Analiza ISBiznes.pl: Powstaje blok państw antyzachodnich

Irański czołg Karrar

Iran-Chiny-Rosja – tak ma wyglądać blok państw antyzachodnich według prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego, który 14 lutego zaczyna trzydniową wizytę w Pekinie. Raisi spotka się z Xi Jinpingiem, politykiem dzierżącym największą władzę w Chinach od czasów Mao Zedonga. W trakcie wizyty ma być omówiona wszechstronna współpraca gospodarcza i militarna Iranu i Chin. To nowe antyzachodnie „Trójprzymierze” ma przy tym własne problemy wewnętrzne, a jeden z jego członków już prowadzi wojnę.

Wizyta Raisiego jest niespodzianką, ogłosiła ją rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying mówiąc, że wizyta Raisiego odbywa się na zaproszenie Xi.

Według irańskiej państwowej agencji informacyjnej IRNA Raisi spotka się z Xi, a ich delegacje podpiszą dokumenty o współpracy, zwłaszcza w zakresie gospodarczym i militarnym. Jak dodano w opisie wizyty spotkanie z irańskimi i chińskimi liderami biznesu oraz irańskimi emigrantami w Chinach jest również częścią planu podróży.

Tymczasem Raisi stwierdził tydzień temu właśnie w wypowiedzi dla IRNA, iż „Zachód potrzebuje lekcji” i może mu ją dać „porozumienie suwerennych państw jak Chiny, Rosja i Iran”, tym samym wyznaczając zręby bloku antyzachodniego, który coraz wyraźniej zaczął się kształtować w czasie rosyjskiego najazdu na Ukrainę oraz wskutek stanowiska Iranu i Chin, które poparły bez zastrzeżeń Rosję.

Xi Jinping oraz Ebrahim Raisi spotkali się we wrześniu ubiegłego roku w Samarkandzie w Uzbekistanie, gdzie Xi podkreślił poparcie Chin dla Iranu. Prawdopodobnie wtedy padły ze strony Xi propozycje nawiązania bliższej współpracy, bowiem już w grudniu podczas spotkania z chińskim wicepremierem Hu Chunhua w Teheranie Raisi zobowiązał się do „dalszego zaangażowania w pogłębianie strategicznego partnerstwa” – o czym doniosły zarówno IRNA, jak i anglojęzyczna edycja głównego partyjnego dziennika Chin „People’s Daily”.

Chiny są głównym odbiorcą irańskiej ropy i ważnym źródłem inwestycji w kraju na Bliskim Wschodzie. W 2021 r. Iran i Chiny podpisały 25-letnią umowę o współpracy strategicznej, która obejmowała główne rodzaje działalności gospodarczej, od ropy naftowej i górnictwa po przemysł, transport i rolnictwo.

W trakcie obecnej wizyty zostaną poruszone takie tematy, jak chińskie inwestycje w Iranie, głównie w rolnictwo, przetwórstwo żywnościowe oraz przemysł wydobywczy i transport. Oczekuje się, jak napisała półoficjalna agencja informacyjna ISNA, że inwestycje te mogą wynieść „dziesiątki miliardów juanów”.

Iran bardzo liczy na rozruszanie chińskimi inwestycjami swojej gospodarki, duszonej zachodnimi sankcjami za systematyczne popieranie ugrupowań terrorystycznych oraz dążenie do pozyskania własnej bomby atomowej. Wojna w Ukrainie jeszcze pogorszyła sytuację, kiedy Irańska Gwardia Rewolucyjna działając poprzez swoje agendy sprzedała Rosji 2400 dronów-kamikadze Shaheed 131/136, co potem poparł rząd Iranu, choć nie poparł Rosji sprzedaży irańskich rakiet balistycznych. Jak stwierdzili analitycy, przyczyna tego ruchu była prosta – Iran sam miał ich niewiele, a produkcja była jednostkowa. Według informacji „The Wall Street Journal” w Rosji, w mieście Jełabuga, ok. 960 km na wschód od Moskwy, ma powstać fabryka prostych irańskich dronów-kamikadze z przeznaczeniem do terrorystycznych nalotów na Ukrainę. Irańscy inżynierowie mieliby też zaprojektować bardziej skomplikowane konstrukcje o większym zasięgu i głowicy bojowej. W odpowiedzi na te działania USA i Unia Europejska zacieśniły w styczniu sankcje wobec Iranu.

Jednak technologie militarne jakie sprzedaje Iran są dość proste a sama armia Republiki Islamskiej jest mozaiką starego zachodniego, nieraz 40-50-letniego modernizowanego sprzętu, konstrukcji własnych, rosyjskich i chińskich. W dziedzinie technologii militarnych Chińczycy są o wiele bardziej zaawansowani i Irańczycy bardzo liczą na chińską pomoc w tym względzie – technologie dotyczące techniki pancernej, przeciwlotniczych pocisków kierowanych, pocisków przeciwokrętowych, granatników przeciwpancernych i przeciwpancernych pocisków kierowanych. Mówi się także o dostawie nowocześniejszych od dotychczas używanych wielozadaniowych samolotów bojowych produkcji chińskiej, jak np. J-10. Tematy te mają być poruszane podczas rozmów Raisiego z Xi.

Jednak współpraca obu partnerów nie u wszystkich wzbudza entuzjazm. Xi, mimo iż jest sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin od 15 listopada 2012, przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej od 14 marca 2013 r., a więc człowiekiem posiadającym obecnie władzę równą władzy wszechwładnego „Wielkiego Przywódcy Mao Zedoga” ma opozycję w postaci Komunistycznej Partii Chin. A ta nie tylko domaga się „bardziej kolegialnego kierownictwa”, ale też „zaprzestania politycznych awantur, kiedy kraj zmaga się z problemami wewnętrznymi”, jak np. zapaść demograficzna, kryzys na rynku nieruchomości, wciąż niewygasła epidemia COVID-19.

W sobotę 11 lutego Iran obchodził, 44. rocznicę rewolucji islamskiej z 1979 r., odbyła się ona jednak pośród ogólnokrajowych protestów antyrządowych i wzmożonych napięć w stosunkach z całym Zachodem. Co ciekawe, do programu chińskich inwestycji w Iranie odniosła się nawet jedna z gazet afrykańskich. Największy dziennik kenijski „The Daily Nation” napisał złośliwie, że może Irańczycy spytaliby „mieszkańców kilku wielkich krajów Afryki jak wyszli na chińskich inwestycjach”, zanim zaczną je entuzjastycznie popierać.

Warto podkreślić, że Rosja zmaga się obecnie z wielkim kryzysem gospodarczym i usiłuje przestawić swoją ekonomikę na tory wojenne, nie przyznając się jednocześnie, że prowadzi wojnę (choć kremlowscy propagandziści jak Zacharowa czy Sołowiow mówią o tym bez ogródek), twierdząc, że działania na Ukrainie to „operacja specjalna”. Nie przeszkadza to prezydentowi Iranu w planowaniu na wiosnę wizyty w Moskwie.

Zapowiadane są również podróże ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, Ławrowa do Pekinu. Qin Gang, szef dyplomacji ChRL stwierdził, iż „wiele państw mogłoby skorzystać na modelu współpracy ekonomicznej jaką nawiązaliśmy z Rosją i Iranem”, co zrozumiano jako zaproszenie do przyłączenie się do swoistego „nowego Trójprzymierza”, jak określiła porozumienie Chin, Iranu i Rosji australijska gazeta „The Sydney Morning Herald”. W swoim artykule redakcyjnym zapytała jednak „dlaczego jakikolwiek kraj Azji miałby się dobrowolnie przyłączyć do układu, który już obecnie prowadzi wojnę z Zachodem?”. I rzeczywiście, mimo podróży  dyplomatów chińskich w Azji nie widać chętnych do ściślejszych aliansów z Chinami.