać dywersyfikację” – dodał minister.
Kraje Europy Środkowej od dawna krytykowały opłatę nałożoną przez Berlin uznając ją za „jednostronną” i doprowadzającą do tego, że kupowanie gazu z Zachodu stało się droższe niż pozyskiwanie go ze Wschodu poprzez zarządzane przez rosyjskie spółki gazociągi.
„Jeśli chcemy ograniczyć import z Rosji, musimy zacząć od usunięcia wszystkich przeszkód, które w zasadzie preferują rosyjski gaz. Nie chcemy widzieć rosyjskiego gazu na terytorium Czech” – powiedział przed tym samym spotkaniem czeski minister energetyki Jozef Sikela.
Umowa na tranzyt gazu z Rosji do krajów Unii Europejskiej przez Ukrainę ma wygasnąć pod koniec roku, zaś państwa Europy Środkowej, które jak Czechy korzystały z tych gazociągów, twierdziły, że niemiecka opłata tylko utrudnia odejście od rosyjskiego gazu znacznie podnosząc koszty.
Bruksela 30 maja „z zadowoleniem powitała inicjatywę Niemiec”, bowiem bardzo ułatwi ona pozbycie się ostatnich 20% rosyjskiego gazu w unijnym miksie energetycznym. Czechy i Niemcy utworzyły też grupę roboczą, która wezwała do utworzenia unijnej grupy wysokiego szczebla politycznego, która podjęłaby „wiążące ustalenia” w jaki sposób pozbyć się ostatnich pozostałych surowców energetycznych i materiałów radioaktywnych pochodzących z Rosji. Obecne spotkanie 30 maja oceni też jak Unia poradziła sobie z zamknięciem okresu zależności od importu surowców energetycznych, których sprzedażą steruje Moskwa.