Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe po raz siódmy w ciągu roku. Teraz stopa referencyjna wynosi 2,25%. Jak jednak stwierdziła prezes EBC Christine Lagarde, „perspektywy gospodarcze są przesłonięte wyjątkową niepewnością”.
Gwałtowny wzrost inflacji jaki nastąpił po pandemii został zredukowany niemal do celu inflacyjnego Europejskiego Banku Centralnego, więc koszty kredytów spadły do najniższego poziomu od 2022 roku.
Jednak obecne problemy z amerykańską polityką gospodarczą ciążą i nadal mogą ciążyć na gospodarce strefy euro, choć ECB nie mówi już o stopach procentowych jako „restrykcyjnych”, co oznacza furtkę do dalszych obniżek w przyszłości. Kierująca EBC Christine Lagarde przyznała, że w obliczu tak wielu niewiadomych bank musi pozostać w trybie podejmowania decyzji na każdym posiedzeniu.
„Będzie to kwestia elastyczności w obliczu tego, co widzimy. Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy polegać na danych” – zauważyła, przyznając przy tym, że bank nie będzie miał pełnej jasności do następnego posiedzenia na początku czerwca, ponieważ nastąpi ono przed upływem 90-dniowego terminu zamrożenia ceł Trumpa, prezydent USA nałożył na Unię Europejską cła ustalone na poziomie 20%. Mimo tego rynki zwiększyły poziom zakładów na dalsze obniżki kosztów pożyczek, ponieważ bankierzy z EBC już znają przeciwności, z którymi obecnie mierzy się Europa.
Europejski Bank Centralny oszacował w zeszłym miesiącu, że wzrost produktu krajowego brutto w 20 krajach strefy euro może spaść o 0,5 punktu procentowego, jeżeli Stany Zjednoczone nałożą 20-25% cła na import z UE, a Unia wdroży cła retorsyjne. Obecnie szacunki te uznano za zbyt optymistyczne, szczególnie jeśli wojna handlowa spowoduje spustoszenie, jeśli chodzi o zaufanie inwestorów i konsumentów oraz stan przedsiębiorstw. EBC spodziewał się także, iż inflacja wskutek wojny handlowej wzrośnie o 50 punktów bazowych, ale nieprzewidywalna polityka USA może ją jeszcze zwiększyć lub zmniejszyć. Niemal wszystkie wskaźniki finansowe wpływające na ceny uległy bowiem drastycznym zmianom w ostatnich tygodniach. Niepewność co do ceł już zmniejszyła i jeszcze zapewne zmniejszy zaufanie gospodarstw domowych i firm, a niestabilny rynek spowoduje zacieśnianie polityki pieniężnej.
Europejski Bank Centralny powołuje się przy tym na problemy Rezerwy Federalnej, która jest w trudniejszej sytuacji i może być zmuszona do pozostania na obecnym poziomie stóp procentowych. Przewodniczący Jerome Powell ostrzegł 16 kwietnia, że słabnąca gospodarka i wysoka inflacja mogą doprowadzić do konfliktu celów FED dotyczących zarówno stabilności cen, jak i maksymalnego zatrudnienia.
Lagarde zapytana o możliwe scenariusze rozwoju sytuacji w przyszłości stwierdziła, że nie może powiedzieć „czy jesteśmy u szczytu niepewności”.
„Trwają negocjacje. Wiem na pewno, że Europejski Bank Centralny i system euro w naszych decyzjach dotyczących polityki pieniężnej muszą być gotowe na nieprzewidywalne. Określimy nasze stanowisko w sprawie polityki pieniężnej na podstawie tego, co jest właściwe, aby osiągnąć cel. Zrobimy to, wykazując się skutecznością i elastycznością. Tak więc analizując charakter szoku, rodzaj reakcji, których wymaga, i robiąc to w sposób szybki” – dodała.
„Skupiamy się na euro i na mandacie stabilności cen. Inne banki centralne na świecie mają inny mandat” – powiedziała Lagarde, zapytana o możliwości działania EBC.
„Wyraźnie sytuacja gospodarcza, makroekonomiczna jest inna i będą to wstrząsy innego rodzaju niż te, które dostaniemy. To prowadzi nas do wyciągnięcia innych wniosków. Nie będę charakteryzować tego, co dzieje się w tej chwili. Myślę, że komentatorzy, najlepsi ekonomiści specjalizujący się w sprawach handlu, wszyscy zgadzają się, że będzie to miało negatywne konsekwencje. Konsekwencje będą się różnić w zależności od tego, w której części świata się znajdujesz, i to naprawdę uzasadnia fakt, że decyzje dotyczące polityki pieniężnej nie będą takie same na całym świecie” – zauważyła prezes EBC. Jednak nie jest optymistką, jeśli chodzi o rozwój sytuacji w najbliższym horyzoncie czasowym, choć jak zwykle nie powiedziała tego wprost.
„Eskalacja globalnych napięć handlowych i związana z nimi niepewność prawdopodobnie obniży wzrost w strefie euro poprzez stłumienie eksportu i może obniżyć inwestycje i konsumpcję. Pogarszające się nastroje na rynkach finansowych mogą doprowadzić do zaostrzenia warunków finansowania” – stwierdziła.
Jak zauważyła Kirstine Kundby-Mielsen, analityk walutowy w Danske Bank, oświadczenie EBC ma gołębi ton ze względu na niepewność co do polityki handlowej.
„(Ich) uwaga przesunęła się na analizę ryzyka spadkowego dla perspektyw wzrostu, a nie ryzyka wzrostu dla inflacji” – dodała.
„Przyszłościowe spojrzenie na gospodarkę implikuje oczekiwany szok spowodowany cłami, a charakter tej wyjątkowej niepewności implikuje otwartość na dalsze luzowanie polityki pieniężnej – zakładając, że szok handlowy utrzyma się i zostanie potwierdzony danymi. Wciąż spodziewamy się kolejnej obniżki stóp w czerwcu i stopy końcowej na poziomie 1,5% do końca roku” – skomentował decyzję EBC Mark Wall, główny ekonomista europejski w Deutsche Bank.
Banki centralne, jak ocenili to analitycy Blackrock, „zachowują się jak ludzie, którzy chodzą po tłuczonym szkle”. Decydenci polityczni i gospodarczy spoza USA widzą przestrzeń dla obniżek stóp, zaś w przypadku Japonii nastawiają się na bardziej ograniczony ich wzrost. EBC przy tym nie jest jedynym bankiem centralnym, który musi liczyć się z cłami nałożonymi przez USA.
STOXX 600 nieznacznie spadł po decyzji redukcji stóp procentowych, ale nadal znajdował się w trendzie wzrostowym. Euro, które jest blisko trzyletnich maksimów w stosunku do dolara, spadło o 0,3% do poziomu 1,365 dolara. Niemieckie obligacje zniwelowały straty, zaś rentowność dziesięciolatek spadła do 2,5%. Marcowe dane ze strefy euro potwierdziły oświadczenia Europejskiego Banku Centralnego, że dezinflacja jest na dobrej drodze. Ceny wzrosły zaledwie o 2,2% w porównaniu z rokiem ubiegłym, podczas gdy uważnie obserwowane ceny usług spadły do 3,5% z 3,7% wraz ze słabnięciem presji płacowej.
Analitycy twierdzą, że nie ma już mowy o przerwie w działaniach EBC w kierunku zmniejszania stóp procentowych i nastąpią dalsze redukcje. Tym bardziej, że inflacja nadal spada w kierunku celu EBC na poziomie 2%, zaś zmniejszające się koszty energii i spadek wskaźników zaufania biznesu, czynią ruchy w kierunku stopniowego „obcinania” stóp procentowych naturalnymi. Tym bardziej, że niespodziewany wzrost notowań euro wywindował wspólną walutę do najwyższego poziomu od trzech lat w stosunku do dolara. W dodatku, jak stwierdziła Christie Lagarde, „nastroje inwestorów okazały się bardziej odporne w strefie euro niż w innych gospodarkach”.
Ekonomiści ankietowani przez Bloomberga jeszcze przed obecną decyzją przewidywali kolejną obniżkę kosztów kredytów na czerwcowym posiedzeniu EBC w sprawie polityki pieniężnej z sugestią, że zostaną one utrzymane na poziomie 2% co najmniej do końca przyszłego roku. Ale analitycy Goldman Sachs, Deutsche Bank i Bank of America prognozują głębsze obniżki.
„W miarę jak rosną szkody wyrządzane przez politykę handlową USA, spodziewamy się, że Rada Prezesów ponownie obniży stopy procentowe w czerwcu i wrześniu” – skomentował David Powell, starszy ekonomista w Bloomberg Economics.
Komunikat po posiedzeniu EBC wskazuje na to, że bankowcy sterują w kierunku polityki mieszczącej się w zakresie szacunków dla poziomu neutralnego – poziomu, który ani nie stymuluje, ani nie ogranicza aktywności gospodarczej. Co prawda, Lagarde stwierdziła, że koncepcja neutralnej stopy nie jest już przydatna, posuwając się nawet do nazwania jej „bezsensowną”, bowiem w obecnym stanie niepewności politycznej nie można niczego do końca przewidzieć. Problemem jest m.in. to czy amerykańska polityka celna nie doprowadzi do zniweczenia wątłego wzrostu gospodarczego w strefie euro. Rzeczywistość jest bowiem taka, że mimo zawieszenia ceł, produkty z Unii Europejskiej są nadal objęte 10% taryfami celnymi przez 90 dni, bez możliwości określenia, co stanie się później. Tymczasem impas w chińsko-amerykańskich rokowaniach handlowych narasta, podobnie jak ryzyko, że w razie wojny handlowej Chiny zaleją swoimi towarami po obniżonych cenach rynek europejski.
„Coraz większe zakłócenia w handlu światowym zwiększają niepewność. Spadające ceny energii na świecie i aprecjacja euro mogą wywierać dalszą presję w dół na inflację. Może to zostać wzmocnione przez niższy popyt na eksport ze strefy euro z powodu wyższych taryf i przekierowania eksportu do strefy euro z krajów z nadwyżką mocy produkcyjnych” – powiedziała prezes EBC.
Większość decydentów politycznych Europy tym razem nie bawi się w prognozowanie i jest bardzo ostrożna, jeśli chodzi o prognozy dotyczące stóp procentowych. Prócz chaosu spowodowanego cłami Trumpa cały czas na porządku dziennym stoi kwestia powtórnego uzbrojenia Europy oraz koniecznych wydatków na infrastrukturę w Niemczech zapowiadających się jako „inwestycja stulecia”. Nic więc dziwnego, iż prezes EBC stwierdza, że „teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy być zależni od danych. I musimy polegać na bezpiecznych, wiarygodnych danych”.