Podpisano umowę ramową pomiędzy Agencją Uzbrojenia a konsorcjum Polskiej Grupy Zbrojeniowej i spółką Rosomak na dostawę do 2035 roku 1266 pojazdów na platformie KIA Light Tactical Vehicle (KLTV). Wcześniej Agencja Uzbrojenia i Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1 w Zegrzu podpisały umowę na dostawę 56 Mobilnych Węzłów Łączności MCC. Z tych dwóch umów ważna jest tylko ta druga.
Umowa ramowa dotycząca 1266 pojazdów na platformie KLTV obejmuje szeroką ich gamę: Lekkie Pojazdy Rozpoznawcze LPR Legwan, półciężarówki wysokiej mobilności, polowe warsztaty techniczno-naprawcze oraz pojazdy specjalistyczne wraz z pakietem szkoleniowym i logistycznym.
Logistyka tych pojazdów ma być dostosowana do ich konfiguracji, zainstalowanego wyposażenia specjalistycznego oraz sprzętu koniecznego do obsługi napraw według wskazań w przyszłych umowach wykonawczych. Jednocześnie wdrożone pakiety szkoleniowe obejmą nie tylko same szkolenia, ale też wyposażenie baz szkoleniowych, także materiałowe, umożliwiające stałe szkolenie obsług.
KLTV oznaczane w WP jako Legwan są dostarczane od 2024 roku na mocy umowy z 14 sierpnia 2023 r. pomiędzy Agencją Uzbrojenia a tym samym konsorcjum, z którym obecnie zawarto umowę ramową. Miało to być 385 Lekkich Pojazdów Rozpoznawczych 4×4 na platformie Legwan. Cała umowa miała wartość 1,2 mld zł a przekazanie zaplanowano na lata 20124-2030. W umowie tej pojawiają się KIA Light Tactical Vehicle, w przypadku których umowę o współpracy i przeniesieniu produkcji do Polski zawarto wcześniej z koreańskim producentem. Umowa ta objęła też polonizację części podzespołów, jak okablowanie, wyposażenie wnętrza i nadwozia, elementów zawieszenia i układu wydechowego, co miało zredukować cenę jednostkową każdego tych wozów.
Jak stwierdził wicepremier szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, LPR Legwan już się sprawdziły na granicy polsko-białoruskiej.
„Wszechstronne rozwiązania, które występują dziś w polskim przemyśle dają szansę na mobilność, bezpieczeństwo” – dodał minister.
„Ponad tysiąc nowych pojazdów terenowych dla Wojska Polskiego. Silna armia opiera się nie tylko na żołnierzach, ale i na sprzęcie, który potrafi sprostać wielu wyzwaniom. Dzisiejsza umowa to kolejny krok w unowocześnianiu i wzmacnianiu mobilności naszych sił zbrojnych – z korzyścią zarówno dla obronności, jak i polskiego przemysłu zbrojeniowego. To inwestycja w bezpieczeństwo, niezależność i potencjał gospodarczy” – taka informacja ukazała się na profilu Sztabu Generalnego na platformie X.
Z o wiele mniejszym rozgłosem została dzień wcześniej zawarta umowa Pomiędzy Agencją Uzbrojenia a Wojskowymi Zakładami Łączności Nr 1 w Zegrzu obejmująca dostawę 56 Mobilnych Węzłów Łączności MCC (ang. Mobile Communication Centers), jako część II fazy programu obrony przeciwlotniczej średniego pułapu Wisła. Ma ona wartość 2,09 mld zł. Jest to część większej umowy przewidującej dostawę 6 baterii zestawów rakietowych obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej średniego zasięgu Patriot oraz systemu rozpoznania i dowodzenia ICBS.
MCC posadowiono na podwoziu ciężarówki Jelcz P112.57 z napędem w układzie 10×10. Jest to konieczne, bo ich elementem jest wysoki, kratownicowy, rozkładany serwomotorami, maszt. Zapewnia on łączność pomiędzy wszystkimi elementami systemu Wisła – radarami, wyrzutniami i kabinami dowodzenia oraz systemami rozpoznania i dowodzenia wyższego szczebla. Zainstalowano na nich radiostacje i systemy teleinformatyczne łączności służące zarówno do łączności głosowej, jak i automatycznej transmisji niezależnie od warunków atmosferycznych, umożliwia też łączność do innych sieci. System jest automatyczny i autonomiczny, posiada własne zasilanie oraz agregaty prądotwórcze.
Z tych umów ważna jest ta druga. Pierwsza, mimo że zawarta z wielką pompą, jest jedynie deklaracją intencji typu „chcielibyśmy, aby…”, jeśli nie pójdą za nią umowy wykonawcze. A z tym może być problem i to nader prozaiczny – brak środków.
„Umowy wieloletnie zawarte w ubiegłych latach angażują w większości budżet MON zaplanowany na finansowanie procesu modernizacji technicznej w latach 2025-2028. W rezultacie dostępne wolne środki mogą być niewystarczające do realizacji pozostałych potrzeb sprzętowych i amunicyjnych Wojska Polskiego, dla których nie podpisano jeszcze kontraktów na dostawy. Nie bez znaczenia jest także fakt zwiększenia liczebności polskiej armii, co wpływa na wzrost wydatków bieżących, kosztem zmniejszenia środków dostępnych na inwestycje, w tym zakupy sprzętu wojskowego i amunicji. Problemem jest również objęcie Polski przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu, co ogranicza możliwość finansowania programu zbrojeń ze środków zwrotnych, czy to z pożyczek i obligacji Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, czy też z deficytu budżetu państwa” – napisał analityk budżetu MON Tomasz Dmitruk.
Warto dodać, że w przypadku skurczenia się środków budżetowych pierwszeństwo mają zamówienia już wykonywane, zaś umowy ramowe są ostatnie w kolejności. Efekt może być taki, że Legwany może i trafią do wojska, ale w znacząco mniejszej liczbie niż obiecała umowa ramowa. A jakiś pojazd musi zastąpić starzejące się Hummery. Tymczasem wybór Fordów Rangerów jako podstawowych pojazdów transportowych dla RP zaczyna być w jednostkach kwestionowany. Samochód nie jest zły, ale jego utrzymanie w wersji wojskowej jest daleko droższe niż w wersji cywilnej, w dodatku wobec konieczności zastępowania HMMWV zużywają się szybko. A KLTV, jeśli trafią do wojska, to od zawarcia już nie umowy ramowej a wykonawczej upłyną co najmniej dwa lata. Tymczasem MCC zaczną działać już w momencie rozpoczęcia drugiej fazy programu Wisła – wcześniej zamówiono 12 takich wozów. Obrona przeciwlotnicza, jak bowiem udowodniła wojna na Ukrainie, odgrywa ogromną rolę. Ale MCC, mimo że niezbędny, nie wygląda zbyt bojowo na zdjęciach polityków i jest trudny w prostym przekazie PR.