Dywergencja w gospodarce światowej

Podobnie, jak nie jest łatwo zaprognozować dokładną trajektorię zmagającej się z dywergencją konsumpcji, popytu zagranicznego i inwestycyjnego gospodarki polskiej, tak trudnym a nawet trudniejszym zadaniem jest obecnie prognozowanie trajektorii gospodarki globalnej.

Z jednej strony, obserwujemy wyraźne znaki osłabienia koniunktury w Europie Zachodniej i rosnące obawy o stabilność chińskiej gospodarki. Z drugiej zaś strony popyt w największej gospodarce świata wydaje się jak dotąd odporny na zacieśnienie monetarne. Spadkowa trajektoria inflacji jest faktem w większości gospodarek. Brak wyraźnych oznak recesji – a więc takich, które obejmują większość sektorów gospodarki i rynek pracy – powoduje, że żywe są wciąż obawy, że spadek inflacji może być „niekompletny”.

W takim scenariuszu banki centralne musiałyby powrócić na drogę zacieśnienia monetarnego, albo co najmniej utrzymać obecny poziom stóp nominalnych na dłużej. Wówczas wzrosłoby prawdopodobieństwo globalnej, zsynchronizowanej recesji i tzw. twardego lądowania. Pomimo wybujałych bieżących danych makroekonomicznych z USA (por. szacunki amerykańskiego PKB za 3kw 2023 poniżej).

Prognoza PKB z modelu GDP Now Atlanty Fed (%kw/kw SAAR)

 

Źródło: Macrobond, Eurostat, Pekao Analizy

Polityka pieniężna w warunkach spadającej inflacji z miesiąca na miesiąc ulega de facto zacieśnieniu ze względu na rosnącą stopę realną ex ante. Oliwy do ognia dolewa tu również ostatni wzrost rentowności amerykańskich obligacji o ponad 50 pb. Pomimo, że w mniej niż połowie daje się wytłumaczyć przez czynniki o charakterze fundamentalnym (lepsze dane o sprzedaży detalicznej i PMI dla przemysłu), przekłada się na zacieśnienie warunków finansowania dla firm i gospodarstw domowych (patrz nowa produkcja kredytów hipotecznych).

Argumentem przeciw realizacji negatywnego scenariusza jest jednak obserwowany wzrost produktywności, a więc również i zysków firm, i być może zdolności gospodarki do absorbcji wyższych stóp procentowych. Pozostajemy jednak sceptyczni, czy aby te krótkookresowe statystyki rzeczywiście zmieniły szacunki potencjału gospodarki USA i słynnego r*. Swoją drogą, to właśnie wszelkiego rodzaju odniesienia do r* podczas odbywającego się w tym tygodniu sympozjum w Jackson Hole mogą okazać się kluczowe dla trajektorii rynków finansowych.

Wspomnieliśmy o pozytywnych sygnałach płynących od amerykańskiego konsumenta i z globalnego przemysłu (USA i Azja przede wszystkim), teraz kolej na wymienienie czynników których wektor oddziaływania ma przeciwny zwrot. Chodzi tu przede wszystkim o Chiny, które, dodajmy na samym początku, powinny jednak w większym stopniu oddziaływać na Europę niż USA. Państwo Środka jawi się obecnie jako źródło nadwyżkowych mocy wytwórczych i eksporter deflacji poprzez taniejące wytwory chińskiego przemysłu. Zasadniczym powodem tej deflacyjnej presji jest spadek popytu wewnętrznego w tym inwestycyjnego. W Chinach pogorszyły się właściwie wszystkie wskaźniki popytu wewnętrznego, za wyjątkiem tych związanych z sektorem publicznym.

Rynki z niecierpliwością i zaciekawieniem wyczekują zatem odpowiedzi ze strony chińskiej polityki fiskalnej i monetarnej. Trudność polega jednak na odpowiednim doborze instrumentów, aby tym razem stymulus wymierzony był w sektor prywatny i jednocześnie nie doprowadził do dalszego kumulowania nierównowag na rynku finansowym. Istotność Chin w globalnej układance jest jednak większa niż wynikałoby z siły bieżących impulsów deflacyjnych, czy recesyjnych. W przypadku Chin mamy do czynienia z szokiem o docelowo niewiadomej skali, co związane jest z piętrzeniem się problemów strukturalnych (bezrobocia wśród młodych z cyklicznymi).

Zespół Analiz i Prognoz Rynkowych Banku Pekao