Analiza ISBiznes.pl: Unijne 50 mld euro dla Ukrainy, Węgry zmuszone do rezygnacji z weta

Victor Orban (po prawej), premier Węgier, na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli

Unia Europejska przyjęła pakiet pomocy dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro. Premier Węgier Viktor Orban wycofał swoje weto po przeciekach do mediów świadczących o determinacji przywódców UE chcących odwołać się do art.7 Traktatu o Unii Europejskiej i praktycznie zawiesić członkostwo tego kraju w Unii, wstrzymując wszystkie fundusze przeznaczone dla Węgier.

Jak napisał na platformie X przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, pakiet 50 mld euro zapewni Ukrainie „długoterminowe, solidne i przewidywalne” finansowanie. Zostawiono też furtkę dla zwiększenia tego pakietu – według Bloomberg News Komisja Europejska może zostać poproszona o dokonanie przeglądu pomocy za dwa lata. Ponadto debaty nad wdrożeniem pakietu pomocowego mogą być coroczne.

Według nieoficjalnych informacji z Brukseli uzyskanych przez ISBiznes.pl, UE rozpatruje też możliwość, według której cały pakiet może zostać wydatkowany przez Ukrainę już w obecnym roku i trzeba będzie w przyszłym roku przyznać Kijowowi następny „na broń i umożliwienie funkcjonowania państwa ukraińskiego”. Warunkiem jest stała walka z korupcją, obecną zarówno aparacie administracyjnym, jak i samej armii ukraińskiej.

Przeszkodą dla wcześniejszego przyjęcia tego pakietu było stałe weto węgierskiego premiera Viktora Orbana. W tej kwestii bowiem, jak stwierdza Traktat o Unii Europejskiej i przepisy wykonawcze do niego, konieczna była jednomyślność. Orban i jego partia, Fidesz, rządząca na Węgrzech w koalicji z Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową od 2010 r. budują od początku swojej władzy narrację o możliwym powrocie Wielkich Węgier w granicach sprzed Traktatu z Trianon z 1920 roku i dla swojego sprzeciwu używali argumentu „braku prawa Ukrainie dla mniejszości Węgrów Zakarpackich”. W istocie, Ukraina będąca krajem kandydackim do UE nie przyjęła wszystkich regulacji unijnych dotyczących mniejszości, w tym węgierskiej. Problemem była bowiem mniejszość rosyjska, której wystąpienia prorosyjskie wobec trwającej wyniszczającej wojny z Rosją, traktowane były w Kijowie jako „zdrada narodowa”. Jednak nie można było mówić o jakimkolwiek „braku praw” dla Węgrów Zakarpackich, zaś na ostatnim spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Węgier i Ukrainy – Dmytro Kuleby i Petera Szijjarto, Ukraina zobowiązała się do przyjęcia wszystkich regulacji unijnych jeśli chodzi o mniejszości narodowe.

Analitycy jednak zwracali uwagę także na ważniejszy powód węgierskiego sprzeciwu wobec 50 mld euro dla Ukrainy – umowę jaką Węgry zawarły z Rosją w 2014 roku, niedługo przed pierwszym atakiem Rosjan na Ukrainę, odbieranym w Kijowie jako początek wojny.

Umowa ta dotyczyła modernizacji czterech bloków energetycznych oraz budowy bloku 5 i 6 węgierskiej elektrowni atomowej w Paks, skonstruowanej w technologii radzieckiej jeszcze w czasach przynależności tego kraju do bloku socjalistycznego. Elektrownia ta jest sercem węgierskiej energetyki ponieważ wytwarza 44% węgierskiego zapotrzebowania na prąd. Jednak jej modernizacja miała pochłonąć ogromne środki. Debatowano nad zastąpieniem rosyjskich reaktorów wydajniejszymi zachodnimi.

Wtedy, jako wykonawca, zgłosił się rosyjski Rosatom z bardzo kuszącymi warunkami współpracy – przy kosztach modernizacji czterech bloków oraz budowie bloku 5 i 6, wynoszących 12,5 mld euro, aż 10 mld euro z tego miał sfinansować 3% kredyt rosyjski, zaś pozostałe 2,5 mld miało być elementem następnego kredytu z terminem spłaty do 2035 roku. Bloki 5 i 6 będą miały otrzymać rosyjskie reaktory WWER-1200, nowe i według Rosatomu „spełniające najnowocześniejsze standardy niezawodności i bezpieczeństwa”, zaś rozbudowa i modernizacja – podwoić moc elektrowni. Taka umowa, pod długich targach z Brukselą, nie życzącą sobie rosyjskich technologii w energetyce jądrowej na terenie UE, została w końcu podpisana. W zamian jednak za preferencyjne warunki finansowania Rosjanie praktycznie mogą decydować o konstrukcji elektrowni jako np. jedyny dostawca paliwa atomowego i zespół serwisowy oraz poprzez zarządzającą nią spółkę – o cenach pochodzącego z niej prądu. Oznacza to, że poprzez PAKS Rosjanie faktycznie położyli rękę na całej węgierskiej energetyce.

Prawdopodobnie stało się to także przyczyną drugiego węgierskiego sprzeciwu – od niemal roku to Węgry i Turcja były jedynymi nie akceptującymi akcesu Szwecji do NATO, zaś obecnie po przekonaniu Turcji przez USA ogromnym kontraktem zbrojeniowym jako jedyny kraj będący w opozycji wobec Szwecji w Sojuszu pozostały Węgry.

„Jest tak dobitnie widoczne, że w kwestii pomocy dla Ukrainy i członkostwa Szwecji w NATO sufler węgierskiego sprzeciwu znajduje się w Moskwie, że nikt nawet nie próbuje szukać innego wyjaśnienia. Zwłaszcza, że w sprawie Szwecji Węgry nawet nie mają argumentów, wysuwane są jakieś marginalne kwestie godnościowe, że ponoć Szwedzi źle traktują Węgrów. Przyczyną jest kredyt na rozbudowę Paks, ale być może i inne sprawy. W świecie politycznym i wywiadowczym Zachodu krążą od pewnego czasu informacje o pewnych transakcjach na rynku broni, w których miała brać udział rodzina Orbana i nawet on sam, a było to w latach 90. Pośrednikami mieli być Rosjanie, zaś ostatecznymi odbiorcami był kraj z którym związki skompromitowałyby premiera Węgier nawet obecnie. Zastanawiam się, czy obecna kapitulacja Orbana nie ma charakteru taktycznego – Rosjanie już wiedzą, że Unia pakiet dla Ukrainy przeforsowałaby i tak, a Rosji chodzi o to, by Węgry jak najdłużej utrzymały Szwecję poza Paktem” – powiedział ISBiznes.pl analityk militarny powiązany z Siłami Zbrojnymi RP.

Warto dodać, że Rosja „nagrodziła” Węgry za sprzeciw w obu kwestiach – termin spłaty kredytu na rozbudowę Paks został przesunięty na 2046 rok.

Tymczasem porozumienie co do pakietu dla Ukrainy zależało od braku sprzeciwu Orbana, który rozsierdził szefów rządów w Unii Europejskiej, jak napisał Bloomberg „wysadzając filar europejskiej strategii bezpieczeństwa mającej na celu powstrzymanie prezydenta Rosji Władimira Putina”. Przywódcy państw UE przestali już nawet ukrywać na forum publicznym swoją frustrację związaną z postępowaniem premiera Węgier.

„Viktor zdecydowanie chce być w centrum uwagi za każdym razem, gdy tu jesteśmy, ale nie powinno tak być. Nie chcę używać słowa „szantaż”, ale nie znam lepszego słowa” – powiedziała dziennikarzom premier Estonii Kaja Kallas przed spotkaniem szefów państw Unii Europejskiej.

Jak napisał The Wall Street Journal, przywódcy UE postanowili „zagrać wedle reguł Orbana” i jego szantaż sprowadzający się do żądania „najpierw unijne fundusze dla Węgier, potem się zastanowimy” zamienili na własny szantaż. Na dwa tygodnie przed szczytem UE w prominentnych mediach Zachodu ukazały się starannie zaplanowane „przecieki dotyczącego tego, co Zachód zrobi z Orbanem, jeśli ten jeszcze raz sprzeciwi się pakietowi pomocy dla Ukrainy”.

Według „Financial Times”, przywódcy UE korzystając z rezolucji Parlamentu Europejskiego stwierdzającej, że Węgry „wielokrotnie naruszyły” Traktat o Unii Europejskiej mieli oficjalnie zatrzymać wszystkie fundusze unijne dla Węgier i rozpocząć procesy wycofywania z tego kraju własnych inwestycji oraz dać do zrozumienia, że EBC już nie pomoże Bankowi Węgier w razie problemów. Nastąpiłby efekt domina – wystraszenie inwestorów, zarówno na rynkach lokalnych, jak i międzynarodowych, załamanie kursu forinta i wzrost kosztów pożyczek. Jak stwierdzono w opisywanym przez „FT” dokumencie, takie działania spowodowałyby „dalszy wzrost kosztów finansowania deficytu publicznego i spadek kursu waluty”

„To Europa, która mówi Viktorowi Orbánowi: <<Dość. Czas ustawić się w kolejce z innymi (szefami rzadów UE – red.). Ty możesz mieć pistolet, ale my mamy bazookę>>” – powiedział „Financial Times” Mujtaba Rahman, dyrektor na Europę w firmie konsultingowej Eurasia Group.

Mimo przecieków Viktor Orban nadal usiłował prowadzić politykę weta, powołując się na „sytuację mniejszości węgierskiej na Ukrainie”. 1 lutego rano doszło do jego spotkania z kanclerzem Olafem Scholzem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i premier Włoch Giorgią Meloni. Zdecydowało ono o załamaniu polityki węgierskiego weta – według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez ISBiznes.pl kanclerz Niemiec zagroził premierowi Węgier całkowitym wycofaniem swojego poparcia, co jak dotąd pozwalało Orbanowi unikać działań odwetowych innych krajów UE, Niemcy są bowiem największym inwestorem zachodnim na Węgrzech. Z drugiej strony Macron zmusił Orbana do „przedstawienia swojej wizji polityki wobec Wschodniej Europy” czyniąc przy tym aluzje do rezolucji Parlamentu Europejskiego, żądającego od Komisji Europejskiej „twardych rozmów z Węgrami” łamiącymi Traktat o Unii Europejskiej, zaś Meloni według Politico „łagodziła sytuację”. W efekcie tych działań Orban zdecydował się wycofać weto, co jednak polityczny dyrektor jego gabinetu Balázs Orbán przedstawił jako zwycięstwo stwierdzając, iż nie było potrzeby wetowania ponieważ „premier osiągnął w Brukseli wszystko co chciał”, zaś pomoc dla Ukrainy jest „jednorazowa”.

Co do węgierskiego weta w sprawie wstąpienia Szwecji do NATO, to Viktor Orban ma się obecnie spotkać ze szwedzkim premierem Ulfem Kristerssonem w czasie szczytu UE w Brukseli.

Jednak kapitulacja Orbana nie oznacza, że obecnie fundusze unijne popłyną na Węgry. Unia w dalszym ciągu wstrzymuje 2/3 z ponad 30 mld euro funduszy UE dla Węgier ze względu na obawy związane z praworządnością oraz rosnącym poziomem korupcji. Obecne obstrukcje Węgier wobec pakietu dla Ukrainy i wstąpienia Szwecji do NATO spowodowały, że kraje UE już podjęły zakulisowe wysiłki by zablokować rotacyjną prezydencję Węgier w II połowie obecnego roku, aby w jej trakcie „nie została wykolejona unijna polityka” – jak powiedział francuski dyplomata agencji AFP.

Dodatkowym problemem, który jeszcze bardziej rozzłościł dyplomatów unijnych stała się kwestia wspierania protestów w niektórych krajach Unii – we Francji, Niemczech i Hiszpanii. Według agencji AP, dwa największe francuskie związki rolników porozumiały się z rządem i zgodziły co do terminów rokowań, bowiem rząd Francji zgodził się wstępnie na część ich postulatów. Podobnie postąpiła Komisja Europejska np. przyjmując postulat w sprawie zawieszenia przymusowego odłogowania gruntów rolnych. Tymczasem, mimo zakończenia oficjalnych protestów, nagle wybuchły „dzikie” protesty rolników, na których pojawiły się jako liderzy osoby znane z protestów żółtych kamizelek, jak Victor Lenta, najemnik rosyjski, Francuz walczący u boku Rosjan w Donbasie. Podobnie działo się w Niemczech, przy czym zarówno protestujących we Francji, jak i w tym kraju wspierały „w walce z eurokracją” rządowe portale węgierskie powiązane z Viktorem Orbanem. Co ciekawe, przy obecnych demonstracjach przed Parlamentem Europejskim pojawiły się grupy z flagami rosyjskimi i transparentami żądającymi „zaprzestania wsparcia dla ukranazistów”.

Tymczasem przyjęte właśnie wsparcie unijne, które ma się znaleźć na Ukrainie „jak najszybciej” jest dla tego kraju kluczowe. Paradoksalnie jego większość wcale nie musi zostać przeznaczona na zakup broni. Sytuacja budżetowa Ukrainy toczącej już drugi rok wyjątkowo niszczącą wojnę z Rosją jest bardzo zła. Potrzebna jest równowartość 37 mld dolarów tylko na podtrzymanie funkcjonowania państwa, m.in. na wypłaty dla pracowników budżetówki, służb, renty i emerytury. Prawdopodobnie spora część pakietu unijnego zostanie rozdysponowana w tym zupełnie niewojennym celu. Na sprzęt wojskowy i wyposażenie zostałoby niewiele – około 15 mld euro. Tak więc choć premier Ukrainy Denys Szmyhal z zadowoleniem przyjął porozumienie mówiąc, że UE wykazała się „solidarnością i jednością”, to Kijów nadal bardzo oczekuje 61 mld dolarów pomocy wojskowej z USA, tym razem wyłącznie na cele obronne. Jednak ten pakiet nie ma aprobaty Kongresu.

Podstawowe potrzeby wojskowe Kijowa oceniane są przy tym różnie. Według Bloomberga armia ukraińska potrzebuje co najmniej 6000 pocisków artyleryjskich, głównie kalibru 155 mm dziennie, zaś obecnie, zachowując amunicję na szczytowe ataki Rosjan, jest w stanie wystrzelić tylko 2000 na froncie o długości ponad 1500 km. Według Defense News i Defence Industry Daily podstawowe potrzeby armii ukraińskiej obejmują możliwość wystrzelenia 10000 pocisków artyleryjskich kalibrów 105 i 155 mm dziennie, przy czym w momentach szczytowego nasilenia ataków Rosjan liczba ta może być na całym froncie dwukrotnie wyższa.

Porozumienie zostało przyjęte z ulgą przez rynki finansowe. Forint węgierski zyskał wobec euro, skończyła się też masowa wyprzedaż tej waluty trwająca od ostatniego tygodnia stycznia. Lekki wzrost zanotowały też akcje węgierskich firm, choć na razie nie można powiedzieć o odwróceniu się trendu spadkowego.