Presja zachodnich koncernów na polskie firmy, żeby liczyły ślad węglowy, jest silniejsza niż wymogi UE

Ochrona pieniędzy i roślin
Pixabay

Mimo, że prawo jeszcze nie wymaga od większości polskich spółek raportowania ESG a co za tym często idzie także liczenia śladu węglowego, to eksperci alarmują, że ten wymóg pojawia się już kontraktach z zachodnimi partnerami, czy to na poziomie przetargów czy kontraktów. Nie bez znaczenia jest też finansowa rewolucja, która idzie od strony banków. Firmy, które nie będą zmniejszały swojej emisyjności mogą mieć problemy z pozyskaniem atrakcyjnych kredytów. W skrajnym przypadku, mogą ich w cale nie otrzymać

– Mieliśmy sporo telefonów, od firm, które od lat są dostawcami na rynek krajów Europy Zachodniej i teraz nagle, przy kolejnych umowach czy przetargach są proszeni o podanie śladu węglowego. To czasami dzieje się praktycznie z dnia na dzień i czasem wpadają w panikę, bo ich kontrakty są zagrożone. Widać, że mimo braku wyraźnych regulacji zachodni kontrahenci już tego zaczynają wymagać – mówi w rozmowie z ISBiznes.pl Łukasz Broniewski współzałożyciel Fundacji Climate Strategies Poland.

W sytuacji, kiedy 50% polskiego PKB opiera się na eksporcie, a 75% tego eksportu trafia do krajów Unii Europejskiej, a 29% do Niemiec, obowiązująca w Unii Europejskiej i Republice Federalnej Niemiec strategia zeroemisyjności i cel zerowych emisji netto oznacza dla większości polskich firm fundamentalną zmianę otoczenia biznesowego – uważają eksperci z Fundacji Climate Strategies Poland.

Wniosek z raportu Fundacji „Lepiej późno niż później. Redukcja śladu węglowego a konkurencyjność klimatyczna polskich firm” jest oczywisty i niezbyt optymistyczny: polskie firmy są wyraźnie zapóźnione we wdrażaniu strategii klimatycznych. Tylko nieliczne wyliczają swój ślad węglowy, a tych, które mają ambitne, niezależnie zweryfikowane cele zgodne ze ścieżką Porozumienia Paryskiego i zdefiniowane szczegółowe plany działania czy programy inicjatyw jest zaledwie kilka. Relatywnie niewielka okazała się też aktywność biznesu we wdrażaniu rozwiązań z zakresu zielonej energii.

– Polskie firmy nie są gotowe, a Europa nam ucieka. Ślad węglowy jest trzecim wymiarem konkurencyjności – przekonuje Broniewski.

Co to może oznaczać w praktyce? Na przykład to, że polskie firmy, które nie spełniają norm wypadną z europejskiego łańcucha dostaw dużych firm, a także to, że konsumenci przestaną kupować ich produkty w Europie Zachodniej, a w końcu być może także na rodzimym rynku. Trzeba się liczyć nawet z tym, że zarówno wymogi biznesowe jak i zachowania konsumenckie mogą wyprzedzić regulacje prawne – ostrzegają eksperci.

Ale to nie wszystko. Napór na liczenie śladu węglowego i zmierzanie do zeroemisyjności zwiększa się też od strony banków.

– Największe firmy, które starają się o finansowanie z zachodnich banków już słyszą, że jak nie będą mieli polityki ESG, to ich kredyt będzie droższy. To dlatego, że banki zaczynają liczyć emisyjność portfeli – zdradza Łukasz Broniewski.

„Banki muszą zbierać dane dotyczące strategii klimatycznych – w tym także śladu węglowego – swoich klientów, dokonywać ocen swoich ryzyk i ekspozycji oraz upubliczniać dane na temat zagregowanych ryzyk klimatycznych swojego portfela, w tym jego średniego ważonego śladu węglowego. Dalszym elementem strategii banków w tym zakresie jest oferowanie korzystniejszych warunków finansowania klientom i projektom obniżającym średni ślad węglowy banku, a jednocześnie stopniowe odchodzenie (bezpośrednio przez decyzje kredytowe lub wyższy koszt finansowania), od projektów i firm z wysokim śladem węglowym” – można przeczytać w raporcie.

Zresztą to się już dzieje, ponieważ wiele banków w Europie i także w Polsce całkowicie wstrzymało finansowanie kopalń. To dlatego Ministerstwo Aktywów Państwowych skupuje od spółek energetycznych, w których ma udziały, kopalnie za symboliczną złotówkę. W październiku taką umowę zawarł Tauron sprzedając w całości spółkę Tauron Wydobycie z zakładami górniczymi: Sobieski, Janina i Brzeszcze.

Konieczność wydzielenia kopalni ze struktur Grupy jest podyktowana zaostrzającą się polityką instytucji finansowych zmierzających, pod wpływem regulacji Komisji Europejskiej, do dekarbonizacji swoich portfeli inwestycyjnych. Potwierdza to ostatnia ocena analityków Agencji Fitch, którzy w komentarzu do ratingu Tauronu podkreślili, że sprzedaż kopalń pozytywnie wpłynie na profil biznesowy i finansowy firmy, zwiększając możliwości pozyskania finansowania zewnętrznego i przyspieszenia procesu zielonej transformacji wyjaśniał wówczas prezes Tauronu Paweł Szczeszek.

Z raportu  Fundacji  Climate Strategies Poland wynika, że przekrojowe raporty na poziomie europejskim pokazują, że aby dojść do oczekiwanych wskaźników emisyjności, banki będą zmuszone dostosować strukturę portfeli aktywów na poziomie 20-30% portfela, co oznacza ograniczenie dostępności finansowania dla wielu podmiotów i konieczność zastąpienia tych aktywów innymi pozycjami o niższym poziomie emisyjności.

Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać warunki, którymi będą obwarowane środki  z funduszy europejskich.

W ramach nowego budżetu UE na lata 2021-2027 co najmniej 30% środków musi być przeznaczone na działania, które przyczyniają się do realizacji celów klimatycznych UE, tj. głównie redukcji emisji gazów cieplarnianych oraz wspierania efektywności energetycznej i OZE. Beneficjentami tych funduszy staną się w dużej mierze podmioty gospodarcze, w tym małe i średnie przedsiębiorstwa. Głównym narzędziem będzie system kwalifikowania inwestycji jako „zielonych” w 100%, 40% lub 0%, przypominają eksperci.

Czy firmy powinny już w tej chwili zacząć mocno pracować nad raportowaniem ESG i gromadzeniu danych do liczenia np. śladu węglowego? Tak, ale też powinny naciskać na rząd, bo nie wszystko są w stanie zrobić same, skoro Polska jest drugim największym emitentem gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej.

Autorzy raportu zresztą wyliczają dokładnie działania, na których należałoby się szybko skoncentrować.

Zaczynając od szybkiej ścieżki odejścia od węgla, poprzez maksymalne wykorzystanie potencjału kapitału prywatnego w celu skokowego zwiększenia zainstalowanych mocy odnawialnych źródeł energii. W tym miejscu nie da się wspomnieć o konieczności zlikwidowania barier regulacyjnych utrudniających rozwój OZE (ustawa 10H) oraz konieczności uproszczenia procedur administracyjnych, związanych z decyzjami lokalizacyjnymi dla wszystkich projektów OZE.

I wreszcie, bardzo istotne przyspieszenie tempa inwestycji w modernizację sieci energetycznych, bo bez tego OZE w Polsce, mimo wielkich nakładów środków prywatnych i chęci społeczeństwa, niestety się nie uda.

Na sam koniec warto się zapoznać z najnowszymi badaniami zrobionymi w sierpniu przez Europejski Bank Inwestycyjny, które pokazują, jak szybko zmienia się perspektywa patrzenia na klimat przez Polaków. Impuls związany z wojną w Ukrainie i w konsekwencji drastyczny wzrost cen energii, szybko zmienił nastawienie Polaków do zmian klimatycznych.

„Dobrym rozwiązaniem, które pomogłoby zmniejszyć zużycie energii, według opinii 60% Polaków, byłoby wysokie opodatkowanie towarów i usług powodujących wysokie zanieczyszczenie, takich jak samochody typu SUV i transport lotniczy. 65% respondentów popiera również indeksację cen energii do poziomu zużycia na gospodarstwo domowe – według zasady im więcej konsumujesz, tym droższa staje się energia. Tymczasem 59% twierdzi, że obniżenie ograniczeń prędkości na autostradach byłoby dobrym sposobem na ogólne zmniejszenie zużycia energii” – wynika z badania EBI.