Obroty na światowym rynku dzieł sztuki i antyków spadły o 4% rdr w zeszłym roku. Z tego trendu wyłamała się sprzedaż online, w której dominowały transakcje o najniższej wartości jednostkowej. Na fotel wicelidera geograficznego wskoczyły ponownie Chiny, które zdetronizowały Wielką Brytanię. Najważniejsze domy aukcyjne odnotowały spadek sprzedaży (Sotheby’s, Christie’s i Phillips). Czyżby zastój miał się utrzymać też w tym roku?
Marzec to gorący okres rozliczeń tego, co się działo na rynku dzieł sztuki. Wiosna już za pasem, ale dopiero wówczas można dokładnie określić, co tak naprawdę zdarzyło się w tym segmencie inwestycji alternatywnych w 2023 r. Ukazują się wówczas wnikliwie śledzone przez pasjonatów dwa sztandarowe opracowania – The Art Basel and UBS Global Art Market Report by Arts Economics i The Art Market firmowany przez artprice.com.
Główny wniosek płynący z najnowszej edycji raportu Art Basel jest jeden: mamy zastój w handlu dziełami sztuki. Niezła passa lat 2021-2022 skończyła się w zeszłym roku – wartość sprzedaży zniżkowała 4% rdr do szacunkowej kwoty 65 mld dol. Mimo to obroty utrzymały się na poziomie sprzed wybuchu COVID-19. O co zresztą nietrudno, gdyż skala wymiany handlowej była wówczas najniższa od czasów Wielkiego Kryzysu Finansowego ze schyłku pierwszej dekady obecnego stulecia. Spadek wartości transakcyjnych nie przełożył się na analogiczne zachowanie wolumenu. Obroty w ujęciu ilościowym osiągnęły 39,4 mln sztuk (+4% rdr), co wynikało przede wszystkim ze wzrostu w segmencie najtańszych dzieł sztuki w kanale dealerskim i domów aukcyjnych. Zastój koniunkturalny pokazuje poniższa infografika, na której poza danymi w ujęciu wartościowym i ilościowym zawarte są dane dotyczące zmiany obrotów rdr.
Ogółem jednak w podziale na kanały dystrybucji w ujęciu wartościowym można było dostrzec spadki rdr zarówno w przypadku aukcji publicznych (-7%), jak i dealerów (-3%). Zdaniem twórców opracowania pogorszenie się koniunktury mogło być jeszcze bardziej dotkliwe, gdyby nie zastrzyk sprzedaży w Chinach, które cechowała ponadprzeciętna aktywność z powodu tego, że z racji ograniczeń pandemicznych w Państwie Środka na przykład wiele aukcji publicznych, mających się odbyć w 2022 r. zostało przełożono na zeszły rok.
Raport Art Basel nie precyzuje jednak, jak znaczny był ten nadmiarowy popyt, czyli ile dokładnie inicjatyw aukcyjnych zostało przesuniętych. Nie sposób zatem określić nawet w przybliżeniu, jak znacznie głębsze byłoby cofnięcie się wskaźników sprzedażowych, gdyby nie doszło do przesunięć.
Coraz większego znaczenia nabiera sprzedaż pośrednia – dokonywana za pomocą sieci internetowej. Kanał online odnotował wzrost – sprzedaż osiągnęła 11,8 mld dol. (+7% rdr). W efekcie ponad 18% obrotów pochodziło z internetu. To jednak sporo mniej w porównaniu ze „złotym” 2020 r., gdy udział wynosił niemal ¼.
Porównajmy teraz kanały online i offline pod kątem wartości dóbr, które są przedmiotem transakcji. Wniosek, jaki płynie z tego działania wydaje się intuicyjnie oczywisty. W sieci dominuje handel dziełami sztuki o niskiej wartości. Z szacunków Art Basel wynika, że 58% wolumenu było wyceniane na poniżej 50 tys. dol., a postępując szczebel wyżej – 85% odpowiadało za dobra o wartości poniżej 250 tys. dol. W kanale offline jest inaczej – w nim przeważały dzieła sztuki warte powyżej 1 mln dol. Nie dziwi to zapewne – gdy klient chce głębiej sięgnąć do kieszeni, to najpierw naocznie w kontakcie z dziełem sztuki chce się przekonać, czy mu ono odpowiada.
W układzie geograficznym tradycyjnie wymiana handlowa skupiała się w czterech krajach – Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Chinach (dysponują 85% udziałem w wartości zawieranych transakcji). Trzy pierwsze z nich odnotowały jednocyfrowy procentowo spadek aktywności inwestujących w dzieła sztuki w 2023 r. Ożywienie panowało za to w Chinach, w których wzrost obrotów zwyżkował o 9% rdr. Skutkiem tego był powrót Państwa Środka na pozycję numer dwa na świecie – Chiny wyprzedziły Wielką Brytanię.
Swój kamyczek do ogródka dorzuciła też Polska. Według raportu OneBid handel aukcyjny przedmiotami kolekcjonerskimi w naszym kraju zamknął się kwotą ok. 506 mln zł w minionym roku (-16% rdr). Przedmioty kolekcjonerskie są jednak o wiele szerszym pojęciem niż dzieła sztuki – w szacunkach OneBid zawarte zostały m.in. numizmaty, bibliofilia, znaczki, militaria. Z opracowaniem obrazującym, jak wyglądał rodzimy rynek zapoznasz się TUTAJ.
Gdyby uwzględnić wyłącznie dzieła sztuki, to już wspomniana wyżej kwota kurczy się do ok. 437 mln zł (-23% rdr) – zgodnie z danymi udostępnionymi przez artinfo.pl. I jak się okazuje był to drugi rok z rzędu, który cechowała dekoniunktura na polskim rynku dzieł sztuki, po świetnych latach 2020-2021.
Skoro już jesteśmy przy geografii, to warto nieco uwagi poświęcić na to, co się działo wśród najważniejszych domów aukcyjnych świata. W tym przypadku rynek handlu dziełami sztuki jest również skoncentrowany. Na czele od dziesięcioleci mamy anglosaską dwójkę – amerykański Sotheby’s i brytyjskie Christie’s. W nich właśnie odbyły się rekordowe aukcje w 2023 r.
Najdroższą pozycją w poprzednim roku była „Femme a la Montre” Pabla Picassa, którą zlicytował za ponad 139 mln dol. w listopadzie nowojorski Sotheby’s w ramach sprzedaży kolekcji The Emily Fisher Landau. Amerykański dom aukcyjny pośredniczył też w czerwcowej sprzedaży „Dame mit Fächer” Gustava Klimta – za niecałe 109 mln dol., a inna praca artysty „Insel im Attersee” znalazła nowego właściciela miesiąc wcześniej za przeszło 53 mln dol.
Na liście najwartościowszych transakcji londyńskiego Christie’s znalazły się z kolei „Le Bassin aux Nymphéas” Claude’a Moneta – dzieło tego francuskiego impresjonisty trafiło w ręce nabywcy, który zdecydował się wyłożyć na nie 74 mln dol. Do tego doszła sprzedaż „El Gran Espectaculo (Nile)” Jeana-Michela Basquiata za 67 mln dol. i „Figury w Ruchu” Francisa Bacona za 52 mln dol.
Dominacja obu liderów rozdających karty aukcyjne na świecie jest tak przytłaczająca, że wystarczy napisać, iż dopiero na pozycji 16-tej pod względem najdroższych dzieł sztuki w 2023 r. znalazła się kupiona za 40,6 mln dol. w China Guardian Beijing praca chińskiego artysty Wang Menga „Inkstone Washing”. A w czołowej setce znalazło się jedynie 9 pozycji, która nie zostały wylicytowane w Sotheby’s lub Christie’s – trudno o przykład większego oligopolu.
Na tle transakcji gigantycznych rozmiarów w skali globu Polska odstawała, choć i my możemy pochwalić się sprzedażą aukcyjną w milionach, z tym że pojedynczych i do tego w złotych. W listopadzie zestaw 20 figur Magdaleny Abakanowicz z cyklu „Caminando” (1998/1999) został sprzedany za 9,6 mln zł. Na dalszych pozycjach uplasowało się już malarstwo – dzieło Wojciecha Fangora „M 39” (1969) wylicytowano za 7,56 mln zł. W czołówce były też m.in. „Detal 2806353 – 2828874” z cyklu „1965/1 – ∞” (1965) Romana Opałki z kwotą transakcyjną 4,5 mln zł, czy też obraz Józefa Chełmońskiego „Wieczór letni” (1875) sprzedany za 4,32 mln zł.
Ceny te są z opłatą aukcyjną i nie uwzględniają wyłącznie młotkowego. Przykładowo: młotkowe dla prac Abakanowicz wyniosło 8,0 mln zł, a do tego doszła opłata aukcyjna, co dało łącznie 9,6 mln zł.
Te statystyki opisują jednak rekordy, a jak to wygląda pod względem popularności? Którzy artyści byli najbardziej rozchwytywani na świecie i jak polscy twórcy wyglądają na tym tle? Artprice przygotowuje zestawienie pięćsetki artystów, na których dzieła sztuki jest największy popyt. Na pierwszych miejscach tabeli jest czwórka twórców, którzy wygenerowali ponad 200 mln dol. – są w niej Picasso, Basquiat, Zhang i Richter. W pięćsetce znajdują się też polscy twórcy – najchętniej handlowano dziełami Tamary Łempickiej, Magdaleny Abakanowicz i Wojciecha Fangora.
Giganci światowi nie mogą zaliczyć zeszłego roku do udanych. Sprzedaż największego domu aukcyjnego na świecie – Sotheby’s minimalnie spadła do 7,9 mld dol. (-1% rdr), ale ze względu na szerokie spektrum działalności zalicza się do niej też handel dobrami luksusowymi (np. samochody kolekcjonerskie czy nieruchomości), a nie tylko dziełami sztuki.
Solidne, dwucyfrowe spadki zaliczyły brytyjskie: Christie’s – do 6,2 mld dol. (-25% rdr) i Phillips – do 1,0 mld dol. (-23% rdr). Tej tendencji oparł się jedynie tamtejszy Bonhams – sprzedaż powiększyła się do 1,4 mld dol. (+14%). Istotny wpływ na to miały jednak zdarzenia o charakterze nadzwyczajnym. Bonhams zaczął konsolidować przychody czterech przejętych w 2022 r. konkurentów: szwedzkiego Bukowskis, duńskiego Bruun Rasmussen, francusko-belgijskiego Cornette de Saint Cyr i amerykańskiego Skinnera.
Zastój w biznesie widać nie tylko po danych skumulowanych czy w podziale na poszczególne segmenty rynku lub najważniejszych graczy. Cofnięcie się popytu przekłada się na spadki cen aukcyjnych, które zniżkowały w zeszłym roku blisko do poziomów z pandemii COVID-19. Widać to na poniższej infografice, która ilustruje kwartalne zmiany indeksu cen aukcyjnych dzieł sztuki wyliczanego przez Artprice.
Od niemal dekady indeks cenowy dzieł sztuki znajduje się w odwrocie. Być może jeszcze w tym roku dojdzie do testu linii trendu spadkowego zapoczątkowanego w 2015 r. To pozwoli rozstrzygnąć czy nadejdą lepsze czasy, czy jednak dekoniunktura jeszcze potrwa.
Z sondażu przeprowadzonego przez Art Basel wyłania się mieszany obraz oczekiwań co do koniunktury w segmencie dzieł sztuki. 36% dealerów spodziewa się wzrostu sprzedaży (rok wcześniej było to 45%). 38% domów aukcyjnych jest tego samego zdania (48% na koniec 2022 r.). A zatem tutaj nastąpił regres. I to wyraźny. Jednocześnie prowadzący domy aukcyjne zweryfikowali znacząco w dół pesymistyczne oczekiwania. Jedynie 4% z nich spodziewa się spadku sprzedaży (24% rok wcześniej). To z kolei istotna poprawa.
Gospodarka światowa spowolniła, choć coraz rzadziej słychać obawy na temat recesji. Inflacja spadła do jednocyfrowych poziomów szybciej niż oczekiwano, choć w tym przypadku coraz częściej przebija się narracja, że podwyższony CPI pozostanie z nami dłużej.
Wielu inwestorów wygląda z nadzieją obniżek stóp procentowych, które jednak oddalają się ze sprawą ostrożnej polityki pieniężnej czołowych władz monetarnych świata. A to jest dość istotny czynnik wpływający na popyt, w tym w zakresie inwestycji w dzieła sztuki. Badanie najzamożniejszych kolekcjonerów przeprowadzone przez Arts Economics i UBS w 2023 r. wykazało, że 43% spośród nich wykorzystało kredyt do sfinansowania zakupów dzieł sztuki. To duży odsetek i zapewne chęć sięgnięcia po kapitał obcy w celu zakupów byłaby większa, gdyby stopy procentowe były na niższym poziomie.
Niepewność dotycząca tego, w jakim kierunku podąży rynek dzieł sztuki można zaobserwować analizując indeks nastrojów AMCI. Obecnemu sentymentowi daleko od takich pokładów optymizmu, jakie charakteryzowały tę miarę oczekiwań co do koniunktury w latach 2020-2021. W tamtym okresie krzywa indeksu pięła się zdecydowanie do góry bez względu na formę dzieła sztuki lub epokę historyczną, w której działał jego twórca. Tytułem wyjaśnienia: w przypadku artystów Artprice ma swoją systematykę ze względu na kryterium pojawienia się ich na świecie. Obejmuje ona kilka grup – m. in. XIX wiek (twórcy urodzeni w latach 1760-1860), modernizm (twórcy urodzeni w latach 1860-1920), sztukę powojenną (twórcy urodzeni w latach 1920-1945) i sztukę współczesną (twórcy urodzeni po 1945 r.).