Niemcy z inicjatywą częściowej legalizacji konopi indyjskich

Rząd naszego zachodniego sąsiada przyjął ostatnio projekt ustawy w tej sprawie – Cannabisgesetz (CanG). Firmuje go Karl Lauterbach, federalny minister zdrowia z SPD. Projekt regulacji uchwalonej 16 sierpnia ma jeszcze jesienią trafić pod obrady Bundestagu i Bundesratu. Pomysłodawcy oczekują, że ustawa wejdzie w życie do końca tego roku.

W coraz większej liczbie krajów na świecie odbywa się liberalizacja dostępu społecznego do pochodnych konopi indyjskich, zwykle utożsamia się to z marihuaną. To swobodniejsze podejście ma dwa oblicza – albo mowa o legalizacji, albo o dekryminalizacji używania tej rośliny, która zawiera substancje psychoaktywne. Przy czym tutaj też jest oś podziału – część państw zalegalizowała wyłącznie użytek w celach leczniczych, a część dopuściła również użytek rekreacyjny.

Dyskusja i realne kroki, mające na celu umożliwianie dostępu do marihuany w różnych formach w wymiarze unijnym zatacza coraz szersze kręgi. To już nie jest przypadek Holandii, która jako pierwsza w 1976 r. okazała się krajem, zezwalającym na posiadanie, konsumpcję i sprzedaż do 5 gramów marihuany w coffee shopach. Liberalne podejście do materii wykazało też kilku członków Unii Europejskiej.

W Hiszpanii toleruje się uprawę konopi indyjskich na własny użytek w prywatnych pomieszczeniach, lecz handel marihuaną i jej konsumpcja w miejscach publicznych są zabronione. Inne państwo z Półwyspu Iberyjskiego – Portugalia – zdekryminalizowała prywatną konsumpcję i posiadanie ograniczonych ilości marihuany przed ponad dwudziestu laty. Spożywający mogą jednak liczyć się z tym, że nałożona zostanie na nich grzywna, której mogą uniknąć, o ile poddadzą się terapii odwykowej. Malta pozwoliła na posiadanie do 7 gramów konopi indyjskich i uprawę do czterech sadzonek tych roślin osobom w wieku co najmniej 18 lat. Konsumpcja marihuany w miejscach publicznych i w towarzystwie nieletnich została zabroniona. Do grona krajów liberalizujących dostęp dołączył też w czerwcu tego roku Luksemburg. Państwo dało zgodę na uprawę i konsumpcję niewielkich ilości konopi indyjskich do celów rekreacyjnych w domowym zaciszu. Prywatnie można uprawiać cztery sadzonki konopi. Ponadto, zlokalizowani blisko nas geograficznie Czesi zdekryminalizowali w 2010 r. używanie marihuany. To tylko przykłady z najbliższego nam podwórka. W rzeczywistości fala coraz większej liberalizacji na różnych poziomach rozlewa się po całym świecie. Celują w tym państwa obu Ameryk: Kanada, USA, Meksyk, Argentyna, Belize, Kolumbia, Kostaryka, Chile, Ekwador, Jamajka i Urugwaj. W niektórych innych zakątach globu jednak też zostały poczynione pewne kroki w celu ułatwienia dostępu do marihuany – chodzi m.in. o Izrael, Lesotho, RPA, Tajlandię i Gruzję. Tak naprawdę, to globalnie kilkadziesiąt państw na świecie zdecydowało się na liberalizację w tej czy innej formie. Z opracowaniem, które dość szczegółowo opisuje odrębności poszczególnych krajów świata zapoznasz się TUTAJ.

Tę różnorodność w postawie do kwestii konopi indyjskich widać na poniższej infografice. Choć warto ją przestudiować, to dla lepszego zrozumienia wyjaśnienie jej legendy. Na ciemnozielono zostały oznaczone kraje, w których marihuana jest legalna w celach medycznych i rekreacyjnych. Kolorem jasnozielonym tylko tam, gdzie jest legalna jedynie na potrzeby lecznicze. Na seledynowo pokazano państwa, w których konopie indyjskie są dopuszczone prawnie do stosowania w celach medycznych, a dodatkowo zdekryminalizowano ich używanie do relaksowania się w wolnym czasie. Prawodawca reszty, czyli krajów na czerwono, nie zgodził się na jakąkolwiek formę liberalizacji dostępu. 

Źródło: Canna Reporter (styczeń 2023)

Za parę miesięcy może być inaczej za Odrą

Inicjatywa niemiecka jest jeszcze na wczesnym etapie realizacji. Do tego nie jest to modyfikacja istniejącego już prawa, z którego funkcjonowania można wyciągać pierwsze wnioski. Stąd rząd już na starcie zapowiedział, że regulacja zostanie poddana ocenie pod kątem jej wpływu społecznego. Raport wstępny z oceny CanG zostanie udostępniony publicznie po dwóch latach, zaś raport końcowy po czterech latach.

„To ważna ustawa, która będzie długoterminowym punktem zwrotnym w niemieckiej polityce narkotykowej” – powiedział podczas prezentowania jej założeń Karl Lauterbach, niemiecki minister zdrowia.

Prace nad nią rozpoczęły się jeszcze w zeszłym roku. Były następstwem umowy z 2021 r. pomiędzy partiami rządzącymi Niemcami (SPD, Zieloni i FDP). Koalicjanci zgodzili się wtedy, że istnieje potrzeba wprowadzenia kontrolowanej dystrybucji konopi indyjskich dla dorosłych w celach konsumpcyjnych w licencjonowanych sklepach. Prace legislacyjne zaczęły na dobre przyspieszać bodaj w kwietniu br., gdy Karl Lauterbach i Cem Özdemir, federalny szef resortu rolnictwa, przedstawili dokument o planach zmiany polityki narkotykowej.

Dwa filary niemieckiej polityki narkotykowej

Dwufilarowy model CARe (Club Cultivation & Regional Model), o który w niej chodzi, ma zapewnić większe bezpieczeństwo konsumpcji konopi indyjskich. Z głównymi założeniami tego opracowania zapoznasz się TUTAJ.

W ramach pierwszego filaru rzecz dotyczy prywatnej i za pośrednictwem stowarzyszeń miłośników konopi indyjskich niekomercyjnej uprawy na własny użytek przez osoby dorosłe. Drugim filarem ma być dystrybucja w licencjonowanych wyspecjalizowanych sklepach monitorowanych przez państwo. Decyzja rządu jednak na razie odnosi się wyłącznie do pierwszego filaru. Z treścią projektu ustawy w tej sprawie zapoznasz się TUTAJ.

Dyskusja w sprawie drugiego filaru zacznie się najprawdopodobniej jeszcze w tym roku, zapewne po wakacjach. Niemcy nie zamierzają od początku dać niczym nieskrępowanego dostępu do drugiego filaru. Zgodnie z zamierzeniami, legislacja w sprawie komercyjnej dystrybucji marihuany będzie ograniczona regionalnie (pewnie wybrane landy państwa lub regiony), a do tego czasowo. Zgodnie z zapowiedziami termin tego czasowego funkcjonowania nie będzie krótki – potrwa 5 lat w myśl pomysłodawców. W ramach drugiego filaru firmy będą mogły produkować, dystrybuować i sprzedawać rekreacyjną marihuanę w licencjonowanych i kontrolowanych przez państwo sklepach. Dystrybucja będzie odbywać się oczywiście wyłącznie wśród osób dorosłych.

Co znajduje się CanG?

Jest tego sporo. Poniżej przegląd tylko najważniejszych zapisów projektowanej regulacji.

W przyszłości dorośli będą mogli uprawiać konopie indyjskie w ograniczonych ilościach prywatnie (do trzech roślin) lub w niekomercyjnych stowarzyszeniach. Za pośrednictwem tych stowarzyszeń uprawnych konopie indyjskie mogą być przekazywane dorosłym do osobistej konsumpcji w kontrolowany sposób. Te organizacje mogą mieć maksymalnie 500 członków. Wszyscy muszą być dorośli i mieć miejsce zamieszkania lub miejsce zwykłego pobytu w Niemczech.

Transfer marihuany konsumenckiej w stowarzyszeniach upraw będzie limitowany. Dystrybucja będzie następować wyłącznie wśród członków, co ma zostać połączone ze ścisłym obowiązkiem weryfikacji ich przynależności organizacyjnej i wieku – maksymalnie można dostać do 25 gramów dziennie oraz 50 gramów miesięcznie.

Posiadanie umiarkowanych ilości – do 25 gramów – marihuany ma być w przyszłości zwolnione z kary. Pojawi się ogólny zakaz reklamowania i sponsorowania tej używki przeznaczonej do konsumpcji oraz stowarzyszeń zajmujących się uprawą.Posiadanie marihuany przez nieletnich pozostanie zabronione. Zakaz konsumpcji konopi indyjskich ma obowiązywać m. in. w strefie ochronnej w odległości 200 metrów – od wejścia do stowarzyszeń upraw, szkół, placówek dla dzieci i młodzieży, placów zabaw dla dzieci, publicznie dostępnych obiektach sportowych i pasażach dla pieszych w godzinach 7-20.

Ponadto powstaną specjalne przepisy dla „młodych” dorosłych – z mniejszymi ilościami wydawania i ze zmniejszoną zawartością THC (tetrahydrocannabinol – organiczny związek chemiczny z grupy kannabinoidów, izomer kannabidiolu Δ9-tetrahydrokannabinol, główna substancja psychoaktywna zawarta w konopiach indyjskich). Osobom w wieku od 18 do 21 lat zezwoli się na wejście w posiadanie do 30 gramów miesięcznie z ograniczeniem dopuszczalnej zawartości THC do 10% (stawka dzienna wyniesie podobnie jak „starych” dorosłych 25 gramów) – § 19 (3) CanG.

Dostęp do pochodnych konopi indyjskich dla wszystkich zostanie ograniczony wyłącznie do czystej ich postaci – najczęściej ma się na uwadze naturalnie marihuanę, lecz ustawa dopuszcza także haszysz. Niedopuszczalne będzie „mieszanie” tych substancji m. in. z tabaką lub papierosami. To m.in. efekt obserwacji ministerstwa zdrowia, że część obecnie nielegalnych konopi indyjskich trafia do obrotu w formie zanieczyszczonej i zawiera nieznaną ilość THC, której mocy konsumenci nie są w stanie oszacować.

Forsowana przez rząd inicjatywa będzie mieć wpływ na wielu Niemców. Według stanu na 31 marca 2023 r. za Odrą żyło 84,433 mln ludzi. Tamtejszy resort zdrowia podał, że według raportu z 2021 r., ponad 4 miliony osób w wieku od 18 do 64 lat używało konopi indyjskich w ciągu 12 miesięcy. Jeszcze większa jest powszechność wśród najmłodszych grup wiekowych. Według ostatnich badań, jedna na trzynaście osób w wieku od 12 do 17 lat i jedna na cztery osoby w wieku od 18 do 25 lat przyznało się do używania konopi indyjskich w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Te statystyki nie są z oczywistych względów zbyt precyzyjne. Dzieje się tak, gdyż czym innym jest regularne przyjmowanie marihuany, a czym innym jest czynienie tego w sposób okazjonalny. Dla ciekawostki można dodać, że ze statystyk policji niemieckiej wynika, iż w 2021 r. zidentyfikowała ona ok. 180 tys. przestępstw związanych z konsumpcją konopi indyjskich w całym kraju. To mniej więcej połowa wszystkich odnotowanych naruszeń prawa, które były związane z przestępczością narkotykową.

Głosy krytyki CanG

Natychmiast po uchwaleniu projektu CanG rozległy się głosy sceptyczne i krytyczne. Reiner Wendt, przewodniczący niemieckiego związku zawodowego policji, wspomniał, że z jego środowiska docierają opinie określające ustawę jako biurokratyczny potwór pierwszego stopnia, który doprowadzi do utraty kontroli w rzeczywistości z powodu jej nadmiernej złożoności.

„Nie ma mowy o odciążeniu policji i sądownictwa, jak pierwotnie zakładano. Na przykład, nadal nie jest jasne, jak należy postępować z kierowcami pod wpływem marihuany. Minister transportu Volker Wissing zapowiedział, że przedstawi górne limity spożycia narkotyku podczas jazdy” – wyraził zaniepokojenie Wendt na antenie dziennika telewizyjnego Tagesschau.

Jeszcze dobitniej wtórowało mu kilku polityków z partii opozycyjnych. Klaus Holetschek, bawarski minister zdrowia z CSU, wezwał rząd do unieważnienia części planowanej legalizacji. Według niego nie powinno dochodzić do ignorowania – powszechnego jego zdaniem – krytykowania ze strony lekarzy. Dalej posunął się Carsten Linnemann, sekretarz generalny CDU, który nazwał plan medycznie nieodpowiedzialnym, i spekulował, że będzie on poważnym błędem. W podobnie alarmistycznym tonie wypowiadał się Alexander Dobrindt, lider frakcji CSU, ponieważ nazwał CanG przejawem ataku na młodzież i ochronę zdrowia w Niemczech.

Co być może zaskakujące, niezadowolony z rozwoju sprawy jest też współrządzący koalicjant – FDP. Kristine Lütke, rzeczniczka partii ds. uzależnień i polityki narkotykowej, uważa, że CanG wymaga ulepszeń. Polityczka sądzi, że wiele drobnych regulacji tworzy niekontrolowanego biurokratycznego potwora, który dodatkowo obciąży organy ścigania. Stoi to w opozycji do szacunków pomysłodawcy regulacji. Karl Lauterbach przekonywał wcześniej, że częściowa legalizacja może nawet odciążyć wymiar sprawiedliwości i służby mundurowe. Kierowane przez niego ministerstwo spodziewa się miliardowych ulg dla organów ścigania, sądów i więzień.

Widać zatem wyraźnie, że sprawa legalizacji budzi emocje i opory. A w ciągu kilku miesięcy powinna przybrać na sile, ponieważ wówczas odbędzie się debata, a w końcu światło dzienne ujrzy też projekt stosownej regulacji na temat drugiego filaru liberalizacji, czyli sprzedaży pochodnych konopi indyjskich za pomocą licencjonowanych sieci placówek handlowych. Uruchomienie tego przedsięwzięcia uczyniłoby zbędnym dla części użytkowników marihuany samodzielne jej uprawianie lub przy udziale stowarzyszeń. I zapewne stanowiło solidny cios dla środowisk przestępczych, gdyż zmniejszyłby się popyt na ich towary rozprowadzane pokątnie, a przy tym niejednokrotnie dyskusyjnej jakości.