Notowania ropy poszły w górę po tym, jak branżowy raport o większym niż oczekiwano spadku zapasów ropy w USA zasugerował wzrost popytu, co zniosło obawy o dalsze podwyżki stóp procentowych – główny ostatnio motor spadków cen.
Według danych pochodzących z raportu grupy branżowej American Petroleum Institute (API), zapasy ropy naftowej spadły do 2,4 mln baryłek. W odpowiedzi na tę informację poszły w górę zarówno notowania ropy Brent, jak West Texas Intermediate (WTI).
Według Tamasa Vargi z brokera naftowego PVM, jest to niemal na pewno efekt raportu API. Ceny spot wzrosły, ale za to pogłębiła się przecena kontraktów Brent na następny miesiąc. Maklerzy twierdzą, że powstała struktura zwana contango, która wskazuje na dużą podaż.
Brent spadł w tym roku o około 15% ponieważ rosnące stopy procentowe uderzyły w popyt, tym bardziej, że ożywienie gospodarcze w Chinach osłabło po kilku miesiącach. Gorsze były też dane dotyczące konsumpcji i to nie tylko na rynku chińskim.
„Na razie rynek utknął w martwym punkcie z powodu obaw związanych z popytem. Cięcia produkcji OPEC pomogły zapobiec głębszym problemom. Ogólnie rzecz biorąc, sektor surowcowy, w tym ropa naftowa, cierpi z powodu niechęci do ponoszenia ryzyka w związku z obawami o wzrost gospodarczy w Chinach i danymi z USA wskazującymi na utrzymywanie się wyższych stopy procentowych” – powiedział agencji Reuters Ole Hansen, szef strategii surowcowej w Saxo Bank.
Prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde powiedziała, że wciąż trwająca wysoka inflacja będzie wymagała od banku unikania ogłoszenia zakończenia podwyżek stóp procentowych. Dodatkowo wzrost zaufania konsumentów w USA w czerwcu również wywołał obawy rynku, że Rezerwa Federalna prawdopodobnie będzie musiała nadal podnosić stopy procentowe.
Mimo to niektórzy analitycy spodziewają się zacieśnienia rynku w drugiej połowie 2023 r., częściowo z powodu trwających cięć podaży OPEC+ i dobrowolnej redukcji Arabii Saudyjskiej w lipcu. Tymczasem część analityków zaczyna bić na alarm. Ich zdaniem grozi trwałe „przechłodzenie” rynku i stan, w którym będą się co prawda utrzymywały niższe poziomy inflacji, ale przy niskim popycie na surowce energetyczne i wysokich stopach procentowych.