Analiza ISBiznes.pl: Znaki zapytania dotyczące koreańskiego sprzętu dla Sił Zbrojnych

Jeszcze nigdy modernizacja polskich Sił Zbrojnych nie odbywała się w takim tempie. I jeszcze nigdy nie była aż tak bardzo oparta na jednym kraju dostawcy, znajdującym się w dodatku o tysiące kilometrów od Polski. Tak więc Siły Zbrojne otrzymują sprzęt, który był naprawdę potrzebny i jest to istotnym pozytywem, ale też umowy, sposób ich zawierania oraz stanowiące ostatnio prawdziwą epidemię utajnianie wszelkich szczegółów, co do współpracy zagranicznej skłania do pytań o koszty i możliwości utrzymania pozyskanego sprzętu

19 października był dla polskich Sił Zbrojnych dniem, który można by nazwać rekordowym. Wtedy została bowiem zawarta umowa ramowa z koreańskim partnerem – Grupą Hanwha Defense. Jak opisał ją rzecznik Agencji Uzbrojenia płk. Krzysztof Płatek dotyczyła ona „pozyskania 288 wyrzutni K239 Chunmoo – opartych na pojazdach Jelcz i z systemem Topaz – wraz z zapasem amunicji 239 mm i 600 mm (łącznie kilkanaście tys. szt. w I etapie) oraz transferem technologii”. Jeszcze tego samego dnia, jak napisał szef MON, minister Mariusz Błaszczak, na terenie zakładów Hyundai Rotem i Hanwha Defense odbyły się „uroczyste przekazania pierwszych partii czołgów K2 Black Panter i haubic K9 Thunder dla Sił Zbrojnych RP. Niedługo 10 czołgów i 24 haubice zostanie przetransportowanych drogą morską do Polski”.

Koreański MLRS, czołgi i armatohaubice

K239 Chunmoo to sprzęt klasą i parametrami odpowiadający amerykańskim HiMARSom i nawet zwany jest koreańskim HIMARSem. Jego środkiem walki są pociski kierowane i niekierowane, z HIMARSami ma wymienne tylko podstawowe niekierowane M227 o zasięgu do 45 km, reszta to amunicja kierowana. Zabiera ich naprawdę dużo: 20×2 K33 (131 mm niekierowane) lub 6×2 KM26A2 (230 mm niekierowane), 6×2 GPS-INS (239 mm kierowane) 2×2 400 mm GPS-INS (kierowane) lub 2×2 600 mm (kierowane). Jak więc widać salwa z K239 przy porównywalnym zasięgu jest 1,75 raza cięższa niż salwa z M142 HIMARS MLRS. Różnica polega na tym, że ze względu na niewymienialność amunicji w K239 nie można zastosować świetnych pocisków kierowanych ATACMS. Ale jeśli rzeczywiście K239 w Polsce zostanie posadowiona na polskich nośnikach Jelcz i spolonizowana poprzez dodanie polskiego BMS Topaz, ten zakup dla armii jest bardzo korzystny. K239 mają trafić do 18 Dywizji a więc na granicę wschodnią. W tym przypadku do dużej beczki miodu trafia tylko niewielka łyżka dziegciu – co z amunicją do tych zestawów, które zużycie mają ogromne? Miejmy nadzieję, że MON szybko podpisze drugą umowę – na produkcję w Polsce i polonizację amunicji rakietowej do tego zestawu. Inaczej każda jednostka ognia do nich będzie kosztował Polskę koszmarne sumy.

Nieco inny problem jest z czołgami podstawowymi K2 i armatohaubicami K9. Jak poinformował minister Mariusz Błaszczak: „umowy dotyczące czołgów K2 z pakietem opiewają na 3,37 mld dol., zaś jeśli chodzi o armatohaubice K9 z pakietem – 2,4 mld dol.” Przy czym prawdopodobnie nie jest to ostateczna cena, na razie bowiem chodzi o 180 wozów K2 i 212 armatohaubic K9Thunder.

Co do tych pierwszych wiadomo już, że docelowa wersja – K2PL będzie tożsama z koreańską modyfikacją K2A2. To oznacza, że kadłub nie zostanie wydłużony o dodatkowe siódme koło, nie zostanie też zmieniona konstrukcja wieży by przenieść tam amunicję, co mogłoby zaowocować większym bezpieczeństwem załogi. Jednak i tak czołg ten będzie znacznym wzmocnieniem możliwości polskich jednostek zmechanizowanych i pancernych. Istotne jest tylko gdzie ewentualnie w Polsce byłby produkowany jako K2PL, jaki byłby stopień polonizacji, jak wyglądałaby produkcja amunicji do tego wozu oraz ewentualne jego modyfikacje (już wiadomo, że konieczne będzie dopancerzenie wieży i burt kadłuba). Osobnym problemem byłby eksport K2PL, bo tu prawa własności intelektualnej i przemysłowej partnerów Korei Południowej będących dostawcami w programie K2, mogą stanowić trudną do przebycia zaporę. Na razie zresztą dostawy objęły 10 czołgów z magazynów Armii Korei, w 2023 r. dostarczonych będzie następnych 18, w 2024 r. 56 czołgów K2 dostarczy Hyundai Rotem, zaś w 2025 r. trafi do Polski 96 egzemplarzy. Razem będzie to dostawa 180 czołgów, co pozwoli na przezbrojenie trzech batalionów pancernych w 16. Dywizji Zmechanizowanej.

Gorzej z K9 Thunder. Pierwsza dostawa, która właśnie trafia do Polski – 24 sztuki – pochodzi z magazynów armii Korei i bez wątpienia będzie miała charakter szkoleniowy, by żołnierze zapoznali się z nowym dla nich sprzętem. Zamówienie na 212 sztuk już oznacza, że K9 będzie w Siłach Zbrojnych więcej niż krajowych armatohaubic AHS Krab. Tymczasem do Polski trafiły recenzje Krabów jakie powstały na wojnie Ukrainy z Rosją. Są doskonałe. Krab w opinii Ukraińców o wiele lepiej sprawdza się w walce niż najnowsza niemiecka armatohaubica PHz 2000, która okazuje się zbyt delikatna i podatna na awarie jak na realia wojny na Wschodzie. Warto przypomnieć że 18 pierwszych Krabów, które trafiło do wojsk ukraińskich zebrało tak entuzjastyczne opinie, że Ukraina zamówiła następne 54 tym razem płacąc za nie 3 mld zł.  Tymczasem 5 września minister Błaszczak zamówił w HSW dwa dywizjony Krabów – czyli 48 armatohaubic wraz z 36 wozami towarzyszącymi, kosztem 3,8 mld zł. Jest to już druga umowa poza czterema dywizjonami, czyli 96 Krabami ze 100 wozami towarzyszącymi, w ramach kontraktu podpisanego w 2016 r. Czyli po uzupełnieniu wszystkich braków na wyposażeniu Wojsk Lądowych RP znajdzie się ostatecznie ok. 150 AHS Krab.

Wygląda więc na to, że Ukraińcy – gotowi obecnie zamówić „nawet i 100” dodatkowych wozów mogą posiadać mniej więcej tyle Krabów, co Wojska Lądowe RP, dla których podstawową armatohaubicą będzie K9 Thunder – wóz co prawda pod względem osiągów równy Krabom, lecz nie przetestowany w warunkach bojowych i nie wiadomo kiedy, gdzie i na jakich warunkach wytwarzany. MON bowiem twierdzi, iż wersja rozwojowa – K9PL byłaby produkowana w Polsce. Na razie według przekazanych zarówno przez stronę polską, jak i koreańską informacji, będzie tożsama z K9A2, wersją rozwojową K9 wdrażaną w Korei. Wszystkie armatohaubice K9 z czasem miały by być w SZ RP doprowadzone do tego docelowego standardu. Obecnie jednak nie wiadomo jak będzie on wyglądał – o ile bowiem mamy już umowy na dostawę K2 i K9, o tyle umowy na polonizację i produkcję K2PL i K9PL jeszcze nie powstały i nie zostały podpisane. Oznacza to, że musiały zostać podpisane umowy na utrzymanie i serwis K9, które się znajdą na wyposażeniu Wojsk Lądowych, jednak nic o nich nie wiemy.

Dziwne manewry wokół Borsuka

Borsuk jest jednym z najnowszych bojowych wozów piechoty (bwp) w Europie. Ten lekki bwp został uzbrojony w ZSSW-30 – wieżę bezzałogową z uzbrojeniem 30 mm armata automatyczna ATK Bushmaster II, podwójną wyrzutnię ppk Spike, UKM 2000C. Zabiera 6 żołnierzy desantu i 3 – załogi. Testy porównawcze wieży wykazały, iż polski przemysł nie ma się czego wstydzić – ZSSW-30 jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, systemem wieżowym w europejskich armiach NATO. Borsuk jako konstrukcja polska, z polskim systemem wieżowym, ma spory potencjał eksportowy.

Jak wiadomo, o możliwościach eksportowych danej konstrukcji decyduje to czy i na ile używa jej armia macierzysta. Nawet najlepszy bojowy wóz piechoty nie znajdzie klientów na międzynarodowym rynku, jeśli nie będzie go używała w sporej liczbie armia kraju w którym go skonstruowano. A im bardziej jest on w niej typem podstawowym, tym większe nim zainteresowanie – wszak można od razu liczyć na uwagi eksploatacyjne i podpowiedzi od największego użytkownika. Słowem – jeśli Borsuk ma być konstrukcją znaną na światowym rynku, muszą go – i to w dużej liczbie – używać Siły Zbrojne RP. Teoretycznie jest to już pewne – zostały podpisane umowy, wozy prototypowe przebywają na testach.

Jednak dla MON problemem od pewnego czasu stał się fakt, że Borsuk jest lekki, mimo iż narzucając konstruktorom wymóg pływalności, narzucił także ograniczenia masowe, czyli i te dotyczące pancerza. Jak bowiem uwodniła wojna w Ukrainie, manewrowy, lekki bwp to za mało. Potrzebny jest bwp ciężki, który może wytrzymać ostrzał i w razie konieczności współdziałać z czołgami. Takimi jak Leopard 2PL czy M1A2Abrams SEP v.3 jakie za niedługo dostaniemy. Od dwóch miesięcy powtarzały się nieoficjalne informacje, że takim bwp może być AS21 Redback. Ten koreański ważący niemal 26 ton bojowy wóz piechoty jest uzbrojony w 40 mm armatę automatyczną K40 lub w izraelski system wieżowy T2000 firmy Elbit z wymiennym uzbrojeniem zawierającym armatę automatyczną kalibru 25-50 mm, dwa ppk Spike lub ATGM, karabin maszynowy 7,62 mm.

W połowie października po podróży do Korei, gdzie odbyła się uroczystość przekazania pierwszych czołgów podstawowych K2 i armatohaubic K9 dla Sił Zbrojnych RP, minister Mariusz Błaszczak napisał na Twitterze: „Szukamy optymalnych rozwiązań, by wzmocnić wojska zmechanizowane. Priorytetem jest bojowy wóz piechoty BORSUK, który niebawem będzie testowany w @16Dywizja. Rozważany jako uzupełnienie koreański BWP AS-21 rozpoczął właśnie testy w @Zelazna_Dywizja”. Jak wyjaśnił także na Twitterze Rzecznik Agencji Uzbrojenia Krzysztof Płatek: „Testy bojowego wozu piechoty AS-21 #REDBACK, realizowane w @Zelazna_Dywizja, które prowadzi zespół testujący z Sił Zbrojnych RP potrwają do ostatnich dni października i obejmują one próby praktyczne na postoju i w ruchu oraz strzelania bojowe w dzień i nocy”. Te dwa tweety były bardzo ciekawe. Testy poznawcze prowadzi się bowiem pod kątem możliwego wykorzystania bojowego, nie zgodności ze specyfikacją techniczną. I prowadzi je użytkownik. Wozy te przebywają także na testach w Żelaznej Dywizji, czyli 18 Dywizji Zmechanizowanej. Ta utworzona niedawno dywizja dowodzona przez gen. Jarosława Gromadzińskiego jest dywizją pokazową, jako pierwsza ma otrzymać M1A2 SEP v.3 jako czołgi podstawowe.

Z tego by wynikało, że MON chce kupić AS21 Redback, a nawet jest już do tego przygotowany. Tyle że oznacza to problemy z wprowadzeniem Borsuka do jednostek. Bojowych wozów piechoty nie może być „jak najwięcej”, musi być ich dokładnie zaplanowana liczba. Słowem – każdy AS21 to o jeden Borsuk w Wojskach Lądowych mniej. Tymczasem nie ma mowy gdzie „polski” AS21 miałby być produkowany, bowiem nie ma żadnej umowy, robione są tylko testy. Tu warto przypomnieć, że w Polsce jest już przynajmniej kilka konstrukcji bwp ciężkiego, jak np. UMPG cz Anders. Wozy te wymagają dopracowania, co jednak nie powinno zająć dłużej niż 2 lata. Potem można zająć się ich wdrożeniem i posadowić na nich wieżę ZSSW-30, która jest uniwersalna. Zaletą byłoby otrzymanie całkowicie polskiego bojowego wozu piechoty. Przy czym, co ciekawe, AS21 Redback też istnieje tylko w 5 prototypach i jego wdrożenie zabierze dokładnie tyle samo czasu co ewentualnej polskiej konstrukcji, przy czym nie wiadomo jeszcze gdzie AS21 miałby być produkowany. Koszty w obu przypadkach byłyby porównywalne. Tym bardziej, że jak twierdzą analitycy, bwp Borsuk i projekty ciężkich bwp powstały w Polsce za ułamek kwoty, którą na Zachodzie wydaje się na podobne programy. Konkretnie zaś pomiędzy 22 a 25% zachodnich funduszy w tego typu programach. Istnieje jeszcze jeden istotny argument – AS21 uzbrojony jest w wieżę T2000 Elbitu, stanowiącą konkurencję w stosunku do ZSSW-30. Teraz mielibyśmy wprowadzić na stan Sił Zbrojnych bwp z tą wieżą, kosztem rozwiązań wytworzonych w kraju i ocenionych bardzo pozytywnie.

Tymczasem pojawiły się nieoficjalne informacje, że sprawa zakupu AS21 jest już przesądzona. Napisali o tym analitycy, m.in doskonale zwykle poinformowany Jarosław Wolski, który dał wyraz swoim obawom na Twitterze: „moje skrajne zaniepokojenie budzi to, że prawie na pewno kupimy batalion ciężkich BWP z wieżami T2000 czyli eksportowa wersja Elbit MT30 Mk30. Jako autor kilkudziesięciu analiz w tym obszarze napiszę to jasno i wyraźnie: TA WIEŻA JEST ZNACZNIE PONIŻEJ POZIOMU ZSSW-30”.

Według nieoficjalnych informacji z Agencji Uzbrojenia, nawet jeśli do tego dojdzie perspektywicznie T2000 zostanie wymieniona na ZSSW-30. Nie podano jednak, kiedy miałoby być to dokonane. Tymczasem ciężki bwp o wysokim stopniu ochrony jest obecnie wiodącym trendem w armii USA i armiach europejskich. Niestety jest bardzo prawdopodobne, że AS21 pod jakąś polską miło brzmiącą dla ucha nazwą, zacznie wypierać z brygad zmechanizowanych krajowego Borsuka. I jest bardzo wątpliwe by ZSSW-30 zastąpiła na nim T2000. Kwestia kosztów i koniecznych przeróbek może stać się pierwszorzędna i zapadnie „niskosztowa” decyzja „niech zostanie tak, jak jest”. Głos ministra Mariusza Błaszczaka na Twitterze: „Borsuk jest priorytetem, ale musimy dywersyfikować dostawy i jak najszybciej wymienić przestarzałe BWP”, nie nastraja optymistycznie wobec krajowej myśli technicznej.