Sabotaż na kolei w Polsce i Szwecji

25 pociągów zatrzymanych fałszywym sygnałem radio-stop w woj. mazowieckim, łódzkim, opolskim i pomorskim. Zatrzymane są dwie osoby m.in. policjant z Wydziału Techniki Operacyjnej KW w Białymstoku. Są to prawdopodobnie działania sabotażowe rozwijające się w Polsce i Szwecji, „próba generalna” przed rzeczywistą akcją, której celem jest zdezorganizowanie transportu kolejowego wiodącego na Ukrainę – twierdzą analitycy bezpieczeństwa.

Działania te miały swój początek 25 sierpnia, kiedy do fali zatrzymań pociągów doszło w województwie pomorskim. Magdalena Janus z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych stwierdziła w komunikacie prasowym, że do zatrzymania pociągów poprzez „nadanie sygnału radio-stop za pomocą telefonu przez nieznanego sprawcę doszło o 21:23 na linii 273 odcinek Daleszewo-Szczecin Główny oraz na linii 351 odcinek Choszczno-Szczecin Główny”. Sygnał miał być odbierany przez posterunki ruchu i maszynistów pociągów jadących akurat w tym rejonie.

Magdalena Janus zwróciła przy tym uwagę, że choć „nie było zagrożenia dla bezpieczeństwa pasażerów kolei […] w wyniku nieuprawnionego nadania sygnału radio-stop, do godz. 23.30 ponad 20 pociągów było opóźnionych”. Jak dodała, o tych działaniach natychmiast powiadomiono odpowiedzialne służby, m.in. Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, policję, straż ochrony kolei oraz przewoźników: PKP Intercity, Polregio i PKP Cargo.

Co ciekawe, jak stwierdził na serwisie X nagłaśniający prorosyjskie działania Krzysztof Łuksza „kolejarze w całej Polsce słyszeli komunikaty zatrzymujące pociągi oraz… hymn Rosji. Podobne przypadki zarejestrowano w Szczecinie, Gdyni, Kołobrzegu, Ostrowie, Pleszewie, Pile, Gnieźnie”.

Przypadków nadania rosyjskiego hymnu już więcej nie zaobserwowano, a w trakcie zatrzymań 29 sierpnia nadawany był tylko sam sygnał radio-stopu.

„Tutaj mamy informacje o wielu miejscach. Ponadto w samym rejonie Szczecina ktoś nadawał sygnał na dwóch różnych kanałach – oddziałując na ruch na różnych szlakach. Mamy więc kilku-kilkunastu „ktosiów”, którzy prowadzą… niestety bardzo łatwe do wykonania ataki. Tu mała dygresja na objaśnienie tego co się właściwie dzieje. Otóż w ostatnich latach PRL po katastrofach, takich jak Otłoczyn czy Długołęka, których wspólnym mianownikiem był nieuprawniony wyjazd pociągu/lokomotywy na zajęty tor wprowadzono system łączności radiowej posiadający właśnie zabezpieczenie pozwalające na zdalne zatrzymanie pociągu. I tu mamy clou problemu. Poza nielicznymi szlakami gdzie wprowadzono system ECTS, gdzie łączność i prowadzenie ruchu odbywa się na innych zasadach, systemy łączności i sterowania ruchem reprezentują standardy sprzed wielu dekad. Niestety, oznacza to podatność na nieuprawnione ingerencje – zarówno nasłuch łączności, jak i jej zakłócenie oraz wreszcie nadanie sygnału alarmowego – są banalnie łatwe. Na pocieszenie – to nie są jeszcze bomby czy miny na torach. W efekcie mamy groźbę dezorganizacji ruchu na ważnych szlakach kolejowych – ktoś właśnie udowodnił, że jest w stanie to robić. I zostawił podpisy – albo coś, co chce abyśmy za podpis uważali. Co gorsza, sygnały radiowe mogą być nadawane ze sporej odległości – nie trzeba stać tuż przy torach” – tak skomentował te działania analityk bezpieczeństwa dr Michał Piekarski z Zakładu Studiów nad Bezpieczeństwem Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Co istotne, policja zatrzymała w sprawie nadawania sygnału radio-stop dwie osoby. Jedną z nich jest policjant z Wydziału Techniki Operacyjnej Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Na razie ani on, ani druga zatrzymana osoba nie złożyli wyjaśnień. Grozi im wyrok do 8 lat więzienia lub wyższy jeśli okaże się, że byli elementami zorganizowanej akcji sabotażowej.

Podobne incydenty czy raczej celowe akcje nastąpiły w ciągu kilku ostatnich dni w południowej Szwecji, na Zachodnim Wybrzeżu w rejonie Goteborga oraz szlaków prowadzących do tego portu. Goteborg jest obecnie trzecim co do wielkości przeładunków portem kontenerowym Bałtyku po zespole portowym Gdańsk-Gdynia.

Do celowego sabotażu doszło w rejonie Dalsland, w Dalskog w gminie Mellerud w nocy z 27 na 28 sierpnia. Celowo został tam uszkodzony system sterowania w szafach sygnalizacyjnych przy torach. Zniszczenie lub uszkodzenie takiego systemu od razu powoduje zatrzymanie pociągów w rejonie objętym działaniem uszkodzonego komponentu. Na miejsce wezwano elektrotechników, którzy stwierdzili, iż uszkodzeń dokonano „fachowo”, nie był to więc zwykły wandalizm. Jak stwierdził rzecznik policji Peter Adlersson, „udokumentowano szkody i zawiadomiono odpowiednie służby”, bowiem policja uważa, że ​​chodzi o utrudnienie ruchu kolejowego. Do podobnych aktów sabotażu miało dojść także w gminach Mellerud i Bengtsfors.

Przypadki ze Szwecji są niesłychanie podobne do niemieckiego sabotażu z początku października 2022. Otóż w Herne w Nadrenii Północnej-Westfalii przecięto kable wiodące do szafki sterującej, zabierając całe ich odcinki, tak by trudno było naprawić szkodę. Wstrzymało to na prawie trzy godziny ruch w dużej części północnych Niemiec, podróżni utknęli w Bremie, Hamburgu, Dolnej Saksonii, Nadrenii Północnej-Westfalii i Szlezwiku-Holsztynie. Później dokładnie taka sama sytuacja powtórzyła się w Berlinie-Hohenschoenhausen. W Niemczech nie znaleziono sprawców, Szwedzi wdrożyli szeroko zakrojone śledztwo, takie samo trwa w Polsce w porozumieniu ze służbami Szwecji.

„To jest taka operacja wstępna, małe przygotowanie do właściwiej akcji która ma sparaliżować jak najwięcej sieci kolejowej, spowodować jak największe straty w krajach, które dostarczają broń i sprzęt wojskowy Ukrainie. Osobiście stawiałbym tu na operację tych samych ośrodków, które ostatnio dokonywały rozpoznania sieci kolejowej i portów i których siatka ostatnio wpadła” – powiedział ISBiznes.pl analityk wojskowy związany ze służbami.