Forum w cieniu dwóch wojen i perturbacji politycznych

Tegoroczne Światowe Forum Ekonomiczne odbywało się w cieniu dwóch wojen – na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie i dużych szans na trzecią – w Jemenie. Nic więc dziwnego, że opinie o stanie i perspektywach światowej gospodarki 2024 roku były niezwykle rozbieżne – od wykazywania pozytywów po tworzenie scenariuszy na wypadek najgorszego rozwoju sytuacji.

W czasie Światowego Forum Ekonomicznego WEF optymizm mieszał się z pesymizmem i to zarówno w dyskusjach szczebla politycznego, jak i ekonomistów czy analityków. Tegoroczne Światowe Forum odbyło się bowiem w cieniu konfliktów na Bliskim Wschodzie i Ukrainie, a także zbliżających się wyborów w kilkudziesięciu krajach.

Za zdecydowane pozytywy uznano perspektywę obniżenia inflacji i ożywienia w handlu światowym. Podkreśliła to kierująca Europejskim Bankiem Centralnym Christine Lagarde określając te możliwości mianem „normalizacji”.

„Normalizacja – właśnie to zaczęliśmy widzieć” – powiedziała w Davos. Jak jednak zaraz zaznaczyła „to nie jest normalność, do której zmierzamy”.

W październiku Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował, że światowy wzrost PKB w 2024 r. wyniesie 2,9%. Jest to już spadek w porównaniu do 3% w 2023 roku. Spadła prognoza wzrostu dla dotkniętych kryzysem na rynku nieruchomości Chin i wynosi ona obecnie 4,2%. Strefa euro w 2024 roku według obecnych estymacji ma urosnąć o 1,2%, zaś USA – o 1,5%, co oznacza niewielki wzrost w stosunku do poprzedniej prognozy.

Według zapytywanych przez Reuters w Davos prezesów zarządów i dyrektorów generalnych największych firm i korporacji, koniunktura w amerykańskiej gospodarce w 2024 r. „powinna być dobra”, jednak martwią się o stan rynków europejskiego i chińskiego oraz o wpływ nieoczekiwanych perturbacji politycznych i militarnych na globalną inflację.

„Klienci są ostrożnymi optymistami. Wracamy do normalniejszego środowiska. Wzrost jest wolniejszy, ale zrównoważony” – powiedział Alastair Borthwick, dyrektor finansowy Bank of America.

Ten optymizm był jednak często tłumiony przez wyraźne zagrożenie, jakie stworzyła wojna w Ukrainie, generalnie agresywne postępowanie Rosji, kolejna wojna na Bliskim Wschodzie i narastającą „wymianę ciosów” na Morzu Czerwonym. Liderzy biznesu w Davos przyznawali, że coraz częściej zwracają się ku planowaniu alternatywnych scenariuszy biznesowych, aby zabezpieczyć łańcuchy dostaw i zmniejszyć potencjalne skutki nieoczekiwanych kryzysów geopolitycznych.

„Jest tak wiele niepewności – i oczywiście mamy w tym roku wszystkie wybory, które widzimy na świecie i nie wiemy co mogą one przynieść” – ubolewała kierująca Światową Organizacją Handlu Ngozi Okonjo-Iweala. Podziela ona pogląd Lagarde, że świat „być może zmierza w stronę normalizacji”, choć jednocześnie na pewno „nie jest normalny”.

Zwycięstwo Donalda Trumpa 15 stycznia w prawyborach w Iowa, które przybliżyło go do nominacji Republikanów, zostało potraktowane jako „ostrzeżenie” przyjęte z niepokojem przez wielu uczestników konferencji. Perspektywa jego drugiej kadencji była w trakcie największej panelowej dyskusji w Davos wyraźnie odbierana jako zagrożenie dla światowej gospodarki. Co ciekawe, bardzo twarde stanowisko zajęła Christine Lagarde, zauważając że „najlepszą obroną jest atak” i nalegając na wzmocnienie Europy poprzez utworzenie „prawdziwego jednolitego rynku”. Niemiecki minister finansów Christian Lindner był bardziej ostrożny.

„Za dużo mówimy w Europie o Donaldzie Trumpie. Odrabianie pracy domowej z dziedziny ekonomii jest najlepszym przygotowaniem do ewentualnej drugiej kadencji Donalda Trumpa i zawiera nasze możliwości samoobrony” – powiedział.

Stan gospodarki USA stał się, niejako przy okazji, jednym z wiodących tematów w czasie Światowego Forum Ekonomicznego.

David M. Solomon, prezes zarządu Goldman Sachs, stwierdził w wypowiedzi dla Bloomberga, że USA uniknie dużego spowolnienia, ale „inflacja może być trudniejsza do kontrolowania i stłumienia niż się spodziewamy”, co negatywnie wpłynie na wzrost gospodarczy.

„Nadal uważam, że istnieje ryzyko, szczególnie w przypadku rynku pracy, żywności i gazu, że inflacja może być odporniejsza, niż ludzie się spodziewają” – powiedział Solomon agencji Reuters.

„Będę optymistą. Ludzie spodziewali się, że Stany Zjednoczone znajdą się w recesji, a teraz mamy miękkie lądowanie” – powiedział Srini Pallia, dyrektor w firmie Wipro świadczącej usługi technologiczne i konsultingowe.

Prezesi zarządów i dyrektorzy generalni na ogół byli sceptyczni co do szybkich obniżek stóp procentowych, tak jak to widzą rynki finansowe. Na razie bowiem, jak podkreślają, mimo różnych nieoficjalnych informacji to Rezerwa Federalna musi ocenić czy uda się szybko doprowadzić inflację do celu wynoszącego 2%, co oznaczałoby powrót cyklu obniżek stóp.

„Jesteśmy nieco optymistyczni, jeśli chodzi o nadchodzące 18-24 miesiące, w których gospodarka może się odwrócić, a stopy procentowe mogą spaść” – zauważył Jesper Brodin, dyrektor generalny Ingka Group, właścicielki IKEA.

Jednak niektórym branżom twarda polityka antyinflacyjna bardzo zaszkodziła. Agresywne podwyżki stóp procentowych w połączeniu ze zmniejszonym popytem na powierzchnię biurową po pandemii dotknęły szczególnie nieruchomości komercyjne.

„Rozmawiam z ludźmi, którzy mówią, że to najgorszy czas w historii, a moje następne spotkanie mogłoby odbyć się z kimś, kto powie, że to najlepszy czas w historii – i w ciągu najbliższych 12–24 miesięcy zobaczymy jedne najlepszych ofert na rynku” – powiedział dyrektor generalny JLL Christian Ulbrich.

Tymczasem po cyklu podwyżek o 525 pkt bazowych od marca 2022 r. amerykański rynek kontraktów terminowych na stopy procentowe wycenił obniżkę stóp już na marcowym posiedzeniu FED. Takie myślenie jeden z prezesów amerykańskiego koncernu zbrojeniowego obecny w Davos nazwał w wypowiedzi dla AFP „nową odmianą ruletki”.

Jak zauważył przy tym David Rubenstein, współzałożyciel i współprzewodniczący Carlyle Group, rzeczywistość jest taka, że niezależnie od tego, kto wygra listopadowe wybory, Stany Zjednoczone ze swoją wojną polityczną „od szczytu władzy po politykę lokalną” najprawdopodobniej sprawią sobie wyjątkowo niszczący polityczny zastój, który może udzielić się gospodarce i będzie miał fatalny wpływ na resztę świata.

„Prawie wszystko, co mówił każdy kandydat, prawdopodobnie nie będzie prawdą w odniesieniu do tego, co stanie się w przyszłości, ponieważ prawdopodobnie nie uda im się zrobić tego, co mówią, że zostanie zrobione” – skonstatował Rubenstein zwracając uwagę na inne czynniki często pomijane w politycznych rozważaniach o politycznej i gospodarczej sytuacji USA. Jednym z nich jest sytuacja fiskalna.

Zauważył to prezydent Singapuru Tharman Shanmugaratnam stwierdzając, że być może w USA „najważniejszym i najbardziej zaniedbanym obszarem polityki publicznej jest reforma fiskalna”.

„Jeśli tego nie rozwiążemy, coś złego stanie się z dolarem. Jeśli Stanom Zjednoczonym nie uda się zebrać w całość swoich regulacji fiskalnych w pewnym momencie ludzie zrobią to samo, co wiele lat temu zrobili z funtem brytyjskim i guldenem holenderskim” – dodał.

Innym istotnym zagrożeniem zarówno politycznym, jak i gospodarczym jest sytuacja na linii USA-Chiny. Według przedstawionej Davos ankiety Alix Partners 68% dyrektorów generalnych twierdzi, że napięcia na linii USA-Chiny zmuszają ich do zmiany strategii, a 66% martwi się wyborami prezydenckimi w USA.

„Obawy (na poziomie zarządów) dotyczą geopolityki i wyborów na całym świecie. Kiedy panuje tak duża niepewność, dyrektorzy generalni i zarządy pytają: „Co mogę zrobić, aby być lepiej przygotowanym” – zauważył Rich Lesser, szefujący Boston Consulting Group BCG.

Różnice zdań co do kondycji obecnej, ale i przyszłej światowej gospodarki dobitnie obrazują wypowiedzi dyrektora finansowego Deutsche Bank Jamesa Von Moltke i ekonomisty profesora Harvard University Kena Rogoffa. Ten pierwszy „był zaszokowany” odpornością gospodarek i rynków finansowych, podczas gdy drugi stwierdził, że „nigdy w swojej zawodowej karierze nie widział takiej sytuacji geopolitycznej jak obecnie.”

Dodatkowo bankierzy, prezesi i dyrektorzy są zaniepokojeni możliwością „zdemolowania łańcucha dostaw” przez działania na Morzu Czerwonym i przedłużający się konflikt w Ukrainie.

„Właśnie wtedy, gdy rządy i firmy zastanawiają się, jak poradzić sobie z jednym zaostrzeniem choroby, pojawia się kolejny” – powiedział David Garfield, dyrektor ds. przemysłu w Alix Partners, dodając, że poważnym problemem na poziomie zarządu i kierownictwa wykonawczego spółek jest konieczność planowania alternatywnych scenariuszy działania.

„Firmy pytają: Co się stanie, jeśli odetną nam surowce do krytycznej produkcji?” – zauważył.

Wielu managerów wysokiego szczebla określa sytuację globalną jako niezwykle niepokojącą.

„Jeśli chodzi o planowanie scenariuszy, ostatnie kilka lat podwyższyło stawkę, mało kogo stać dziś na pomyłkę. Nie chodzi o prognozowanie przyszłości, ale o możliwość uzyskania perspektywy na to, jak może ewoluować sytuacja na świecie. Kluczem jest: Jak szybko zmienić organizację?” – powiedział Bloomberg Ishaan Seth, starszy partner w globalnej grupie konsultingowej McKinsey.

Część zarządów dąży do dywersyfikacji łańcuchów dostaw.

„Każda japońska firma poważnie rozważa zmianę źródeł z tych, na których nadmiernie polegamy (na inne – red.), bo jest to bardzo ryzykowne. Chcielibyśmy przenieść się na przykład do Indii lub innych krajów, takich jak Wietnam, ale nie da się tego zrobić z dnia na dzień” – stwierdził Takeshi Niinami, dyrektor generalny Suntory, drugiej co do wielkości japońskiej grupy produkującej napoje.

Prezes ABB, Peter Voser, zauważył, że ryzyko geopolityczne, w tym Chiny i Tajwan, musiało być częścią planowania scenariuszy przez zarząd.

„Podejmuje się kroki, aby sobie z tym poradzić na co dzień, ale także w ramach planu B lub C, w zależności od tego, co się wydarzy. Nie powinno być na świecie zarządu, który podejmie na tym etapie jakieś ostateczne działania” – powiedział Voser.