Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak poinformował o kontrakcie na zakup, dostawę i utrzymanie 32 śmigłowców wsparcia pola walki AW149. Zostaną one dostarczone do Sił Zbrojnych RP w latach 2023-2029. Śmigłowiec choć potrzebny, jest bardzo drogi, a cała transakcja rodzi pytania o sposób zakupów i modernizacji Sił Zbrojnych RP oraz możliwości ich rozwoju
Zakup wartości 1,76 mld euro (8,25 mld zł), dotyczy dwóch eskadr, zaś maszyny zostaną dostarczone wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowo-symulatorowym. Jest niemal pewne, że trafią do 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Maszyna pojawi się w Siłach Zbrojnych w ramach programu modernizacji Perkoz, na który dialog techniczny zawieszono w końcu marca 2021. Wtedy zainteresowanych udziałem w nim było 12 firm, zarówno samodzielnie jak i w konsorcjach.
AW149 to maszyna stosunkowo nowa, pierwszy lot odbył się 13 listopada 2009 r. Znajduje się na wyposażeniu Sił Zbrojnych Włoch, Tajlandii i Egiptu. Startuje też w przetargu, w którym lotnictwo Wlk. Brytanii – RAF – wybiera następcę dotychczas używanego wielozadaniowego śmigłowca Puma. Maszyna, dzięki zainstalowanemu systemowi instrumentacji nocnej m.in. wdrożenia systemu widzialności pilota w świetle szczątkowym – goglom NVG, może wykonywać zadania bojowe zarówno w dzień jak i w nocy. Załoga to 2 osoby, choć podstawowe zadania w razie konieczności może wykonywać jeden pilot. Maksymalna masa startowa wynosi 8300 kG z możliwością zwiększenia o 300 kG. Prędkość maksymalna to 313 km/h, zaś przelotowa – 287 km/h. Maksymalna długość lotu to 5 godzin, a zasięg 960 km.
Śmigłowiec zabiera na pokład 19 żołnierzy w locie transferowym lub do przebazowania, ale w przypadku zabierania żołnierzy z pełnym wyposażeniem (np. rozpoznania na kilkudniowy patrol) liczba ta spada. Wyposażenie elektroniczne to systemy czujników m.in. ostrzegające o opromieniowaniu wiązką radarową, system kierowania misją, nawigacyjny oraz komunikacyjny dający możliwość działania w rozpoznaniu (ISR) oraz jako maszyna dowodzenia (C2). Misje, jakie będzie wykonywał, to głównie wsparcia ogniowego oraz rozpoznania i transportu żołnierzy na pole walki i w rozpoznaniu.
Według MON i ministra Mariusza Błaszczaka, nowe śmigłowce mają zostać wyposażone w dodatkowe uzbrojenie strzeleckie, systemy samoobrony oraz niekierowane i kierowane pociski rakietowe. W tym ostatnim przypadku wybór może być ciekawy.
– Będą one uzbrojone w przeciwpancerne pociski kierowane, które zamówiliśmy u innego producenta a koncern Leonardo skonfigurował je ze śmigłowcem – powiedział na konferencji prasowej minister Błaszczak.
Według analityków może to oznaczać ciężkie kierowane pociski przeciwpancerne Hellfire lub Brimstone, raczej ze wskazaniem ja te ostatnie. Brimstone z 6,3 kg głowicą tandemową HEAT, prędkości do 1,3 Macha i z zasięgiem w wersji podstawowej ponad 20 km są obecnie jednymi z najlepszych pocisków klasy Stand Off, czyli umożliwiających wystrzelenie pozostając poza zasięgiem podstawowej obrony przeciwlotniczej przeciwnika.
AW149 jest maszyną wojsku potrzebną. Jednak cała transakcja rodzi ważne pytania. Pierwszym jest cena. Transakcja ta jest jedyną z najwyższych na śmigłowce tej klasy, nawet z zapowiadanym przez MON „pakietem logistycznym i szkoleniowo-symulatorowym”. Drugim – wspomniane przez płk. Krzysztofa Płatka, rzecznika Agencji Uzbrojenia „ustanowienie potencjału przemysłowego” w związku z tą transakcją, które w obecnych warunkach może być trudne. Macierzystym zakładem w którym AW149 są produkowane, jest zakład w Vergiate, we Włoszech. W trakcie pandemii COVID-19 wobec groźby jego zamknięcia, zarząd firmy Leonardo zobowiązał się do nie likwidowania zakładu, bowiem „włoskie Siły Zbrojne zamawiają w nim śmigłowce”. W marcu br. Leonardo obiecał stronie brytyjskiej, że jeśli AW149 zostaną wybrane w konkursie na następcę śmigłowca Puma, wówczas linia finalnego montażu zostanie przeniesiona do Yeovil, gdzie już są produkowane AW101. Czy i w jakim procencie produkcja AW149 zostanie przeniesiona do Świdnika, może więc być sprawą otwartą.Trzecie i równie ważne brzmi: dlaczego zamówiono śmigłowiec o ładowności niemal o połowę mniejszej niż Mi-8, ale o masie sytuującej go w ten samej klasie co Mi-8?
Ważny jest też harmonogram dostaw: pierwsza transza pojawi się w Siłach Zbrojnych RP w przyszłym roku, ostatnia – w 2029. Oznacza to, że ostatnia transza może mieć – i zapewne będzie miała – inne wyposażenie niż pierwsza i że przy dostarczeniu ostatniej transzy pierwsza będzie miała już 6 lat. Wymusza to konieczność remontów i modernizacji, na które będą odchodziły kolejne transze, co znaczy, że jednostka wyposażona w AW149 może po 2029 nie osiągać stanów docelowych, ale oscylować wokół 24-25 szt. operacyjnych (z 32 dostarczonych 4-5 z kolejnej transzy w modernizacji, 7-8 w krótkich naprawach, reszta operacyjna), zaś do tego roku sukcesywnie operować na liczbie od 5 do 20 śmigłowców.
Innym problemem jest to jaki właściwie śmigłowiec wybrano. AW149 jest zapewne dobry w swojej klasie, ale tak naprawdę opinie użytkowników mogą pochodzić tylko od Sił Zbrojnych Włoch, gdzie jest produkowany. Egipt bowiem dysponuje 10 takimi maszynami, Tajlandia – 5. Co istotne, program Perkoz, w którym AW149 został wybrany, dotyczył śmigłowca, który miał zastąpić maszyny lekkie – bardzo już stare, niektóre 45-letnie śmigłowce Mi-2 i część nieco młodszych śmigłowców Sokół. Zakup AW149 oznacza zastąpienie części Sokołów i Mi-8, tak by można było wycofać większość Mi-2. Tyle, że wtedy znika praktycznie z lotnictwa Wojsk Lądowych śmigłowiec lekki, bardzo potrzebny choćby jako rozpoznawczy i nie widać żadnego programu, w którym mógłby być wybrany jego następca. Ostatnim pytaniem jest wreszcie sposób wyboru – w ramach kontraktu, prawdopodobnie na zasadzie Pilnej Potrzeby Operacyjnej, choć o śmigłowcach jako niezbędnym wyposażeniu Sił Lądowych mówi się od 10 lat, a przetarg na śmigłowce wielozadaniowe wygrany przez Airbus Helicopters z H225M został przez ministra ON Antoniego Macierewicza unieważniony praktycznie bez podania przyczyn, co zaowocowało 80 mln zł odszkodowania dla Airbusa.