„Cła Trumpa” okazały się pułapką także dla rosyjskiej giełdy, która zanotowała najgorszy tydzień od dwóch i pół roku. Dołożyło się do tego załamanie cen ropy naftowej. Rosjanie także odnotowali, że zaczęła się ucieczka rosyjskich oligarchów do krajów, których obywatelstwo zapobiegliwie kupili sprzed 8-10 laty.
Podobnie jak na Zachodzie, także w Rosji, mimo iż faktycznie odciętej od światowego rynku, dwa dni po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa decyzji o nowych taryfach celnych, rynek finansowy doznał gwałtownego tąpnięcia. W czasie tych dwóch dni kapitalizacja moskiewskiego rynku akcji spadła o 2 bln rubli. W środę wynosiła ona 55,04 bln rubli, zaś w piątek pod koniec sesji było to już 53,02 bln. Analitycy banku WTB twierdzą przy tym, iż to nie koniec, a rynkowe spadki przeciągną się na następny tydzień. Indeks moskiewskiej giełdy obejmujący akcje 43 największych spółek stracił do końca tygodnia 8,05%, w tempie porównywalnym tylko z paniką końca września 2022 r., kiedy to rynek obiegły informacje o powszechnej mobilizacji.
Akcje Sbierbanku na koniec piątkowej sesji odnotowały 5,2% spadek, Gazpromu o 4,9%, bank WTB zaliczył 6% spadek, Rosnieft i Łukoil odpowiednio o 3,9% i 4,6%. Aerofłot zanotował -4,8%, Mechel stracił ponad 7%, Novateku spadł o 5,4%.
Jak stwierdził Jewgienij Kogan, bankier inwestycyjny i profesor Wyższej Szkoły Ekonomicznej, „na naszych oczach rozwija się potężny kryzys”, bowiem „cała Trumpa” radykalnie zmieniają reguły gry w światowym handlu i grożą światowej gospodarce trzecią wielką recesją od początku wieku. W Rosji powtarza się oceny JP Morgan szacujące prawdopodobieństwo recesji w USA na 60%. Ekonomiści Sbierbanku uprzedzają, aby się nie cieszyć z kryzysu w USA – mimo odcięcia od większości podstawowych funkcjonalności międzynarodowego rynku finansowego, kryzys ten dopadnie także i rosyjską gospodarkę.
Tanieją szybko surowce, których Rosja jest eksporterem. Kontrakty terminowe na miedź spadły o 11% w ciągu dwóch dni. Cena ropy Brent spadła w tym czasie o 12% i w szczytowym momencie wyprzedaży osiągnęła 64,06 dolara za baryłkę, co oznacza najniższy poziom od 2021 roku, najtańsza rosyjska ropa Urals jest już notowana po mniej niż 59 dolarów za baryłkę. Przyczyną jest decyzja OPEC+ by zwiększyć wydobycie, podjęta jeszcze przed ogłoszeniem „ceł Trumpa”, które są zabójcze także dla popytu na produkty naftowe. Potwierdza to analityk Veles Capital Jelena Kożuchowa uważająca, że dla rosyjskiej gospodarki globalne wojny handlowe oznaczają spadek cen surowców, wzrost cen importu i nową falę inflacji.
„Postęp w rozmowach pokojowych mógłby uratować sytuację, ale na razie nie widać na niego szans” – zauważa Kogan, precyzując, że bardzo tania ropa to dla Rosji niemal pewne problemy budżetowe w nadchodzących miesiącach.
W sprawie „poprawy relacji gospodarczych” rozmawiał w Waszyngtonie szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich Kirył Dmitriew, starając się zapobiec surowym sankcjom wobec rosyjskiej ropy, którymi zagroził Trump. Do sankcji co prawda nie doszło, ale też i Dmitriew nic nie załatwił w USA, dowiedział się tylko od sekretarza stanu Marco Rubio, że Stany Zjednoczone są gotowe poczekać jeszcze kilka tygodni, a nie miesięcy, na rosyjskie stanowisko, a „czas ucieka”.
Na razie trwa wyprzedaż akcji na moskiewskim parkiecie. Od rozpoczęcia rosyjsko-amerykańskich negocjacji rozejmowych w połowie lutego akcje Gazpromu spadły już o 30%, Norilsk Nickel o 25%, a Rosnieft o 28%. Kagan nawet nie wyklucza, że zaczną pojawiać się wezwania do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego.
Jak poważna jest sytuacja, stwierdza Kożuchowa, może świadczyć fakt, że po raz pierwszy od niemal 18 miesięcy rząd rosyjski zacznie codzienną sprzedaż waluty z Funduszu Dobrobytu Narodowego. Jest to konieczne, by zrekompensować załamanie dochodów budżetowych z tytułu 20% spadku ropy naftowej i gazu od początku lutego br. Od 7 kwietnia do 12 maja rosyjski resort finansów sprzedawać będzie juany i złoto z Funduszu Dobrobytu Narodowego łącznie za 35,9 mld rubli, co oznacza 1,6 mld rubli dziennie. Jak zauważyła główna ekonomistka Alfa Banku Natalia Orłowa, jest to pierwsza taka operacja od stycznia 2024 roku.
Przyczyną tej wymuszonej wyprzedaży jest właśnie cena ropy Urals. Spadek poniżej 60 dolarów za baryłkę, to krytyczny problem. W marcu baryłkę Urals, według Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego, sprzedawano Indiom i Chinom za 58,99 dolara, co było najniższą ceną od lata 2023 roku. Ten gatunek ropy – ciężkiej, kwaśniej o dużej zawartości siarki – staniał od stycznia br. o 13% i kosztuje 11 dolarów mniej niż zapisano w budżecie, gdzie zakładano 69,77 dolarów za baryłkę. Spadł też wolumen wydobycia ropy naftowej z ponad 10 mln baryłek dziennie do 9 mln baryłek dziennie.
Spowodowało to już, że budżetowe dochody ze sprzedaży ropy i gazu zmniejszyły się o 17%, z czego o 10% na koniec I kwartału br. Ministerstwo Finansów już w połowie marca ostrzegało, że z powodu sytuacji na rynku ropy naftowej może mu zabraknąć 2 bln rubli z tytułu sprzedaży surowców, co stanowi prawie 20% poziomu ustalonego w budżecie wynoszącego 10,9 bln rubli.
Fundusz Dobrobytu Narodowego już wcześniej został mocno wydrenowany, bowiem resort finansów musiał wydawać jego środki na jednorazowe pokrycie deficytu budżetowego pod koniec roku, gdy wydatki są największe oraz na zastrzyki finansowe dla największych korporacji państwowych, jak Gazprom. To właśnie według analityków MMI „załamanie się” przychodów z ropy naftowej i gazu zmusiło resort do przejścia na sprzedaż dzienną.
Resort finansów ma też problem z umocnieniem rubla, bowiem budżet sporządzono opierając się na średniorocznym kursie wymiany wynoszącym 96,5 rubla za dolara. Obecnie kurs wymiany wynosi 85 rubli, a czasem nawet jest niższy dochodząc do 83,5 rubla. Oznacza to, że cena rubla obecnie jest o 30% niższa niż zapisana w budżecie, zaś cena baryłki Urals wynosi zamiast 6726 rubli tylko 4900 rubli.
Tymczasem według niemal wszystkich analityków dalszy spadek cen ropy jest już pewny. Tak uważają analitycy MMI, zaś analityk Freedom Finance Władimir Czernow zauważa, że rynek znalazł się w stanie „pełnego chaosu”, bo wraz z „cłami Trumpa” OPEC+ zdecydował się na ograniczenie cięć wydobycia. Perspektywa recesji w USA i to długotrwałej, według założyciela firmy zarządzającej Ari Capital Aleksieja Tretiakowa, oznacza dalszy spadek cen ropy naftowej.
Ekonomiści przypominają też, że w dniu 1 kwietnia wielkość Funduszu Dobrobytu Narodowego wynosiła co prawda 11,75 bln rubli, ale dostępnych z tego jest mniej niż 3,3 bln rubli. Jest to suma aktywów płynnych Banku Rosji w juanach i złocie, w czasie wojny ta kwota spadła już trzykrotnie.
W 2024 roku dodatkowe dochody z tytułu sprzedaży ropy naftowej i gazu wyniosły 1,3 bln rubli, ale tej kwoty do Funduszu nie przekazano, za to 1,3 bln rubli z Funduszu pobrano, by sfinansować deficyt budżetowy. W obecnym roku rząd ma nie używać środków z Funduszu Dobrobytu Narodowego do pokrywania deficytu budżetowego, ale zdaniem ekonomistów z banku WTB „może być zmuszony do tego przez okoliczności”.
W miarę pogarszania się stanu rosyjskiej gospodarki zaczęła się też ucieczka oligarchów. Gazeta „Moscow Times” zauważyła, że w ostatnim rankingu miliarderów opracowanym przez Forbes aż 24 z nich przestało być oznaczani jako Rosjanie, a stało się obywatelami innych krajów. Analitycy stwierdzili, iż ich łączny majątek wynosi 110 mld dolarów. Są to zarówno „uciekinierzy”, którzy nie zgodzili się z wojennym kursem Władimira Putina i po wyjeździe zrzekli się rosyjskiego obywatelstwa tracąc przy okazji część majątku, jak i „zapobiegliwi” z podwójnym obywatelstwem, nie tracący nigdy kontaktu z Rosją i kręgami politycznymi bliskimi władzy, ale starający się utrzymać siebie i swoją rodzinę z daleka od Kremla. Wiadomo, że co najmniej sześciu miliarderów oficjalnie zrzekło się obywatelstwa rosyjskiego, w tym współzałożyciel Revolutu Nikołaj Storoński, właściciel holdingu Freedom Timur Turłow i założyciel firmy inwestycyjnej DST Global Jurij Milner.
W Izraelu mieszka i jest jego obywatelem udziałowiec Akron Wiaczesław Kantor z 9,5 mld dolarów majątku. W Izraelu przebywają także współzałożyciel Yandex Arkady Wołoż z 1,2 mld dolarów majątku, były współwłaściciel Rambler Group Aleksander Mamut z 1,4 mld dolarów i Gawrił Juszajew z 1,9 mld dolarów, wszyscy obecnie z paszportami izraelskimi. Były prezes Alfa Banku Petr Aven z 4,7 mld dolarów ma paszport łotewski.
Z kolei były wiceprezes Lukoil Leonid Fedun z majątkiem 10,4 mld dolarów oraz Dmitrij Rybowlew z 6,4 mld dolarów to obywatele Monako. Współzałożyciel Alfa Group Aleksiej Kuzmiczew z majątkiem 7,5 mld dolarów jest obecnie miliarderem francuskim, zaś założycielka korporacji inwestycyjno-budowlanej Inteko Elena Baturina z 1,3 mld dolarów pędzi skromne życie jako obywatelka Wielkiej Brytanii.
Do grupy nowych Szwajcarów zaliczają się Michaił Prochorow z 10,7 mld dolarów, Jegor Kulkow z majątkiem 4,1 mld dolarów, bracia Władimir i Nikołaj Fartuszniak odpowiednio z 1,9 mld dolarów i 1,5 mld dolarów, Aleksandr Michałski z 1,3 mld dolarów, Oleg Bojko z 1,5 mld dolarów, Andriej Rappoport z majątkiem 1,2 mld dolarów oraz Jurij Szefler z 1,1 mld dolarów.
Popularne jest także wymienianie rosyjskiego paszportu na paszport Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Zrobili tak Andriej Mielniczenko z 17,4 mld dolarów i Michaił Litwak z 2,5 mld dolarów. Na Cypr z kolei wybrali się Artem Chaczatrian z 1,6 mld dolarów, Siergiej Łomakin z majątkiem wycenianym ma 1,2 mld dolarów oraz Gleb Fetisow z 1,3 mld dolarów. Najdalej, bo do Australii, trafił Denis Sztengełow z 1,4 mld dolarów. Do Uzbekistanu wyjechał z kolei Aliszer Usmanow z majątkiem wycenianym na 16,7 mld dolarów.
Oligarchowie są przy tym dość szczerzy – niemal wszyscy przyznają, że te zmiany najczęściej mają na względzie konieczność uwolnienia się przynajmniej częściowo od rosyjskiego paszportu, który od czasu pełnoskalowej inwazji na Ukrainę stał się poważną przeszkodą w prowadzeniu interesów na Zachodzie.