Pięciu członków Unii Europejskiej z Europy Środkowej zwróci się do Komisji Europejskiej o przedłużenie zakazu importu zboża z Ukrainy poza 15 września, co ma umożliwić uniknięcie zakłóceń na rynku rolnym tych państw. Według nieoficjalnych informacji w największej mierze jest to inicjatywa węgierska i to Węgry mogą na niej najwięcej skorzystać. Jednocześnie Moskwa twierdzi, iż może powrócić do rokowań w sprawie transportu ukraińskiego zboża jeśli ONZ i Zachód spełnią jej żądania co do całkowitego odblokowania eksportu rosyjskiej żywności i nawozów azotowych.
Bułgaria, Węgry, Polska, Rumunia i Słowacja wspólnie zwróciły się do Unii Europejskiej o przedłużenie zakazu importu ukraińskiego zboża poza ustalony wcześniej termin 15 września. Ma to pomóc w uniknięciu poważnych konsekwencji na rynku rolnym tych krajów. Według nieoficjalnych informacji inicjatywa ta może liczyć także na poparcie Republiki Czeskiej.
Przyczyną takiego działania jest zerwanie przez Rosję 18 lipca rokowań w sprawie przedłużenia ustaleń zezwalających na eksport ukraińskiego zboża korytarzem humanitarnym wyznaczonym przez Morze Czarne według umowy zawartej przez ONZ i Turcję z Rosją. Kraje Europy Środkowej obawiają się zwiększonego przepływu zboża oraz powstania wąskich gardeł, które mogą spowolnić transport.
Bułgaria, Węgry, Polska, Rumunia i Słowacja stały się bowiem alternatywnymi szlakami tranzytowymi dla ukraińskiego zboża, aby móc zrównoważyć spowolniony eksport przez porty Morza Czarnego po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jak się okazało, wskutek źle zaimplementowanych przepisów dotyczących tranzytu oraz działania firm pośredniczących, zimą i wiosną obecnego roku zostały zdestabilizowane rynki rolne w tych krajach. W efekcie wspólnych działań rządów pięciu krajów Europy Środkowej w maju br. Europejska zezwoliła pięciu krajom na wprowadzenie zakazu sprzedaży krajowej ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku i słonecznika, zezwalając jednocześnie na tranzyt takich ładunków na eksport do innych krajów, w tym do innych krajów UE. Ten zakaz ma zakończyć się 15 września.
Premier RP Mateusz Morawiecki stwierdził na konferencji prasowej 19 lipca, że Polska „nie otworzy 15 września granicy z Ukrainą na produkty zbożowe”, a nawet może zamknąć granice na inne produkty rolne z Ukrainy.
„Mamy za niecałe już dwa miesiące, zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, otworzyć granicę ponownie 15 września. Chcę wyraźnie powiedzieć, tutaj z ministerstwa rolnictwa Rzeczypospolitej Polskiej, nie otworzymy tej granicy. Albo Komisja Europejska zgodzi się na wypracowanie (…) regulacji, które przedłużą ten zakaz, albo zrobimy to sami. Będziemy twardzi, będziemy zdecydowani, będziemy bronili polskiego rolnika. To pierwsza rzecz. Druga, jeżeli pojawią się kolejne sygnały destabilizacji na innych rynkach rolnych, na rynkach innych artykułów rolnych, zrobimy to samo […]. Polacy na tranzycie zarabiają, nie grozi on destabilizacją rynku wewnętrznego, dlatego ten eksport ułatwiamy i tranzyt umożliwiamy” – powiedział premier Morawiecki.
W środę 19 lipca odbyło się spotkanie ministrów rolnictwa z pięciu krajów Europy Środkowej, które żądają od Komisji Europejskiej przedłużenia zakazu importu ukraińskiego zboża. Jednak jak wynika z wcześniejszych oświadczeń przedstawicieli rządu Węgier inicjatywa zakazu importu była w największym stopniu inicjatywą rządu Węgier i miała dotyczyć nie tylko zbóż, ale i kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika. Ponadto miała zostać także wprowadzona opcja dodania produktów do listy zakazów, indywidualnie przez rząd każdego z pięciu krajów.
Także jako pierwsze Węgry wniosły o przedłużenie okresu nieimportowania do 31 grudnia oraz utrzymanie zakazu importu na kukurydzę i słonecznik. Jak wyjaśnił minister rolnictwa Węgier Istvan Nagy w wypowiedzi dla agencji Reuters przed spotkaniem w Warszawie, stało się tak dlatego, że „zbiory kukurydzy i słonecznika na Węgrzech jeszcze się nie rozpoczęły, podczas gdy w magazynach wciąż pozostaje trochę ukraińskiego zboża”.
„Oczywiście Ukraina, biorąc pod uwagę jej rozmiar, wszystko co produkuje i eksportuje do Europy zakłóca rynek. Tak samo jest z mięsem z kurczaka, jajkami, miodem. Na razie cztery produkty pozostaną, dążymy do utrzymania zakazu na te cztery produkty i prawdopodobnie dojdzie do porozumienia, że poszczególne kraje będą mogły zwrócić się do UE o nałożenie zakazu na dodatkowe produkty… o tym będziemy rozmawiać” – powiedział agencji Nagy.
Jak powiedział minister Nagy, sedno leży w propozycji węgierskiej przekazanej Unii Europejskiej dotyczącej dróg transportu ukraińskiego zboża. Węgry bowiem sugerują, że transport zboża drogą lądową jest kosztowny i twierdzą, że UE powinna zaoferować Ukrainie lub spółkom żeglugowym progresywną dopłatę do opłat tranzytowych, aby umożliwić transport zboża do alternatywnych portów. Miałoby to spowodować zmniejszenie obciążenia rynków europejskich.
Jednak oznaczałoby to, że transporty tranzytowe ukraińskiego zboża w niewielkim stopniu trafiałby na Węgry czy Słowację, a głównie przechodziłyby przez kraje dysponujące wydajnymi portami – głównie przez Polskę i Rumunię, w mniejszym stopniu Bułgarię.
Tymczasem premier Rumunii Ion-Marcel Cioracu przychylił się do postulatu związków rolników i producentów rolnych i oświadczył, że transport zboża z Ukrainy przez porty rumuńskie – zwłaszcza Konstancę – jest jak najbardziej możliwy, ale po uwzględnieniu interesów tamtejszych rolników i producentów rolnych oraz przeprowadzeniu wysyłki ich produktów. Premiera poparł prezydent Klaus Iohannis. Stanowisko to stało się na tyle przeszkodą dla węgierskich planów, że 19 lipca w drodze na Seklerszczyznę premier Węgier Viktor Orban zatrzymał się specjalnie w Bukareszcie, by przedyskutować z premierem Rumunii kwestię węgierskiej propozycji. Jednak ze spotkania tego nie ukazał się żaden komunikat poza czysto protokolarnym zdjęciem obu premierów i twierdzeniem Viktora Orbana na Twitterze, że „jest to początek pięknej przyjaźni”.
W stosunku do planów węgierskich sceptyczna jest także Bułgaria, jednak w jej przypadku Unia Europejska dopiero w końcu czerwca br. zgodziła się sfinansować pożyczką 60 mln euro budowę nowego terminalu zbożowego wysokiej przepustowości w porcie w Warnie, zaś porty w Burgas, Balcziku czy Neseberze mogą przeładowywać niewielkie ładunki nie mając dedykowanych terminali zbożowych dużej przepustowości.
Polska za to poparła bez zastrzeżeń plan węgierski – tak wynika z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez ISBiznes.pl – co może oznaczać, że duża część transportów zboża będzie szła przez porty Wybrzeża, co może znowu spowodować problemy w eksporcie dla krajowych producentów rolnych.
Tymczasem Moskwa, która zerwała umowę zbożową, usiłuje wymóc na Organizacji narodów Zjednoczonych, by ta w ciągu trzech miesięcy całkowicie odblokowała eksport rosyjskich produktów rolnych i nawozów sztucznych jeśli chce, aby Moskwa wznowiła rozmowy w sprawie wznowienia eksportu ukraińskiego zboża.
Rosja stwierdziła, że zerwanie umowy było spowodowane nie wykonaniem przez ONZ podpisanego z nią memorandum dotyczącego odblokowania eksportu rosyjskich płodów rolnych oraz nawozów sztucznych.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa powiedziała, że teraz na ONZ spoczywa obowiązek wdrożenia rosyjskiego porozumienia jeśli chce, aby Moskwa powróciła do szerszych rozmów na temat pomocy w ożywieniu ukraińskiego eksportu.
„Samo memorandum Rosja-ONZ stwierdza, zacytuję…, że porozumienie będzie obowiązywało przez trzy lata, a w przypadku, gdy jedna ze stron zamierza je wypowiedzieć (Rosja lub ONZ), musi dać trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Wypowiedzieliśmy. W związku z tym ONZ ma jeszcze trzy miesiące na osiągnięcie konkretnych wyników. Dlatego ludzie nie powinni biec do mikrofonów w Sekretariacie ONZ, ale wykorzystać te trzy miesiące na osiągnięcie konkretnych rezultatów. Jeśli będą konkretne wyniki, wrócimy do dyskusji tej (szerszej) kwestii” – powiedziała Zacharowa w środę, 19 lipca w Radiu Sputnik.
Departament Stanu USA uważa, że takie stanowisko należy rozumieć jako zwykły niezbyt zawoalowany szantaż.
„To nie ma sensu. W zamian za całkowite odblokowanie eksportu płodów rolnych Rosjanie mówią, że wrócą do rozmów. Nie zgodzą się na eksport zboża z portów Ukrainy tylko wrócą do rozmów. Jeszcze zaatakowali terminale w tych portach. Nie ma w tym nic poza próbą demonstracji siły” – powiedział CNN urzędnik Departamentu Stanu.