Konsumenci w strefie euro odchodzą od produktów amerykańskich oczekując na cła w USA i zmniejszają wydatki. Tymczasem w Polsce, mimo chłodniejszego sierpnia, sprzedaż zwolniła w sposób niewielki, a konsumpcja według analityków ma trwałe podstawy.
Według badania Europejskiego Banku Centralnego konsumenci w strefie euro dysponując znacznymi oszczędnościami zgromadzonymi w latach od pandemii w obecnym roku ostrożnie dokonywali zakupów ze względu na „cła Trumpa”. Skomasowała się tu niepewność sektorów gospodarki, których pracowali, jak i ich własne oczekiwania na podwyżki cen towarów z USA.
Chociaż dane zebrano w czerwcu, przed zawarciem umowy celnej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, wyniki dają wgląd w to, jak gospodarka strefy euro zareagowała od kwietnia, gdy Trump rozpoczął wdrażanie swoich ceł.
„W odpowiedzi na obawy związane z cłami konsumenci w zauważalny sposób zmieniają swoje nawyki zakupowe” – poinformował EBC w artykule w Biuletynie Ekonomicznym.
Jak stwierdzono w badaniu, 26% respondentów ankiety zadeklarowało odejście od produktów amerykańskich, zaś około 16% ograniczyło w ogóle wydatki.
„Gospodarstwa domowe o wysokich dochodach częściej rezygnują z towarów amerykańskich, podczas gdy gospodarstwa domowe o niższych dochodach są bardziej skłonne do ograniczania swoich ogólnych wydatków. Te wyniki podkreślają namacalny wpływ napięć handlowych na zachowania i oczekiwania ekonomiczne europejskich konsumentów. Zmieniając oczekiwania dotyczące inflacji i wzrostu oraz wywołując zmiany w zachowaniach wydatkowych, cła wprowadziły element niepewności, który wpływa zarówno na decyzje poszczególnych gospodarstw domowych, jak i potencjalnie na szerszy rozwój gospodarczy” – stwierdził EBC, dodając, że na te decyzje miała również wpływ wiedza finansowa.
Wynika to z określenia kupowanych towarów – ofiarą cięć padły przede wszystkim wydatki uznaniowe, podczas gdy wydatki na artykuły pierwszej potrzeby pozostały w dużej mierze niezmienione. Konsumenci skorygowali też w górę swoje oczekiwania inflacyjne, także w dłuższej perspektywie, co pokazuje, że postrzegany jest wyraźnie wpływ ceł na inflację. Wpływ ten nie jest przy tym rozumiany jako przejściowy tylko jako długotrwały.
Tymczasem z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia w Polsce. Według analityków Banku Pekao w sierpniu odnotowano dobre, choć nie rekordowe wyniki sprzedaży detalicznej.
„Sprzedaż detaliczna spowolniła dokładnie tak, jak oczekiwali tego ekonomiści – z 4,8 do 3,1% r/r. Dynamika sierpniowej sprzedaży jest zatem bliska średniej z zeszłego i obecnego roku. Spodziewane przez nas przyspieszenie w kolejnych miesiącach powinno być jednak zauważalne. Wzrost o 3,1% w skali roku po uwzględnieniu inflacji to utrzymywanie stabilnej dynamiki, która w ostatecznym rozrachunku wzmocni elementy popytowe w strukturze PKB” – zauważają analitycy w notatce, stwierdzając, że od kilku miesięcy widać „wyraźne sygnały odbudowania konsumpcji Polek i Polaków”. Jak dodano, „dalsza poprawa nastrojów konsumenckich sugeruje, że skłonność do konsumpcji pozostaje wysoka”.
Podobne stwierdzenia padły ze strony Mariusza Zielonki głównego ekonomisty Lewiatana.
„W ubiegłym miesiącu nie było większych zaskoczeń w danych o sprzedaży detalicznej. Rośnie nadal w skali roku sprzedaż samochodów. Na wysokim poziomie utrzymuje się również dynamika sprzedaży paliw. Na horyzoncie nie widać zagrożeń, które mogłyby osłabić konsumpcję. Wyniki będą nadal oscylować nawet przy granicy 5% wzrostu – zauważył Zielonka w nocie dotyczącej sprzedaży.