Projekty SMR, umowy i programy w tym choćby Phoenix, to w sumie dość smutna historia. Nie uważam, że stały za tym jakieś pozamerytoryczne przyczyny, ale podejrzewam naiwność i brak kompetencji negocjatorów. Podjęcie jakiekolwiek decyzji o instalacji, bez jakiegokolwiek doświadczenia, niesprawdzonych, nawet nie prototypowych urządzeń i przystąpienie od razu do ich budowy seryjnej jest wysoce nieprofesjonalne. Tu można by powiedzieć, że zabrakło nawet przygotowania teoretycznego – uważa Krzysztof Rzymowski, ekspert MAEA, wiceprzewodniczący Komitetu Energii Jądrowej SEP.
Marek Meissner, ISBiznes.pl (MM): Jak zerwanie umowy pomiędzy NuScale i UAMPS wpłynie Pańskim zdaniem na inwestycję KGHM-NuScale i jeśli ta umowa nie zostanie rozwiązana, to czy w przypadku wspólnej inwestycji KGHM i NuScale nie okaże się, że ta energia będzie po prostu za droga?
Krzysztof Rzymowski, ekspert MAEA, wiceprzewodniczący Komitetu Energii Jądrowej SEP (KR): Odpowiem trochę nie wprost: należy pamiętać, że idea budowy małych reaktorów jądrowych przeznaczonych do wytwarzania energii elektrycznej i ogrzewania, została opracowana dla baz wojskowych znajdujących się w trudno dostępnych obszarach i powstała w Stanach Zjednoczonych jeszcze w roku 1954. Przewidywanym obecnie zastosowaniem małych modularnych reaktorów jądrowych jest wspomaganie procesów przemysłowych i produkcja energii elektrycznej, a to nie było ich głównym zadaniem. Jednak od pewnego czasu jest u nas, w Polsce, forsowana idea oparcia energetyki na mniejszych reaktorach, jako że mają być tańsze w budowie i łatwiejsze w instalacji.
Poza tym pojawia się dodatkowy argument wynikający z wojny na Ukrainie – że większe rozproszenie zakładów produkujących energię jest korzystne ponieważ nie można ich na raz wszystkich zniszczyć. Z drugiej strony proponowane jest szerokie wykorzystanie małych modularnych reaktorów jądrowych (SMR – Small Modular Reactor) zastępujących stare elektrownie węglowe. Rzecz jasna zaatakowanie energetyki klasycznej jest na pewno uwzględnione w planach potencjalnego agresora. Jeśli jednak mamy budować energetykę na SMR, dodatkowo narzuca to automatycznie budowę wielu rozproszonych reaktorów bez przeprowadzenia rzetelnej oceny ich lokalizacji zgodnej z wymaganiami międzynarodowymi i może budzić uzasadnioną obawę przed nie tylko rozprzestrzenieniem materiałów jądrowych – bo te mogą zacząć „ginąć”, jako że w wielu małych zakładach trudniej utrzymać nadzór – ale i bezpieczeństwem energetyki jądrowej dla sąsiednich obszarów zurbanizowanych. Tak więc szczególnie ważna jest więc ocena ewentualnego rozprzestrzenienia się radioaktywności oraz wykonalność planów bezpieczeństwa.
Dlatego powinno się zwrócić uwagę na konieczność przeprowadzenia badań lokalizacji każdego obiektu jądrowego stosując metody oceny deterministycznej dla całego okresu funkcjonowania obiektu analizując jego bezpieczeństwo i ryzyko awarii. Zasadniczą sprawą jest fakt, że nie są znane, nawet przewidywane, koszty oparcia energetyki jądrowej o SMR. Tymczasem raport Institute for Energy Economics and Financial Analysis pokazuje obecnie szybki wzrost kosztów całej instalacji. Mamy już dwie składowe niepewne: bezpieczeństwo i koszty, więc łatwo przewidzieć co będzie z energetyką opartą na takich rozwiązaniach.
MM: Czy wobec tego umowa KGHM i NuScale w ogóle jest możliwa do realizacji i Pańskim zdaniem da działający w trybie roboczym obiekt?
KR: Tu warto dokonać analizy samego oświadczenia KGHM. Zacznijmy od tego, że 13 kwietnia 2023 r. KGHM Polska Miedź wystąpiła do Ministra Klimatu i Środowiska z wnioskiem o wydanie decyzji zasadniczej. To jest pierwsza decyzja administracyjna w systemie pozwoleń i zezwoleń o jaką może starać się inwestor dla inwestycji polegającej na budowie elektrowni jądrowej. Potem KGHM pisze w swoim oświadczeniu, że „KGHM Polska Miedź S.A. jako drugi inwestor w elektrownię jądrową w ogóle i jako pierwszy inwestor planujący budowę małej modułowej elektrowni jądrowej (SMR) w Polsce otrzymał dnia 13 lipca 2023 r. od Ministra Klimatu i Środowiska decyzję zasadniczą obejmującą swoim zakresem wszystkie zaproponowane technologie reaktorowe, zgodnie z żądaniem Spółki określonym we wniosku”.
Świetnie, ale to jest tylko deklaracja zezwalająca na działanie w tym kierunku, ponieważ za wszystkie takie działania dotyczące obiektów i materiałów jądrowych jest odpowiedzialne państwo polskie. A obiektem jądrowym, w rozumieniu MAEA jest obiekt, w którym są używane lub przechowywane materiały jądrowe, zaś materiałami jądrowymi są materiały zawierające izotopy Pu239, U233,U235 lub ich mieszaninę, jak i wszelki materiał wyjściowy: uran naturalny, uran wypalony, tor w każdej postaci. Czyli ponieważ to jest bardzo specyficzna inwestycja spółka może budować, ale na wszystkie etapy tej budowy i wszelkie użyte technologie musi się zgodzić państwo czy raczej jego agendy, bo muszą one spełniać bardzo ścisłe standardy dotyczące choćby bezpieczeństwa.
Dalej mamy passus, że spółka „obecnie koncentruje się na najbardziej sprawdzonych konstrukcjach, jakimi są ciśnieniowe reaktory lekkowodne (charakteryzujące się, w przeciwieństwie do reaktorów wrzących, brakiem negatywnych doświadczeń w zakresie bezpieczeństwa), co znacznie upraszcza i skraca prace projektowe.” I tu mamy właśnie ukłon w stronę tych regulacji państwowych, bo to podejście koresponduje ściśle ze stanowiskiem Rady Ministrów wyrażonym w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej. Tyle, że główne założenia PEJ dotyczyły przede wszystkim reaktorów wielkoskalowych i na nich ma się opierać polska energetyka jądrowa. Nie znam żadnych dokumentów zmieniających ten kierunek. Być może z różnych względów dopuszczono SMR, jako obiekty jądrowe, ale jako rozwiązania pomocnicze, nie zaś jako podstawę polskiej energetyki jądrowej.
Nie ma bowiem żadnych doświadczeń w budowie i eksploatacji małych reaktorów. W NCBJ uruchomiono we współpracy z Japonią program budowy takiego niewielkiego reaktora dla celów komercyjnych – sprzedaży technologii i produktów dla przemysłu do wytwarzania ciepła przemysłowego. Warto dodać, że w uzasadnieniu tego programu mieliśmy być wiodącą firmą w Europie i reszcie świata. Od czasu startu tego programu, czyli od około 5 lat, podobno powstał projekt wzorowany na starym opracowaniu japońskim, ale nie powstał rzeczywisty reaktor do przetestowania. Może to wynikać z naszego nieprzygotowania technologicznego, braku doświadczenia w budowie takich rzeczy, złej współpracy itp. Jednak efekt jest taki, jaki jest i nie mamy jak na razie własnego reaktora. Przemysł, gdyby był zainteresowany, miałby tu pole do popisu i mógłby pomóc. Ale nic w tej sprawie nie zrobiono.
Dalej w oświadczeniu spółki mowa o tym, że „zakończenie projektu budowy elektrowni jądrowej VOYGR-6 realizowanej w Stanach Zjednoczonych w ramach Carbon Free Power Project, nie ma przesądzającego wpływu na projekt jądrowy SMR realizowany na tym etapie przez KGHM Polska Miedź S.A. niezależnie od jakiegokolwiek dostawcy technologii i bez zastrzeżenia wyłączności. Umowa o prace wstępne zawarta z NuScale Power, LLC dnia 14 lutego 2022 r. umożliwiła Spółce dostęp do danych technicznych dostawcy technologii niezbędnych m.in., do zainicjowania procesu wyboru docelowej technologii reaktorowej”. Powiem wprost – ten fragment oświadczenia należy rozumieć, że z NuScale prowadzone były niewiążące rozmowy i działania, raczej nastawione na propagandę, a nie faktyczne potrzeby KGHM. Dowodem jest brak zainteresowania krajowymi działaniami, również wymagającymi wsparcia finansowego i będącymi na mniej więcej tym samym poziomie, jeśli nie na wyższym. Rozmawiano tylko o projekcie NuScale.
MM: Instalacja NuScale miała powstać przy zakładach KGHM. Jak wygląda kwestia lokalizacji w aspekcie bezpieczeństwa i powiązanego z nią skomplikowania tej technologii?
KR: Zacznijmy od lokalizacji. Badania środowiskowe dotyczące lokalizacji obiektu jądrowego powinny być rodzajem zapisu obecnego stanu środowiska, by po mniej więcej po 60 + X latach, w czasie likwidacji obiektu móc przywrócić poprzedni jego stan. Nie było o tym, jak na razie mowy, a takie analizy w przypadku obiektów wielkoskalowych są i muszą być wykonywane. Druga istotna sprawa dotyczy skomplikowania tej technologii aspekcie bezpieczeństwa całej instalacji – jak można się dowiedzieć z opisów, wymiana paliwa w SMR firmy NuScale ze względu na zasadę działania lub konstrukcję odbywa się częściej niż wielkoskalowych reaktorach. Każdy taki proces jest ze wszech miar skomplikowany, grożący awariami, więc przeprowadza się go niezbyt często. W dodatku snujemy teraz rozważania teoretyczne, ponieważ nikt nie ma doświadczenia w tej dziedzinie, bo nie ma żadnej działającej instalacji SMR i nikt w niej jeszcze paliwa nie wymieniał!
MM: A jednak Orlen Synthos Green Energy dostał wsparcie w amerykańskim programie budowy SMR – Phoenix. Dlaczego tak się stało? Amerykanie chcą przetestować SMR-y w Polsce?
KR: Mam wrażenie, że udział Polski w bratysławskim starcie Phoenix – programu Departamentu Stanu USA, którego celem jest wsparcie procesu transformacji energetycznej w Europie Środkowej w zakresie budowy małych reaktorów modułowych w miejscu elektrowni węglowych jest traktowany ambicjonalnie. To jest takie: „jesteśmy przodujący w regionie, ponieważ jesteśmy w programie Departamentu Stanu USA”. Rzecz ciekawa – nigdzie nie natknąłem się na uzasadnienie merytoryczne polskiego udziału w tym programie.
Projekty SMR, umowy i programy, w tym choćby Phoenix, to w sumie dość smutna historia. Nie uważam, że stały za tym jakieś pozamerytoryczne przyczyny, ale podejrzewam naiwność i brak kompetencji negocjatorów. Podjęcie jakiekolwiek decyzji o podjęciu instalacji, bez jakiegokolwiek doświadczenia, niesprawdzonych, nawet nie prototypowych urządzeń i przystąpienie od razu do ich budowy seryjnej jest wysoce nieprofesjonalne. Tu można by powiedzieć, że zabrakło nawet przygotowania teoretycznego.
MM: Dziękuję za rozmowę.