Robert Ogór, Ambra: Wino oprze się kryzysowi, ale boli galopujący wzrost kosztów

Wzrost rynku win gronowych w Polsce zwolnił, jednak dużą dynamikę wykazują wina musujące i wina bezalkoholowe. Przyszłość win owocowych nie wygląda źle. I choć dynamika rynku wina może zbliżyć się do zera, to branża winiarska powinna oprzeć się kryzysowi w gospodarce. Bolączką branży jest galopujący, dwucyfrowy wzrost kosztów i problem z dostępnością surowców i materiałów – mówi w wywiadzie dla ISBiznes.pl prezes Grupy Ambra, Robert Ogór

ISBiznes.pl: Jakie są szacunki Ambry co do rynku win gronowych w 2022 roku? Jaki jest potencjał rynku i z jakimi wyzwaniami mierzy się branża?

Robert Ogór: Mamy do czynienia ze spowolnieniem wzrostu rynku win gronowych, ale za to dużą dynamikę utrzymują wina musujące, a także wina bezalkoholowe.

Mamy do czynienia z mniej sprzyjającymi ogólnymi czynnikami jak np. większa ostrożność konsumentów ze względu na rosnące ceny i wyzwania związane z realizacją budżetu domowego, czyli obsługą kredytów, wysokimi kosztami energii. To powoduje, że miesięczna kwota środków wolnych przeznaczanych przez konsumenta na wydatki inne niż sztywne wydatki budżetów domowych bezwzględnie się zmniejszyła. Wynagrodzenia rosną, ale nie w takim tempie jak obciążenia budżetów domowych, więc ta „swobodna” kwota do wydania maleje. 

Wyzwania przed branżą winiarską nie są inne niż stojące przed innymi branżami konsumpcyjnymi. Z jednej strony to rosnące koszty produkcji, a z drugiej – nie w tym samym stopniu rosnący potencjał konsumpcyjny konsumenta, który musi przeznaczać dużo większe niż w przeszłości kwoty na te sztywne, nieodzowne wydatki związane z opłatami m.in. za energię, gaz i obsługę kredytu.

Na pewno nie można powiedzieć, że wchodzimy w okres z optymistyczną perspektywą wzrostową, z jaką mieliśmy do czynienia przez ostatnie 10 lat na rynku wina i na rynku dóbr konsumpcyjnych, która w przypadku wina i innych alkoholi wiązała się z rosnącą zamożnością społeczeństwa i tzw. premiumizacją, czyli sięganiem po produkty droższe, lepsze, z wyższej półki.

Czy nastąpi zatem odwrócenie tego trendu premiumizacji i powrót do alkoholi tańszych, a także spadek wydatków Polaków na alkohole?

Mieliśmy do tej pory do czynienia z pewną stopą dynamiki wzrostu i myślę, że tej stopy nie utrzymamy, natomiast powstaje pytanie jaki będzie dalszy scenariusz, ale w przypadku wina – moim zdaniem – daleki jest od scenariusza spadku, ponieważ wino jest w bardzo dużym, długoterminowym, silnym trendzie wzrostowym napędzanym przez zmiany społeczne.

Wino to przecież nadal jedynie 8% wydatków ogółem na napoje alkoholowe, a modernizujące się społeczeństwo, rosnąca rola kobiet i zmiany w konsumpcji alkoholu w naszym życiu codziennym, a także rosnące dochody, napędzały rozwój rynku wina. Wino jest towarzyszem unowocześniania się społeczeństwa i progresywnych zmian społecznych.

Jeszcze przed pandemią Ambra prognozowała, że rynek wina może rosnąć 4-5 proc. rocznie? Jak teraz wyglądają te szacunki na najbliższe lata, czy ten wzrost mocno zwolni?

Myślę, że w ujęciu średnioterminowym ta prognoza jest trafna, choć może się w jakimś stopniu nie spełnić, jednak prowzrostowe trendy na rynku wina, który wciąż stanowi mały udział w wydatkach na alkohol ogółem, są niezachwiane.

Może nastąpić jednak okresowe zmniejszenie tej dynamiki, a być może nawet krótkoterminowo jej wypłaszczenie. I może nastąpić też spowolnienie lub wypłaszczenie premiumizacji. Oczekiwałbym bowiem tego, że konsumenci będą jednak poszukiwali nie tylko – tak jak to miało miejsce w ostatnich latach – lepszych win, ale też w większej części lepszych ofert i to może być widoczne w ciągu najbliższych 12 miesięcy.  Gdy sytuacja się poprawie, to znowu ta średnio- i długoterminowa dynamika się wzmocni, ale tak czy inaczej uważam, że wino powinno się obronić.

A jak Ambra sobie z tym krótkoterminowym wypłaszczeniem poradzi?

Jeśli chodzi o nasze portfolio i nasz biznes na tym tle, to prowadzimy świadomie strategię tzw. indeksową, czy też portfelową, co oznacza, że w rynku wina posiadamy ofertę pokrywającą wszystkie segmenty cenowe i też kanały dystrybucji, bo jesteśmy obecni nie tylko w sklepach spożywczych, ale też w HoReCa i mamy własne sklepy specjalistyczne. A zatem jesteśmy przygotowani na różne scenariusze, czyli jeśli konsumenci zmierzają w stronę droższych produktów, to większe dynamiki pokazuje nasza HoReCa i sklepy Centrum Wina, a gdy efekt premiumizacji się osłabia, to bardziej korzystają nasze główne marki jak Fresco czy Dorato w sklepach spożywczych.

Myślę, że ten scenariusz wychłodzenia koniunktury, czy osłabienia dynamiki wzrostu, z jednoczesnym osłabieniem aspiracji na premiumizację, niekoniecznie będzie miał w naszym przypadku saldo negatywne.

Jak mocno procentowo wzrosły koszty Ambry, czy też całej branży winiarskiej w tym roku, a jak mocno spadły marże?

To są znaczące dwucyfrowe wzrosty kosztów, co spowodowało konieczność podwyżki cen na rynku winiarskim. Ambra podniosła ceny dwukrotnie – na początku tego roku i teraz od czerwca do końca sierpnia wprowadziliśmy drugą podwyżkę. Jest to spowodowane eksplozją cen m.in. nośników energii, opakowań szklanych, a z drugiej strony ograniczeniem podaży szkła przez wojnę w Ukrainie oraz częściowo zniszczone i sparaliżowane zakłady, co przesunęło popyt do hut w Unii Europejskiej.

Borykamy się więc wszyscy z tymi samymi problemami galopujących kosztów oraz dostępności surowców i materiałów do produkcji i tu niestety sytuacja branży winiarskiej nie jest lepsza ani nie różni się od sytuacji innych branż spożywczych w Polsce.

W tym roku już zakończyliśmy proces podwyżek cen i zmierzamy wprost do okresu świątecznego, dlatego produkujemy już pełną parą i po wprowadzonych podwyżkach cen możemy skupić się już na budowaniu rynkowych celów sezonowych, no i staramy się, aby nasze plany i działania odzwierciedliły się w zadowalających wynikach.

Czy Ambra podniesie kolejny raz ceny w przyszłym roku?

Sytuacja jest bardzo dynamiczna i nigdy jeszcze taka nie była, więc na pewno będziemy reagować na bieżąco, jednak na razie każdy myśli 2-3 miesiące do przodu. My mamy zaplanowane wszystko do sezonu świątecznego, a podwyżki komunikujemy z pewnym wyprzedzeniem z uwagi na charakter umów handlowych.

Wspomniał Pan, że dobrze radzą sobie wina musujące i bezalkoholowe. Jak wygląda dynamika tych segmentów, czy jest dwucyfrowa?

W tych dwóch przypadkach mamy zupełnie inne fazy zaawansowania rozwoju rynku. W przypadku wina spokojnego czy musującego, to są rynki może nie tyle dojrzałe, ale na innym etapie rozwoju niż wina bezalkoholowe. Wystarczy spojrzeć na rynek piw bezalkoholowych, który notuje nadal spektakularne wzrosty w 15. roku swojego istnienia, bo pierwsze piwa bezalkoholowe pojawiły się już dość dawno.

Także w winach bezalkoholowych mamy do czynienia z otwarciem zupełnie nowego potencjału, nowych odkryć konsumenckich przy bardzo wielu okazjach, w których nie tylko rezygnujemy z alkoholu, ale też w takich, w których chcemy tę konsumpcję ograniczać czy moderować. Przestrzeń różnych potencjalnych okazji do sięgnięcia po wino bezalkoholowe jest jeszcze duża i nieodkryta. I tu dynamiki są bardzo duże i nadal będą – to są dynamiki kilkudziesięcioprocentowe, z kolei w przypadku win musujących utrzymała się dwucyfrowa dynamika.

A co z winami owocowymi? Tu już jest gorzej czy też są wzrosty? Według danych GUS produkcja win owocowych w Polsce spada.

Dane GUS nie opierają się na tych winach owocowych o jakich ja myślę. Mówimy o różnych kategoriach win owocowych. Od dziesięcioleci spadki notuje kategoria, która zapisała się w niechlubny sposób w historii wina i napoje te zupełnie nie mają nic wspólnego z winami owocowymi, a potocznie są tak nazywane. To są napoje wywodzące się jeszcze z państwowego winiarstwa owocowego, działającego jeszcze w starym systemie. To były produkty dosmaczane, aromatyzowane i alkoholizowane, a z winami nie miały nic wspólnego.

Ambra od trzech lat realizuje wizję win z owoców regionalnych, które są tworzone według wzorców i doświadczeń osiągniętych przez winiarstwo gronowe na świecie. Przenosząc te umiejętności sztuki winiarskiej na pozostałe bogactwo owoców, staraliśmy się – tak jak to miało miejsce z Cydrem Lubelskim – wprowadzać nowe doświadczenie dla konsumenta jakim jest np. wino gruszkowe czy z czarnej porzeczki.

Ten bardzo mały segment, który w danych GUS nie jest jeszcze w żaden sposób ujęty, jest warty na razie ok. 30-40 mln zł. Segment jest na początku swojej drogi i jest zupełnie czymś nowym dla konsumenta tak jak wina bezalkoholowe i bardzo dynamicznie rośnie. Te dwa segmenty rosną i na pewno jeszcze przez co najmniej kilka lat, a może dłużej, będą realizowały swój potencjał i my też liczymy na dalsze wzrosty naszych Winiarni Zamojskich w tym segmencie.

Cydr jednak nie sprzedaje się tak dobrze jak przy jego wprowadzaniu na rynek, już ponad 7 lat temu, zakładała Ambra?

Z cydrem nie udało się z punktu widzenia jego masowego potencjału. W Polsce ten potencjał został przyćmiony przez piwną rewolucję, która w tym samym czasie zdominowała świadomość konsumentów. Nastąpiła reaktywacja i bogactwo piwa jako kategorii naturalnej, piwa będącego w kryzysie zglobalizowanego uprzemysłowienia i to jest ogromne zjawisko rewitalizacji sektora piwa na całym świecie.

Piwo to ogromna część wydatków na alkohol w Polsce – to połowa wszystkich wydatków na alkohol – i w tym kontekście ten mały, rodzący się segment cydru nie rozwinął skrzydeł. Jednak cydr w Polsce obronił się jako kategoria naturalna i regionalna, a nie stał się rynkiem industrialnym, przemysłowym jak np. w Wlk. Brytanii, gdzie cydr nie ma nic wspólnego z jabłkiem czy regionem. Polski cydr bardziej nawiązuje do rynku francuskiego i hiszpańskiego.

Myślę, że długoterminowo rysuje się optymistyczny scenariusz dla polskiego rynku cydru, który w Polsce nie urósł poprzez działania dużych koncernów w wielką masę, tylko obronił i zachował swoje regionalne DNA. Ten segment pozostał w Polsce w rękach średnich przedsiębiorców i my też staramy się podchodzić do cydru ostrożnie i z pietyzmem.

Cydr jest w Polsce produktem relatywnie drogim, a w naszym wydaniu jest produkowany ze świeżo tłoczonych jabłek od polskich sadowników. I to jest zaczyn pod przyszłe wzrosty rynku, z których czerpać będzie też mogła polska branża sadownicza.

Bardzo dziękuję za rozmowę.   

O Grupie Ambra:

Grupa Ambra jest liderem rynku wina w Polsce oraz czołowym producentem, importerem i dystrybutorem win w Europie Środkowej i Wschodniej. Tworzące ją spółki prowadzą działalność na rynkach Polski, Czech, Słowacji i Rumunii. Marki należące do Grupy to m.in.: Dorato, Cin&Cin, Fresco, Piccolo, Pliska, Cydr Lubelski, Zarea.

Pod marką Centrum Wina/Distillers Limited Grupa Ambra prowadzi w Polsce największą sieć specjalistycznych sklepów winiarskich, jest również największym dostawcą win premium do gastronomii.

Oferta Ambry opiera się z jednej strony na winach własnych marek, które są produkowane przez Grupę lub na jej zamówienie w różnych krajach świata, a z drugiej na winach importowanych od największych producentów Francji, Włoch, Hiszpanii, Bułgarii, Chile czy Australii. W czerwcu 2005 r. Ambra zadebiutowała na warszawskiej GPW. Jej głównym akcjonariuszem (61,12% akcji), jest notowany na giełdzie we Frankfurcie niemiecki koncern Schloss Wachenheim, jeden z największych światowych producentów win musujących.