Impas w rozmowach w Waszyngtonie dotyczących podniesienia pułapu zadłużenia USA sprawia, że szczyt G7, który miał się zajmować istotnymi problemami światowej gospodarki i wynikających z wojny w Ukrainie zagrożeń, zajmie się prawdopodobnie tylko scenariuszami dla światowej gospodarki wynikającymi z finansowych problemów Stanów Zjednoczonych.
Kazuo Ueda, prezes banku centralnego Japonii, jako pierwszy powiedział wprost, że kryzys zadłużenia w USA może być głównym tematem spotkania G7, dodając że największe gospodarki światowe muszą być przygotowane „na wszelkie reperkusje rynkowe”. Zapytany przez dziennikarzy o szansę niewywiązania się Stanów Zjednoczonych ze swojego długu stwierdził, iż „wierzy, że władze USA zrobią wszystko, co w ich mocy, aby temu zapobiec”.
„Natychmiastowe skutki są czymś, z czym władze USA musiałyby sobie poradzić. Ale (Grupa G7) prawdopodobnie przeanalizuje sytuację… i zareaguje w razie potrzeby” – powiedział, dodając że władze japońskie uważnie obserwują rozwój sytuacji.
Jednak japońskie media podają także katastroficzne przewidywania co do rozwoju sytuacji, zwracając uwagę, iż najpopularniejszy w Partii Republikańskiej kandydat do prezydentury w 2024 roku – Donald Trump – żądał od republikańskich kongresmanów, by limitu zadłużenia nie podnosić jeśli administracja Joe’go Bidena nie wprowadzi w życie programu cięć budżetowych, który opracowali jego współpracownicy. Zapytywani o to przez media analitycy japońskich banków nazwali to „sytuacją nieprawdopodobną i niemożliwą”. Przewodnicząca w obecnym roku G7 Japonia jest osobiście zainteresowana kwestią amerykańskiego limitu zadłużenia, kraj ten bowiem jest największym na świecie posiadaczem amerykańskich rządowych papierów dłużnych.
„G7 nie będzie w stanie znaleźć rozwiązania tego, co jest czysto wewnętrznym i politycznym problemem USA, chociaż grupa może potwierdzić swoją determinację do współpracy w zakresie stabilizacji rynków w najgorszym przypadku. Waszyngton ponosi wyłączną odpowiedzialność za naprawienie tego błędu. Ale kiedy coś pójdzie nie tak, wszystkie inne kraje poniosą ten ciężar” – powiedział agencji Reuters Takahide Kiuchi, ekspert w Instytucie Badawczym Nomura.
Jest niemal pewne, że sekretarz skarbu USA, Janet Yellen, odbędzie spotkania w japońskim mieście Niigata, obecnym miejscu szczytu, z niemal wszystkimi swoimi odpowiednikami z G7. Kryzys zadłużenia po ledwie zażegnanym kryzysie bankowym wywołanym przez upadek trzech banków, budzi bowiem w Europie i Azji obawy co do stanu amerykańskiego systemu bankowego a nawet polityki gospodarczej.
„Niewykonanie zobowiązań zagroziłoby korzyściom, na które tak ciężko pracowaliśmy w ciągu ostatnich kilku lat w naszym wychodzeniu z pandemii. I spowodowałoby globalne spowolnienie, które cofnęłoby nas znacznie dalej” – powiedziała Yellen na spotkaniu 11 maja w Niigata.
Prezydent Joe Biden, który miał przybyć do Niigata po 14 maja prawdopodobnie odwoła tę podróż, jeśli problem zadłużenia sprowadzający się do podniesienia ponad obecne 31,4 bln dolarów limitu kredytu dozwolonego do wykorzystania przez administrację nie zostanie rozwiązany na czas.
Tymczasem, innym ważnym punktem spotkania G7 miał być niedawny kryzys bankowy i sposoby zaradzenia podobnym wydarzeniom w przyszłości. Dodatkowym problemem stały się oznaki słabnięcia chińskiej gospodarki, co dla wielu analityków staje się problemem. Jest tak, bowiem z jednej strony coraz agresywniejsza polityka Pekinu i używanie w niej instrumentów gospodarczych oraz wsparcie przez ten kraj wojny napastniczej prowadzonej przez Rosję w Ukrainie powoduje, iż Zachód zaczyna się uniezależniać od Chin. Z drugiej strony, jeśli w drugiej gospodarce świata, czyli chińskiej, zaczną się problemy strukturalne recesja nastąpi w całej światowej gospodarce.
Yellen powiedziała na konferencji prasowej w Niigata, że Waszyngton rozważa możliwość nałożenia ograniczeń na inwestycje lokowane w Chinach, aby przeciwdziałać „przymusowi gospodarczemu” wobec innych krajów, co zaczynają stosować Chińczycy. USA chcą przedyskutować na szczycie ten pomysł ze swoimi sojusznikami z G7.
Tymczasem chińska gospodarka zaczyna słabnąć, zaś jej ożywienie po COVID-19 wydaje się krótkotrwałe. Odbicie popytu w tym kraju może nie stanowić podstawy dla globalnego wzrostu. Ceny konsumpcyjne w Chinach rosły w kwietniu w najwolniejszym tempie od ponad dwóch lat i pogłębiła się deflacja, jak pokazały ostatnie dane gospodarcze.
Inne kluczowe tematy, które miały zostać omówione na spotkaniu finansowym G7, obejmują kroki mające na celu uniemożliwienie Rosji obchodzenia sankcji nałożonych za inwazję na Ukrainę oraz dywersyfikację łańcuchów dostaw z dala od Chin poprzez partnerstwa z krajami o niskich i średnich dochodach.
Tymczasem prócz amerykańskiego kryzysu, mogą następować kryzysy lokalne, jak w Południowej Ameryce. Brazylijski minister finansów Fernando Haddad powiedział dziennikarzom po spotkaniu z Yellen, że wyraził poważne obawy, iż problemy gospodarcze Argentyny mogą doprowadzić do powstania ekstremistycznego rządu. Jak dodał „Argentyna potrzebuje pilnej pomocy” Międzynarodowego Funduszu Walutowego, zaś Stany Zjednoczone są największym udziałowcem światowego pożyczkodawcy. Oświadczenie brazylijskiego ministra wzbudziło pewną konsternację, bowiem Argentyna informowała co prawda o trudnościach gospodarczych zaś polityka tego kraju jest niemal tradycyjnie niestabilna, ale nie spodziewano się aż tak dramatycznego rozwoju sytuacji. Prawdopodobne jest więc, że sytuacja w Argentynie jest na tyle poważna, iż Fernando Haddad ujawnił dane ze źródeł wywiadowczych.