Cena maksymalna na ropę z Rosji – czemu G7 tak trudno się porozumieć

Niedawno pisaliśmy o pomyśle nałożenia ceny maksymalnej na gaz w Unii Europejskiej. Bliźniaczym pomysłem – ale tylko z nazwy – jest wprowadzenie ceny maksymalnej na ropę naftową z Rosji. O ile w przypadku gazu cena maksymalna miałaby dotyczyć całego surowca, ale w ograniczonym zakresie (tylko w UE i tylko na potrzeby produkcji energii elektrycznej), o tyle w przypadku ropy naftowej cena maksymalna miałaby dotyczyć tylko części surowca (z Rosji i tylko przewożonej drogą morską) ale za to w szerokim zakresie (globalnie, na wszystkich rynkach). Inne są też cele obu polityk.

W przypadku gazu chodzi o zmniejszenie cen energii elektrycznej w UE, w przypadku ropy o zmniejszenie dochodów Rosji z eksportu tego surowca, nawet kosztem wzrostu cen paliw na stacjach.

Inicjatorem ceny maksymalnej na ropę naftową ma być G7, a więc oprócz Unii Europejskiej także USA, Kanada i Japonia. Jej egzekucją w skali globalnej miałyby zaś zajmować się firmy ubezpieczeniowe w transporcie morskim, z których większość ma swoje siedziby w krajach G7. Firmy te zostałyby zobligowane do nieubezpieczania lub nakładania zaporowo wysokiej ceny za ubezpieczenie tankowców z ropą w sytuacji, gdyby ich ładunek miał być sprzedany drożej niż wynosi cena maksymalna.

Nie ma wątpliwości, że państwa G7 gdyby chciały to mogłyby znacznie ograniczyć eksport ropy naftowej z Rosji, tak jak zrobiły to w przypadku Iraku w 1990 r. czy Wenezueli od 2017 r. Problem w tym, że Rosja jest dwukrotnie większym producentem ropy niż Wenezuela i Iran a do tego silnie powiązanym z rafineriami w Europie. Dlatego zmniejszenie jej eksportu prowadziłoby do znacznego wzrostu ceny tego surowca a tego G7 nie chce. Zamiast tego chce ustalić cenę maksymalną na takim poziomie, aby nie zniechęcać Rosji do eksportu (powyżej jej kosztów produkcji), a zarazem by obniżyć jej marże do minimum. Łatwe w teorii, trudne w praktyce.

Opinie o tym, gdzie dokładnie leży ta optymalna cena maksymalna są rozbieżne. Ukraina optuje za 30-40 USD za baryłkę. Polska i kraje bałtyckie mówią o cenie „dużo poniżej 65 USD za baryłkę”, zaś Grecja, Cypr i Malta, pod których banderami pływa wiele tankowców, mówią o 70 USD za baryłkę. USA obszernie temat przemilczało (ale wiadomo, że niska cena ropy to dla nich priorytet). Japonia wywalczyła zwolnienie z uczestnictwa. Widać, że istnieje przestrzeń do kompromisu, np. przy cenie 60 USD za baryłkę – do jakiej wydaje się skłaniać UE.

Jakaś decyzja w sprawie ceny maksymalnej na ropę z Rosji powinna zapaść do 5 grudnia, gdyż wtedy wchodzi w życie embargo na sprowadzanie ropy z tego kraju drogą morską do państw G7. Sankcjonującym zależy więc, by Rosja nie mogła po prostu zacząć sprzedawać tego surowca gdzie indziej (np. do Indii, Chin) jakby nic się nie stało. Sądzimy, że będzie to wystarczająca motywacja, by G7 zdołało się w tej sprawie porozumieć, ale zarazem cena maksymalna zostanie ustalona na tyle wysoko, że nie wpłynie ona istotnie na sytuację finansową Rosji.

Brak gotowości do bardziej zdecydowanych działań względem Rosji po stronie państw Zachodu można postrzegać jako wyraz słabości, ale warto pamiętać, że już od momentu wybuchu wojny sprzedaje ona swoją ropę z dużym dyskontem (25-30 USD za baryłkę) względem ropy z Morza Północnego. Cena maksymalna na ropę z Rosji de facto już więc obowiązuje. Niedługo zacznie ona po prostu obowiązywać też de iure. Tego zaś, że Zachodowi udało się nałożyć taki quasi-podatek na rosyjską ropę trudno nie postrzegać jako wyrazu jego siły.

Ceny ropy z Rosji (Urals) i z Morza Północnego (Brent), USD za baryłkę

Źródło: Macrobond

Dochody budżetu Rosji z ropy i gazu, mld USD/m-c

Źródło: Macrobond

Zespół Analiz i Prognoz Rynkowych Banku Pekao