Analiza ISBiznes.pl: Amerykanie odchodzą z Jasionki, czy odejdą z Europy Środkowej?

Siły amerykańskie opuszczają bazę logistyczną w porcie lotniczym w Jasionce pod Rzeszowem. Jest to obecnie największe centrum logistyczne skąd odbywa się wysyłka sprzętu i wyposażenia z Zachodu dla wojsk ukraińskich. Ożywiło to przypuszczenia i nieoficjalne informacje o znacznej redukcji amerykańskiego personelu wojskowego w Europie Środkowej. Waszyngton wysyła w tej sprawie tak sprzeczne sygnały, że niewykluczone, iż rzeczywiście nastąpią jakieś redukcje w nieznanej obecnie skali.

W Polsce stacjonuje nieco ponad 10 tys. żołnierzy, głównie w bazie US Navy Redzikowo, w Jasionce i w bazie USAG-P pod Poznaniem. Są też mniejsze jednostki amerykańskie rozproszone po kilku garnizonach w kraju.

„Wycofanie żołnierzy amerykańskich z lotniska w Jasionce było zapowiadane i konsultowane z nami już wiele, wiele tygodni temu, to nie jest żadne zaskoczenie. Amerykanie nas o tym uprzedzali i zapewniali, że żołnierze, którzy będą wycofani z okolic Rzeszowa i Jasionki, będą nadal stacjonowali w Polsce. I nie oznacza to w żaden sposób redukcji sił amerykańskich w Polsce czy w Europie” – powiedział premier Donald Tusk.

„Wojska USA zostają w Polsce! Zgodnie z decyzją podjętą na szczycie NATO w Waszyngtonie zmienia się charakter misji w Jasionce. Dotychczasowe zadania wojsk USA w Jasionce przejmowane są przez kolejnych sojuszników. Wojska USA pozostają w Polsce, ale w innych lokalizacjach. Teraz w misję w Jasionce zaangażowane są głównie wojska norweskie, niemieckie, brytyjskie i polskie oraz inni sojusznicy. NATO w ramach misji NSATU – przejmuje odpowiedzialność za funkcjonowanie Jasionki, o czym informowaliśmy od lipca 2024 roku – napisał na swoim profilu na Xitterze wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz

„Amerykanie zapewniają, że ich obecność na terenie Europy Wschodniej, naszego regionu, nie podlega absolutnie żadnej dyskusji i nie będą ulegali presji Rosjan w tym obszarze. Jednocześnie trwa przegląd obecności amerykańskich wojsk na świecie. W niedługim czasie możemy się spodziewać decyzji w tej sprawie” – napisał prezydent Andrzej Duda.

„Wojska amerykańskie przelokowują część swoich sił, nie wszystkie, zaznaczam, do baz w Żaganiu, Powidzu. Dalej będą kontynuowały te same zadania, które wykonywały na terenie Jasionki. Zaprzeczam, że podjęto jakieś decyzje w tej sprawie i że jest to element jakiegoś procesu wycofywania czy redukcji wojsk USA na terenie kraju. Nie posiadamy żadnych wiarygodnych informacji na temat tego jakie docelowe decyzje amerykańskie pojawią się w tym obszarze […]. Jeszcze 2-3 lata trzeba poczekać, by nastąpiła wyraźna zmiana w procesie odbudowywania europejskich zdolności do obrony. Do tego czasu Amerykanie muszą z niesłabnącą intensywnością wspierać wszystkie działania Europy. Dlatego zaangażowanie amerykańskie na kontynencie nie powinno być drastycznie redukowane – to powinien być proces skorelowany z budowaniem europejskich zdolności” – powiedział Polskiej Agencji Prasowej szef BBN, gen. Dariusz Łukowski. Jak dodał, rozmawiał już na ten temat z doradcą prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltzem.

„Mamy lawinę komunikatów od „Wszystkich Świętych” politycznych, które wyglądają na typowy damage control. Czyli nawet jeśli były takie rozmowy, to zapewne Amerykanie powiedzieli, że kiedyś tam wycofają żołnierzy z Jasionki, bo wchodzą tam żołnierze z Europy i ich zastąpią. Ale wygląda na to, że nasze czynniki polityczne myślały, że zastępowanie będzie stopniowe, tymczasem Amerykanie po prostu pewnego dnia zabrali swoje zabawki i wyjechali z Jasionki kompletnie naszych polityków zaskakując. Niezależnie od tego, że tu wszystkie rzeczy są jakby prawdą – że rozmawiano, że od początku roku mówiono, że Amerykanie pewnie wycofają się z Jasionki, to takie postępowanie jest pokazem lekceważenia miejscowych, czyli nas i całego europejskiego NATO. A to już nie wygląda dobrze” – powiedział ISBiznes.pl polski analityk wojskowy.

Nagłe wycofanie z Jasionki w rzeczywistości nie jest zwykła „relokacją”, bowiem do USA wróci spora część amerykańskiego personelu logistycznego – według informacji ISBiznes.pl może to być nawet o 1/3 logistyków do tej pory obecnych w Polsce. Ożywiło to przypuszczenia pochodzące jeszcze ze stycznia br., iż przewidywane są wielkie redukcje sił amerykańskich w Europie – do USA miałoby wrócić nawet 10 tys. żołnierzy z 20 tys., które wysłał jako wsparcie obrony Wschodniej Flanki NATO w maju 2022 r. prezydent Joe Biden. Oficjalnie wszyscy polscy i europejscy politycy zaprzeczają temu, ale jednak informacje, które płyną z Waszyngtonu są wyjątkowo niespójne i pozwalają się domyślać, że w kwestii redukcji wojsk „coś jest na rzeczy”.

10-11 lutego br. w trakcie wizyty w Niemczech sekretarz obrony Pete Hegseth stwierdził, że obecnie nie ma planów redukcji wojsk amerykańskich w Europie, ale „po zakończeniu wojny na Ukrainie zostanie dokonany przegląd globalnego rozmieszczenia wojsk amerykańskich. 30 marca The Wall Street Journal poinformował o dwóch spotkaniach, na które Hegseth zaprosił swoją żonę Jennifer, byłą producentkę telewizyjną Fox News. Pierwsze odbyło się 6 marca w Pentagonie z ministrem obrony Wielkiej Brytanii Johnem Healeyem oraz szefem sztabu brytyjskiej armii admirałem Tonym Radakinem, drugie było spotkaniem grupy kontaktowej ds. Ukrainy. Na „jednym z nich”, prawdopodobnie na pierwszym, miano poruszyć kwestię redukcji wojsk amerykańskich w Polsce i w Rumunii.

Tymczasem dwa dni temu NBC podała informację, że od kilku miesięcy rozważana jest propozycja wycofania do 10 tys. żołnierzy z Europy Wschodniej, powołując się na „sześciu urzędników amerykańskich i europejskich, którzy są poinformowani w tej sprawie”. Rozważany kontyngent byłby częścią 20 tys. wzmocnienia, które administracja Bidena wysłała w 2022 roku w celu obrony krajów Wschodniej Flanki – większość tych żołnierzy znalazła się w Polsce i Rumunii. Oficjalnie Pentagon i Departamenty Obrony i Stanu mają zachowywać milczenie, by nie utrudnić prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi rokowań z Rosją i nie tworzyć wrażenia, że Stany Zjednoczone porzucają swoich wieloletnich sojuszników w Europie, którzy postrzegają Rosję jako rosnące zagrożenie.

Przywoływany w tekście Seth Jones, główny wiceprezes Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, stwierdził, że Rosjanie „ocenią redukcję sił zbrojnych USA, jako osłabienie odstraszania i zwiększy to ich gotowość do ingerencji na różne sposoby w całym spektrum w Europie”.

Elbridge Colby, obecnie jedyny kandydat na szefa gabinetu politycznego w Pentagonie, od dawna zwolennik „porzucenia Europy”, miał wezwać do większego skupienia się na Chinach, redukcji sił w Europie i nieprzeznaczania większych zasobów na wojnę w Ukrainie. Colby jest też jednym z „żelaznych” zwolenników porozumienia się z Rosją.

Sytuację dostrzegł już Kongres, w którym senator Roger Wicker, Republikanin z Missisipi, przewodniczący Komisji ds. Sił Zbrojnych, dość miękko, ale wyraźnie skrytykował te pomysły.

„Niektórzy uważają, że nadszedł czas, aby drastycznie zmniejszyć naszą obecność militarną w Europie. Niepokoją mnie te głęboko błędne i niebezpieczne poglądy niektórych biurokratów średniego szczebla w Departamencie Obrony. Pracowali nad wycofaniem się Stanów Zjednoczonych z Europy i często robili to bez koordynacji z sekretarzem obrony” – stwierdził starając się niejako wybielić Pete Hegsetha, choć wiadomo z konwersacji na komunikatorze Signal, że ten uważa pomysł bronienia Europy za „żałosny”.

Tymczasem mniej więcej wiadomo skąd wziął się pomysł tych cięć. Jak napisał branżowy bliski Pentagonowi serwis informacyjny Military.com rozważane są duże cięcia strukturalne w US Army. Z obecnym 450 tys. żołnierzy stan jednostek wojsk lądowych USA zmniejszyłby się do 420 tys. lub nawet 360 tys. Co ciekawe, jest to efekt pomysłu powrotu do tzw. wojsk kolonialnych, czyli formacji o dużej manewrowości, które przydatne byłyby na Indo-Pacyficznym Teatrze Operacyjnym. Dotyczy to głównie Chin, a ten obszar administracja Trumpa chce uznać za priorytetowy wraz z obszarem kontynentu amerykańskiego. Co ważne, to właśnie ciężkie manewrowe jednostki o dużej sile uderzeniowej i obronnej są bardziej przydatne na Europejskim Teatrze Operacyjnym. Dodatkowo sekretarz obrony polecił by Pentagon wyasygnował 8% budżetu na nowe priorytety.

Drugą istotną inicjatywą jest połączenie dowództw wojskowych USA w Europie i Afryce oraz rozważana rezygnacja ze stanowiska naczelnego dowódcy sojuszniczego NATO w Europie (SACEUR). Do tej pory stanowisko to zajmował wyłącznie Amerykanin, obecnie miałby to być „wyższy dowódca jednego państw NATO” z Europy. Oba te kroki zdecydowanie zmarginalizowałyby w USA znaczenie Europejskiego Teatru Operacyjnego stawiając go na równi z afrykańskim. Dowództwo USA w Afryce zostało przekształcone w osobny pion dowodzenia w 2008 r. wraz ze wzrostem znaczenia strategicznego Czarnego Kontynentu.

Wyżsi oficerowie US Army są przeciwno tym pomysłom. Generał armii USA Christopher Cavoli, najwyższy rangą generał USA w Europie, powiedział w senackiej Komisji ds. Sił Zbrojnych, że połączenie dowództw wojskowych USA w Europie i Afryce byłoby przesadą. Cavoli, który jest obecnie szefem Dowództwa Europejskiego USA i SACEUR.

„Miałbym odpowiedzialność za 50 kolejnych krajów… to byłoby przesadą” – stwierdził Cavoli, dodając, że byłoby to ogromnym obciążeniem dla dowództwa oraz kontroli zbrojeń nuklearnych i tworzyłoby „niepotrzebnie wywołując napięcia” możliwości, że amerykańskimi jednostkami w Europie nie dowodziłby Amerykanin.

„Myślę, że to są rzeczy, które trzeba by dokładnie rozważyć” – skonstatował generał.

Media USA omawiając wystąpienie generała w Kongresie zwróciły uwagę, iż „Hegseth powiedział Europejczykom, iż nie powinni zakładać, że obecność Stanów Zjednoczonych będzie trwała wiecznie”.

Obecnie pojawiła się oficjalna już informacja, że prezydent Doland Trump i sekretarz obrony Pete Hegseth zobowiązali się do przedstawienia rekordowego budżetu obronnego w wysokości 1 bln dolarów. Ogłoszenie pojawiło się jednak w momencie poinformowani o planach redukcji około 20 tys. pracowników cywilnych Pentagonu. W dodatku nie sprecyzowano czy będzie to tylko budżet Pentagonu, czy wszystkich agencji obronnych. Z pierwszych przymiarek do takiego całościowego budżetu wynikało, że wydatki na Pentagon, broń jądrową i bezpieczeństwo narodowe w innych agencjach rządowych miałyby wzrosnąć z 892 mld dolarów w 2024 r. do 925 mld dolarów w 2025 roku. Tak więc rekordowy budżet niezbyt wiele różniłby się od planów budżetowych i oznaczałby jedno – jak stwierdził francuski analityk wojskowy dla agencji AFP, amerykański budżet obronny jest „defensywny i jeśli chodzi o kierunek – pacyficzny”. A to źle wróży Europie.