Analiza ISBiznes.pl: Ceny żywności duszą Europejczyków

Włosi wydają coraz więcej na podstawową żywność, jak makarony i rozeźleni zapowiadają ich bojkot. W Niemczech ser zdrożał o 40% rok do roku. W Polsce i na Węgrzech inflacja żywności bije rekordy. Winę, poza zaburzeniami na rynku energii i wzrostem kosztów dostaw, ponoszą także zarządy producentów żywnościowych chcących utrzymać wysokie zyski.

Kiedy w Trireście, obecnie włoskim, ale z bardzo silnymi korzeniami austro-węgierskimi, co widać w jego architekturze i znalazło nawet miejsce w literaturze, w książce słynnego włoskiego pisarza Claudio Magrisa „Mikrokosmos”, otwarto Sacher Café, nie zabrakło tam też wiedeńskiego przysmaku – Tortu Sachera. Okazało się jednak, że kawałek tego ciasta kosztuje 10 euro. Zapytany czy rozumie taką cenę burmistrz Triestu Roberto Dipiazza odpowiedział: „Jeśli masz pieniądze, idź (i kup – red.). Jeśli nie, popatrz”. Odpowiedź ta, jako żywo przypominająca słynną odpowiedź Marii Antoniny na pytanie o ceny chleba rozwścieczyła Włochów i spowodowała szydercze komentarze na temat polityków w całej Europie.

Niezależnie jednak od tego że jednym zdaniem burmistrz Triestu załatwił sobie polityczną klęskę, ta wypowiedź pokazała jedno: że po raz pierwszy od końca lat 40. w Europie jej mieszkańcy dzielą się według tego, że jednych stać na lepszą żywność, a innych ledwo na podstawową.

We Włoszech jest to szczególnie odczuwalne: koszt podstawowych artykułów żywnościowych na każdym włoskim stole wzrósł dwukrotnie w stosunku do stopy inflacji. Włosi mają dość podwyżek do tego stopnia, że jedna z wpływowych grup rzeczników konsumentów wzywa do tygodniowego bojkotu makaronowego. Ma się on rozpocząć 22 czerwca, po tym, jak włoski rząd najpierw zorganizował naradę w sprawie wzrostu cen, ale potem postanowił nie interweniować na rynku. Jak powiedział agencji AP Furio Truzzi, prezes grupy Assoutenti „cena makaronu jest absolutnie nieproporcjonalna do kosztów produkcji”, zaś bojkot ma na celu sprawdzenie „czy trzymanie makaronu na półkach obniży ceny”.

Co ciekawe, ceny artykułów spożywczych w Europie wzrosły szybciej i gwałtowniej niż w innych krajach o rozwiniętych gospodarkach, jak USA i Japonia. Przyczynami były wyższe koszty energii i siły roboczej oraz wpływ rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Koszty płodów rolnych, jak pszenica i produktów, jak mąka, spadły tymczasem z rekordowych poziomów i to wśród kilku miesięcy.

Sklepy i dostawcy są oskarżani o „chciwość” i nabijanie sobie zysków, ale ekonomiści związani z sektorem bankowym zapytywani przez agencję AP uważają, że tak naprawdę zyski sieci detalicznych są stabilne, zaś problemem są wyższe koszty produkcji żywności.

Galopada cen

Tymczasem we Włoszech ceny spaghetti i innych makaronów, które są stałym elementem włoskiej diety, wzrosły o niemal 17% licząc rok do roku. W Niemczech, które są największą gospodarką Unii Europejskiej, ceny serów wzrosły o niemal 40% w porównaniu z rokiem poprzednim, zaś ziemniaków – o 14%

Nie jest to niczym dziwnym, bo w całej Unii Europejskiej ceny żywności w kwietniu były o 17% wyższe niż w 2022 roku. Co prawda było to spowolnienie w stosunku do poprzedniego miesiąca, ale marzec był akurat miesiącem rekordowych wzrostów, największych od dwóch i pół dekady. Najgorsza sytuacja jest w Wlk. Brytanii – ceny żywności i napojów bezalkoholowych były wyższe o 19%, co jest najszybszym tempem wzrostu cen żywności od ponad 45 lat. Dla porównania, roczna stopa inflacji żywności wyniosła w USA 7,7%.

Przy tym koszty wytwarzania produktów żywnościowych, w tym pszenicy i innych produktów rolnych przez większą część 2022 roku spadały i to na wszystkich rynkach międzynarodowych. Jednak ceny żywności nadal rosły, zaś przy rosnących kosztach pracy i rosnącej spekulacji nie należy się spodziewać, by ten proces się odwrócił. Co gorsza, rosnące ceny mogą również wywierać presję na banki centralne, aby utrzymywały stopy procentowe na wysokim poziomie, co potencjalnie hamuje wzrost gospodarczy.

Protesty mieszkańców Europy przeciw żywnościowej drożyźnie stały się powszechne, zaś polski, pochodzący jeszcze z czasów komunizmu ironiczny komentarz do tego wzrostu: „ale lokomotywy staniały!”, po przetłumaczeniu na niemiecki stał się swoistym hitem w Berlinie i w końcu zaczął być powtarzany przez polityków niemieckiej opozycji. Nic więc dziwnego, że niektóre rządy w Europie zaczęły wprowadzać ceny maksymalne na podstawowe produkty żywnościowe lub zaczęły naciskać na umowy z producentami lub wielkimi sieciami detalicznymi, by obniżyły koszty.

Ludziom się to spodobało. Noée Borey, 26-latka robiąca zakupy w sieci sklepów w Paryżu, powiedziała agencji AP, że jest za ustaleniem pułapów na żywność, aby pomóc pracownikom i studentom o niskich dochodach. Sama też musi ograniczać zakupy.

„Wszystkie produkty, które kupuję, wzrosły o 20%, niezależnie od tego, czy jest to masło, czy jagody. Nie kupuję już wiśni, bo kosztują 15 euro za kilogram” – dodała Borey.

Tyle że cena detaliczna składa się z kosztów. A te obejmują koszty przetwarzania, pakowania, transportu, wynagrodzeń, magazynowania i narzutów firmowych. Indeks ONZ obejmujący światowe ceny towarów żywnościowych, takich jak pszenica, mięso i olej roślinny, osiągnął najwyższy poziom w marcu 2022 roku, a więc zaraz po inwazji Rosji na Ukrainę, będącą jednym z największych producentów zbóż. Swoje zrobiły też manipulacje Rosji na rynku gazu i ropy naftowej oraz praktyczne zamknięcie ukraińskiego eksportu zbóż i oleistych, co miało już globalny wpływ na ceny i imigrację, ponieważ pogłębiło kryzysy żywnościowe w niektórych częściach Afryki Wschodniej i Bliskiego Wschodu.

Udało się jednak uniknąć najgorszego dzięki wynegocjowaniu przez ONZ i Turcję umowy odblokowującej eksport zboża i roślin oleistych oraz kukurydzy z Ukrainy. Od maja ubiegłego roku ceny pszenicy w Europie spadły o około 40%. Światowe ceny olejów roślinnych spadły o około 50%. Tyle że wskaźnik cen żywności ONZ był w kwietniu 2023 o 34% wyższy niż średnia z 2019 roku.

Winni w zarządach producentów?

Następny wzrost cen nastąpił w europejskim łańcuchu dostaw żywności. Jak twierdzą analitycy zapytywani przez agencję AFP, winne tu były ceny energii, a raczej manipulacje Rosji na rynku energii. Rosyjski gaz trzeba było zastąpić dostawami z innych źródeł, co spowodowało wzrost kosztów produkcji, transportu i magazynowania żywności. Mimo że ostatnio hurtowe ceny energii spadły, jej sprzedawcy ostrzegają, że być może stabilizacja cen z tego wynikająca dotrze do konsumentów dopiero za rok. Umowy na dostawy energii zostały bowiem zawarte kilka miesięcy temu i odzwierciedlają one wyższe ceny. Na obniżki nie ma co liczyć – dostawcy energii wreszcie mają pieniądze na remonty i modernizację sieci i nie zamierzają z tego zrezygnować.

Z drugiej strony, rynki pracy w Europie z niskim poziomem bezrobocia i brakiem pracowników w wielu kluczowych zawodach zmuszają pracodawców, w tym firmy spożywcze, do podnoszenia płac. Jest to wzrost kosztów w sektorze spożywczym, który prędzej czy później zostanie przerzucony na konsumentów.

I tu właśnie odzywają się analitycy i związki zawodowe, a nawet niektórzy ekonomiści, podejrzewający, że inflację na wysokim poziomie mogą utrzymywać firmy podnoszące ceny mimo spadku kosztów surowców żeby ochronić marże. Europejski Bank Centralny przyznał, że zyski przedsiębiorstw przyczyniły się do inflacji w państwach Unii w takim samym stopniu jak wzrost płac, ale nie wskazał, która branża osiągnęła nadmierne zyski, choć związki zawodowe wskazywały na branżę spożywczą.

W końcu minister finansów Francji Bruno Le Maire uderzył pięścią w stół i praktycznie zmusił 75 producentów żywności, w tym takie koncerny jak Unilever, do obniżenia cen produktów żywnościowych. Nowe ceny mają wejść w życie od 1 lipca br. Rząd osiągnął też trzymiesięczne porozumienie z sieciami supermarketów, aby obniżyły ceny setek podstawowych artykułów spożywczych. Ma ono obowiązywać do końca lata. Wielka Brytania – gdzie inflacja żywności osiągnęła 45-letnie maksimum – dyskutuje o podobnym posunięciu.

Wzrost cen żywności poza strefą euro może być ogromny nawet w Unii. W Polsce w marcu 2023 roku ceny żywności były wyższe o 24% licząc rok do roku. W kwietniu było to już 26%. W Chorwacji było to w marcu 2023 roku 23%, a na Węgrzech aż 33% – zaś miejscowi ekonomiści przyznają, że nie ma się co spodziewać szybkiej stabilizacji cen. Nic więc dziwnego, że rządy węgierski i chorwacki wprowadziły maksymalne pułapy cen i kontrolę cen podstawowych produktów, jak olej jadalny, części wieprzowiny, mąka pszenna i mleko.

Włoski rząd, który nie zdobył się na podobne działania twierdzi, że monitorowanie cen poprzez ściślejszą współpracę z 20 samorządami lokalnymi wystarczy, by zachować kontrolę i nie dopuścić do dalszych podwyżek. Z kolei rząd Hiszpanii zniósł cały podatek od wartości dodanej na podstawowe produkty i obniżył o połowę podatek od oleju jadalnego i makaronu do 5%.

Jednak ekonomiści niemieckiego ubezpieczyciela Allianz szacują że 10-20% inflacji cen żywności w Europie można przypisać spekulacjom. „Części inflacji cen żywności, którą obserwujemy, nie da się łatwo wytłumaczyć” – powiedział New York Times Ludovic Subran, główny ekonomista Allianz.

Analitycy, a nawet sieci detaliczne wskazywali palcami wielkich światowych producentów żywności, którzy utrzymywali dwucyfrowe marże zysku, jednocześnie podnosząc ceny. Według Bloomberga, szwajcarski koncern Nestlé oświadczył w kwietniu, że spodziewa się marży zysku w tym roku mniej więcej na tym samym poziomie jak w 2022 r., czyli około 17%, podczas gdy w I kw. odnotował wzrost cen o prawie 10%. Ludovic Subran komentując to zauważył, że nawet biorąc pod uwagę wydatki, takie jak transport i rozliczanie opóźnień cenowych od farm do półek sklepowych, należałoby się już spodziewać raczej spadku inflacji żywności, a nie jej ciągłego wzrostu.

Rosną banki żywności

Tymczasem inflacja powoduje, że w Europie zaczynają przeżywać boom banki żywności.

„Sytuacja się nie poprawia, stan ludzi się pogarsza” – powiedziała agencji AP Helen Barnard z Trussell Trust, organizacji charytatywnej, która obsługuje ponad połowę banków żywności w Wielkiej Brytanii. Prowadząca kilka lokalnych oddziałów oferujących artykuły spożywcze ze zniżkami dla około 250 rodzin w południowym Londynie Anna Sjovorr-Packham twierdzi, że musi „walczyć”, by kupić podstawowe artykuły, jak mleko, makaron i świeże warzywa, aby uzupełnić dostawy otrzymywane z supermarketów.

Tymczasem, mimo nominalnego kwietniowego spadku tempa wzrostu cen żywności w Europie do średniej 15% dla strefy euro, według ekonomistów zapytywanych przez New York Times minie wiele miesięcy zanim ustabilizują się ceny w sklepach. Poza strefą euro jest jeszcze gorzej. Do węgierskich, polskich i chorwackich rekordów inflacji cen żywności trzeba dołożyć jeszcze brytyjski solidny 19% wzrost. I można się spodziewać, że Europejski Bank Centralny ponownie podniesie stopy procentowe, aby przeciwdziałać inflacji, podczas gdy Rezerwa Federalna USA prawdopodobnie nie wprowadzi podwyżki. Ceny żywności w USA wzrosły w kwietniu o 7,7% w porównaniu z rokiem poprzednim, 8,2% w Japonii i 9,1% w Kanadzie.

Patrząc na Włochy wyraźnie widać jak odbija się to na życiu i budżecie każdej rodziny. Według Assoutenti czteroosobowe rodziny włoskie wydają średnio o 915 euro więcej rocznie na artykuły spożywcze, co stanowi wzrost o prawie 12%, czyli łącznie 7690 euro rocznie. Według ankieterów SWG ponad 33% Włochów zmniejszyło wydatki w sklepach spożywczych, a prawie połowa robi zakupy w dyskontach. Tyle że i tam zniżki są już „symboliczne”.

 „Wcześniej można było dostać dwie paczki (makaronu) za 1 euro. Teraz za 2 euro otrzymujesz trzy paczki” – powiedział agencji emeryt Carlo Compellini mieszkający w centrum Rzymu. Włoskie emerytury należą do najniższych w strefie euro.

Ekonomiści twierdzą, że tempo inflacji żywności – dwucyfrowy wzrost cen w ujęciu rocznym – osiągnęło swój szczyt. Jednak spowolnienie tego wzrostu prawdopodobnie będzie stopniowe i nie wszędzie nastąpi. Przy czym wskazuje się na Polskę, Węgry, Chorwację i Wlk. Brytanię jako kraje, w których inflacja cen żywności utrzyma się najdłużej. Dla strefy euro niewielkim pocieszeniem będzie, że tempo wzrostu cen zwolni w dalszej części obecnego roku.