New Development Bank (NDB), bank krajów BRICS o utrudnionym przez amerykańskie i unijne sankcje działaniu, chce zwiększyć pozyskiwanie funduszy od nowych członków oraz uruchomić program pożyczek w lokalnych walutach. Mimo swoich pierwotnych założeń nie może spowodować odejścia gospodarek państw założycielskich banku od dolara, a sam staje się coraz bardziej chiński.
Według ministra finansów Republiki Południowej Afryki Enocha Godongwany, na szczycie z udziałem przywódców krajów BRICS – Brazylii, Rosji, Indii i Chin – który ma się odbyć w Johannesburgu w końcu sierpnia ma zostać omówione ewentualne rozszerzenie bloku. Na porządku obrad staną także problemy NDB zaś wykorzystanie waluty lokalnej ma spowodować zmniejszenie ryzyka wpływów wahań kursów walut. Nie chodzi o odejście od dolara, bo byłoby to niemożliwe – zaznaczył minister.
NDB tymczasem został właśnie powołany jako sztandarowy projekt finansowy bloku w 2015 roku do tego, by spowodować zmniejszenie zależności krajów BRICS od dolara, jak same twierdziły „dedolaryzację” ich gospodarek. Jednak możliwości działania banku zdecydowanie się zmniejszyły po inwazji Moskwy na Ukrainę.
Dolar zyskał na wartości w stosunku do walut rynków wschodzących odkąd Rosja najechała Ukrainę, a Rezerwa Federalna zaczęła podnosić stopy procentowe w celu walki z inflacją na początku 2022 r. Sprawiło to, że obsługa długu dolarowego stała się dla krajów BRICS sporym obciążeniem.
„Większość krajów, które są członkami NDB, zachęca (to – red.) do udzielania pożyczek w lokalnych walutach. Nie dzieje się tyle, ile wymagają kraje członkowskie, ale jest to strategiczny kierunek, w którym przekierowujemy bank” – zauważył Godongwana.
Analitycy krajów członkowskich stwierdzili, że zwiększenie pozyskiwania funduszy w lokalnej walucie i pozyskanie kapitału od nowych członków mogłoby pomóc NDB, zmniejszając jego zależność od rynków kapitałowych w USA, gdzie sankcje wobec Rosji podniosły koszty pożyczkowe. Obecnie bank udziela pożyczek tylko w krajach członkowskich.
Dyrektor finansowy Leslie Maasdorp powiedział agencji Reuters w wywiadzie udzielonym w centrali New Development Bank w Szanghaju, że celem tej instytucji finansowej jest zwiększenie akcji kredytowej w lokalnej walucie z około 22% do 30% do 2026 r., ale „istnieją ograniczenia co do dedolaryzacji”.
„Walutą operacyjną banku są dolary z bardzo konkretnego powodu, dolary amerykańskie są tam, gdzie znajdują się największe pule płynności” – zauważył. Z drugiej strony, jak dodał, bank reaguje na wnioski swoich członków i decyduje, opierając się na nich, o zestawie walut, w których pożycza pieniądze.
W efekcie, jak pokazała kwietniowa prezentacja dla inwestorów z pożyczek o wartości ponad 30 mld dolarów zatwierdzonych przez NDB, dwóch trzecich udzielono właśnie w dolarach. Bank jest więc mocno zależny od dolara, co stało się ciężarem kiedy Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na Rosję w zeszłym roku.
NDB wstrzymał co prawda pożyczki dla Rosji, ale to nie zapobiegło obniżeniu ratingu przez Fitch w lipcu 2022 r., a ogólne koszty pożyczek w dolarach banku wzrosły bardziej niż inne.
Pięcioletnie obligacje o wartości 1,5 mld dolarów, wyemitowane przez NDB w kwietniu 2021 r., miały oprocentowanie 1,125%. Dwa lata później pięcioletnie obligacje o wartości 1,25 mld dolarów miały oprocentowanie 5,125%. Jak powiedział analityk S&P Global Ratings, Alexander Ekbom, oznacza to zdecydowanie wyższe koszty niż w innych wielostronnych bankach rozwoju o podobnych ratingach kredytowych.
W wyniku tej premii za ryzyko, którą Maasdorp oszacował na około 25 pkt. bazowych, NDB musiała ograniczyć udzielanie nowych pożyczek. Podczas gdy wcześniej NDB zatwierdziła pożyczki o wartości 32,8 mld dolarów – na projekty od linii metra w Bombaju po oświetlenie słoneczne w Brasilii – w 2022 roku bank w ten sposób wypłacił tylko około 1 mld dolarów.
„Ze względu na wyzwania rynku kapitałowego w 2022 r. oraz starania o zachowanie podstawowych wskaźników finansowych banku rzeczywiście nastąpiło spowolnienie. Nie można wyjść poza wszechświat dolara i działać w równoległym wszechświecie” – przyznał Maasdorp.
Jak dotąd Chiny są zdecydowanie najbardziej udanym rynkiem lokalnej waluty NDB. W zeszłym roku bank wyemitował 13 mld juanów (1,8 mld dolarów) w trzech transzach „obligacji pandy”, a ponad połowa pożyczek była denominowana w juanach.
„Rynek renminbi zyskał na znaczeniu. Ale to było coś więcej, ponieważ zbieranie pieniędzy na rynku dolara amerykańskiego było dla nich (NDB – red.) niekorzystne” – powiedział Ekbom z S&P Global Ratings. Instytucja ta ocenia NDB na AA+. Jednak analitycy zauważają, że bank ten staje się „coraz bardziej chiński”, nie tyle próbując napędzić proces odchodzenia od dolara ile ułatwiając „juanizację” gospodarek krajów członkowskich BRICS.
Inne rynki pozostają w tyle, chociaż bank ma nadzieję zebrać do 1,5 mld randów (81 mln dolarów) w debiucie obligacji na rynku Afryki Południowej 15 sierpnia. Zamierza również wyemitować swoje pierwsze obligacje rupiowe w Indiach do końca 2023 roku.
Niemniej jednak NDB, utworzony z kapitałem zakładowym w wysokości 10 mld dolarów wpłaconym z każdego kraju BRICS, dąży do szybkiego rozwoju.
Bangladesz, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Egipt dołączyły do członków banku od 2021 r., zwiększając liczbę członków do ośmiu. Urugwaj jest na półmetku procesu przystąpienia, a Algieria, Honduras, Zimbabwe i Arabia Saudyjska wyraziły swoje zainteresowanie. Mimo pewnego lobbyingu politycznego Polska nie przystąpiła jak dotąd do NDB.
Dla porównania, Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych, który jest wspierany przez Chiny i rozpoczął działalność w 2016 r., liczy 106 członków, w tym 23 kraje europejskie i 45 spoza Azji. Polska jest jednym z 57 członków-założycieli tego banku, obecnie zależnego od Ludowego Banku Chin, tj. chińskiego banku centralnego.
Maasdorp powiedział, że pozyskanie kapitału od nowych członków jest „bardzo, bardzo ważne” i pomogłoby NDB zrealizować aspiracje jako wiodącej instytucji finansowej rynków wschodzących. Szczyty BRICS byłyby w tej sytuacji „kluczową platformą” do rozmów z potencjalnymi nowymi członkami.
Przyciągnięcie istotnych krajów rynków wschodzących, które zapewniłyby NDB większą siłę oddziaływania i wzmocnienie jego kondycji finansowej, może wymagać zmian w zarządzaniu – stwierdził w nocie Chris Humphrey, analityk finansów krajów rozwijających się w think tanku ODI (dawniej Overseas Development Institute).
Obecny statut banku określa, że nawet w miarę rozwoju, jego pięciu akcjonariuszy-założycieli razem zachowa wysokie stanowiska kierownicze i większość głosów.
„Z punktu widzenia niektórych innych krajów rozwijających się może to nie być zbyt atrakcyjne. Mogą… powiedzieć: ok, czy to nie jest po prostu kolejna G7 o innej nazwie?” – zauważył Humphrey.
Jednak Maasdorp stwierdził, że NDB ma „wyjątkową” strukturę akcjonariatu, której celem jest uzyskanie jak największego konsensusu w ramach banku co do decyzji. Na koniec i tak decyduje większość. Jak dodał, dotychczas struktura głosów nie była przeszkodą dla nowych członków, jako że NDB jest „bardzo dobrze skapitalizowany”.