Dziś postanowiliśmy odpocząć od ekonomicznej bieżączki i zainteresowaliśmy się tzw. „podatkami od grzechu” (ang. sin taxes), czyli opodatkowaniem dóbr, których konsumpcja ma negatywne skutki dla konsumującego i dla całego społeczeństwa.
Typowym przykładem są wyroby alkoholowe i tytoniowe, ale w ostatnich latach na popularności zaczęły zyskiwać podatki i opłaty od napojów słodzonych. Tego rodzaju podatek (nazwany opłatą cukrową) wprowadzono również od 1 stycznia 2021 r. w Polsce.
Teoretyczne uzasadnienie dla opodatkowania cukru w tej formie jest całkiem klarowne:
1. Cukier w dużych ilościach szkodzi konsumentom, powodując otyłość, cukrzycę typu drugiego i choroby serca.
2. Jego konsumpcja ma też negatywne efekty zewnętrzne – na opiekę medyczną osób chorych zrzucają się wszyscy konsumenci.
3. Podatek podnosi cenę napojów słodzonych.
4. Wyższe ceny odstraszają konsumentów napojów słodzonych, konsumpcja szkodliwych dóbr spada i rośnie zagregowany dobrobyt.
W praktyce jednak, jak to często bywa, sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana.
Konsumpcja napojów słodzonych (kcal) a dochód narodowy per capita
Po pierwsze, przełożenie podatku na cenę dobra zależy na bardzo podstawowym poziomie od elastyczności cenowej popytu (tego, jak bardzo konsumenci są gotowi zmniejszyć konsumpcję pod wpływem wyższej ceny) oraz podaży. Ten, kto wykaże się większą elastycznością, poniesie mniejszą część kosztu podatku. W praktyce ten model nie działa, bo napoje słodzone produkują oligopoliści lub firmy działające w warunkach konkurencji monopolistycznej. Między producentem i konsumentem są jeszcze dystrybutorzy i sprzedawcy. Nie wnikając w szczegóły, pełne przełożenie takiego podatku na cenę końcową jest mało prawdopodobne.
Ceny napojów orzeźwiających w Polsce
r/r
Po drugie, dla napojów słodzonych istnieje całe uniwersum substytutów, na które konsumenci mogą się przerzucić, od słodyczy i przekąsek, poprzez słodkie wyroby piekarnicze a skończywszy na sokach owocowych. Łączna konsumpcja cukru może się więc nie zmienić, jeśli podatek dotyczy tylko napojów słodzonych. Dodatkowo, w niektórych przypadkach (np. w Polsce) podatkiem obejmuje się również napoje ze słodzikami, co również wpływa na atrakcyjność substytutów napojów z cukrem.
Zmiana cen napojów orzeźwiających w Polsce
Od grudnia 2014 r.
Po trzecie, podatki tego rodzaju często (dotyczy to przede wszystkim USA) mają charakter lokalny i ich ominięcie przez spragnionego cukru konsumenta jest banalne – wystarczy pojechać do sąsiedniej miejscowości, gdzie podatek nie obowiązuje.
Po czwarte, często podnosi się argument dotyczący regresywności takiego podatku – spożycie napojów słodzonych jest większe wśród biedniejszych konsumentów, podatek w większym stopniu obciążałby te grupy dochodowe.
Dostępne przeglądy badań empirycznych ([1], [2] i [3]) malują bardzo niejednoznaczny obraz efektów tego rodzaju podatków. Zmniejszenie konsumpcji napojów słodzonych nie nastąpiło wszędzie i zawsze a największe efekty zanotowano wtedy, gdy podatki były wysokie, nałożone w formie akcyzy (per gram cukru a nie jednostkę pieniężną) i szeroko. Podatki lokalne z kolei obciążyło istotne ryzyko ich omijania. Co więcej, szacunki wpływu tego rodzaju podatków implikują bardzo skromne zmniejszenie konsumpcji kalorii.
Jak ma się do tego polskie doświadczenie? Ze względu na moment jej wprowadzenia, opłata cukrowa nie znalazła się we wspomnianych wyżej przeglądach badań empirycznych. Polska opłata cukrowa ma cechy zarówno sprzyjające większej efektywności (powszechny i ogólnokrajowy charakter, opodatkowanie ilości cukru), jak i cechy ją zmniejszające (obejmuje napoje, w których cukier zastąpiono słodzikami, nie obejmuje większości soków). Jednocześnie, jej wprowadzenie podniosło ceny opodatkowanych produktów zarówno w ujęciu absolutnym, jak i relatywnym (por. wykresy poniżej). Podatek cukrowy jest ewoluującym elementem krajowej polityki fiskalnej – niedawno pojawiła się propozycja zwolnienia z niego dodatkowych produktów.
Analizy Pekao