Spółka Eway, polski producent wolnych ładowarek AC do samochodów elektrycznych z własnym zakładem produkcyjnym w podwarszawskim Błoniu, ma ambitne plany budowy sieci ładowarek nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Na pierwszy ogień w zagranicznej ekspansji firmy mają pójść Skandynawia, Niemcy i Austria. Eway odważnie deklaruje, że chce być liczącym się graczem na Starym Kontynencie.
„U zarania powstania spółki leżało przekonanie, że elektromobilność ma olbrzymi potencjał rozwoju. Jednocześnie w Polsce większość potencjalnych właścicieli samochodów elektrycznych mieszka w budownictwie wielorodzinnym, bez dostępu do garaży podziemnych. Stąd w zasadzie nie ma alternatywy dla instalowania stacji ładowania na parkingach osiedlowych i w pasach drogowych, przy czym w idealnym scenariuszu powinny to być ładowarki wolne, a nie szybkie. Po pierwsze dlatego, że są tańsze w instalacji i eksploatacji, po drugie korzystniejsze dla baterii samochodów, a po trzecie nie narażają krajowego systemu elektroenergetycznego na przeciążenia” – tłumaczy w rozmowie z ISBiznes.pl Karol Pawlak, prezes i współzałożyciel Eway.
Ładowarka musi być jak najprostsza dla klienta
Według prezesa Pawlaka powstająca nad Wisłą infrastruktura ładowania pozostawia jak dotąd wiele do życzenia pod względem funkcjonalności, niezawodności i bezpieczeństwa.
„Obecne na rynku rozwiązania dotyczące stacji ładowania nie odpowiadały naszemu wyobrażeniu jak idealna stacja powinna być zbudowana i jakie mieć funkcjonalności. W naszym przekonaniu powinna ona być przede wszystkim bezpieczna i łatwa w obsłudze. Tymczasem większość obecnych stacji działa na aplikację, których przeciętny kierowca samochodu elektrycznego może potrzebować nawet kilkunastu. Dlatego zdecydowaliśmy się postawić na rozwiązanie nie wymagające żadnych aplikacji i oferujące płatności kartami płatniczymi. Poszliśmy jeszcze o krok dalej, rezygnując z fizycznego terminala płatniczego na rzecz rozwiązania przyszłości, czyli terminala wirtualnego” – wyjaśnia szef Eway.
W jego ocenie, takie rozwiązanie upraszcza budowę stacji likwidując dodatkowe urządzenie. Dzięki temu nie wymaga ono okresowej certyfikacji, bo terminal oparty jest wyłącznie na oprogramowaniu, a dodatkowo producent stacji nie zamyka się na wszelkie nowe technologie związane z obsługą płatności, które dopiero mogą pojawić się w przyszłości.
„Z kolei jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to patrzymy na nie bardzo szeroko, zarówno w kontekście użytkownika stacji, jak i pojazdu. Nasze urządzenia są dostosowane do pracy ciągłej w trudnych warunkach, posiadają zabezpieczenia elektromechaniczne, jesteśmy również w stanie precyzyjnie parametryzować warunki pracy ładowarek. Sercem naszego urządzenia jest sterownik centralny, który sami produkujemy w naszym zakładzie w Błoniu. Generalnie zresztą staramy się jak największą część produkcji umieścić w Polsce, dotyczy to np. obudowy czy okablowania, sprowadzamy jedynie komputery na potrzeby interfejsu czy styczniki z Niemiec, nie sprowadzamy natomiast komponentów spoza Europy” – dodaje Pawlak.
Na początek Skandynawia, Niemcy i Austria
Eway zakłada dwa podstawowe modele biznesowe: taki, w którym właścicielem stacji ładowania jest właściciel terenu, na którym została ona zlokalizowana i to on pobiera opłaty i ustala ceny ładowania dla klientów, a Eway otrzymuje jedynie stałą opłatę za zarządzanie stacją oraz taki, w którym to spółka jest właścicielem urządzenia i to ona płaci właścicielowi terenu opłatę za dzierżawę miejsca pod stację.
„Zakładamy, że docelowo to powinien być portfel zrównoważony i obie te formy współpracy z partnerami chcielibyśmy rozwijać w zbliżonej skali. Obie cieszą się zresztą porównywalnym zainteresowaniem potencjalnych partnerów” – przekonuje prezes.
Szef Eway zapowiada, że spółka chce być liczącym się graczem na rynku wolnych ładowarek samochodów elektrycznych, nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Pierwsze ładowarki Eway już działają w Warszawie i Szczecinie, spółka deklaruje, że do końca roku powinno ich być kilkadziesiąt, a kolejnym krokiem ma być ekspansja za granicę, w pierwszej kolejności na rynki Skandynawii, Niemiec i Austrii.
„Mamy już rozpoczęte rozmowy z potencjalnymi klientami zainteresowanymi naszym rozwiązaniem w krajach skandynawskich, w Niemczech i Austrii. W dłuższej perspektywie myślimy również o kolejnych rynkach europejskich, ale na tych trzech chcemy się skupić w pierwszej kolejności, bo do nich mamy dostosowany software i wersje językowe” – mówi Pawlak.
Eway zakłada, że do końca 2024 roku sieć stacji ładowania zarządzanych przez spółkę będzie liczyła „wysokie kilkaset” obiektów i będą one zlokalizowane zarówno w Polsce, jak i za granicą. Szef Eway nie umie na tym etapie rozwoju spółki odpowiedzieć na pytanie, czy więcej stacji lokalizowanych będzie w Polsce czy za granicą.
„Wiele zależeć będzie od dynamiki rozwoju poszczególnych rynków. Polska jako kraj ma olbrzymi potencjał, z racji relatywnie słabo rozwiniętej infrastruktury ładowania. Z kolei Skandynawia jest już dość dobrze nasycona, ale znaleźliśmy tam znakomitą niszę, bo obecnie ładowanie odbywa się tam głównie na ładowarkach szybkich bądź z gniazdek domowych. Trudno wskazać konkretną liczbę stacji, którą chcielibyśmy zarządzać w horyzoncie kilkuletnim, nie skupiamy się zresztą na samej liczbie, a raczej na tym, żeby osiągnąć pozycję istotnego gracza na rynku wolnych ładowarek, nie tylko w Polsce, ale i w Europie” – deklaruje Pawlak.
Zdolności produkcyjne Eway mogą się potroić
Jak zapewnia prezes Eway, produkcją zakładu w Błoniu spółka jest w stanie bez problemu zaspokoić plany inwestycyjne na najbliższe kilka lat, a w razie zapotrzebowania ze strony rynku rosnącego jeszcze bardziej dynamicznie niż przewidują ambitne plany rozwojowe – jest w stanie dobudować kolejną linię produkcyjną, zwiększając zdolności produkcyjne dwu- lub trzykrotnie.
Eway nie planuje instalować swoich urządzeń przy trasach przelotowych, zdając sobie sprawę, że tam powinny powstawać przede wszystkim urządzenia szybkiego ładowania, chce natomiast lokalizować swoje stacje w miastach, wszędzie tam, gdzie kierowcy samochodów elektrycznych spędzają dużo czasu.
„Chodzi na przykład o parkingi budynków mieszkalnych, biurowców, hoteli, galerii handlowych. Bierzemy pod uwagę osiedla mieszkaniowe, rozmawiamy ze wspólnotami mieszkaniowymi i mamy już pierwszych klientów, którzy kupują stacje na potrzeby mieszkańców. Co ważne, stacje mają funkcję identyfikacji użytkowników, dzięki czemu np. mieszkańcy danego osiedla mogliby płacić za ładowanie mniej lub wręcz ładować się za darmo, a goście z zewnątrz płaciliby pełną stawkę, o czym decydowałaby wspólnota” – zaznacza prezes.
Ceny usług ładowania będą ewoluować
W ocenie współzałożyciela Eway, polski rynek infrastruktury ładowania jest jeszcze na zbyt wczesnym etapie rozwoju, żeby można było określić jaka powinna być przeciętna różnica w cenie ładowania na wolnych i szybkich ładowarkach.
„Przykład rynków dojrzalszych pokazuje, że ta różnica może być nawet dwukrotna i większa, jednak w Polsce wielu operatorom szybkich ładowarek zależy na przyciągnięciu kierowców, stąd na razie te różnice są zazwyczaj mniejsze” – wskazuje Pawlak.
Prezes Eway nie ma wątpliwości, że ceny energii elektrycznej w Polsce i Europie będą rosły, a wraz z nimi ceny usług ładowania. Pewne rozwiązania mogą jednak uatrakcyjnić te koszty dla użytkowników samochodów elektrycznych, na przykład wprowadzenie wzorem niektórych innych krajów Unii Europejskiej taryf dynamicznych.
„Chodzi o wymuszenie wypłaszczenia struktury poboru energii z systemu, lub dostosowanie go do struktury produkcji. W takiej sytuacji mogłoby się na przykład okazać, że auta opłaca się ładować jedynie w nocy. Trudno się spodziewać, żeby w takiej sytuacji kierowcy nastawiali budzik, żeby pojechać na szybką ładowarkę. A nasze urządzenia mogą się do zmieniających warunków dowolnie dostosowywać” – podkreśla Pawlak.
Kapitał na najbliższe lata zabezpieczony
„Biorąc pod uwagę dotychczasowe tempo naszego rozwoju, pozyskanie ostatnio 3 mln zł finansowania sprawia, że przez najbliższe 12-18 miesięcy nie planujemy kolejnych rund pozyskiwania kapitału, chyba że się okaże, że nasza dynamika rozwoju jest jeszcze większa niż zakładamy. A spodziewamy się wykładniczego wzrostu przychodów ze sprzedaży. Jednocześnie skrupulatnie zarządzamy kosztami, dbając o możliwie szybkie osiągnięcie progu rentowności” – podsumowuje prezes Eway.